Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Lekarz polskich skoczków: Koronawirus jest groźniejszy od grypy, ale mistrzostwa w Planicy powinny się odbyć

- Koronawirus nie jest "kolejną grypą". Objawy są podobne, ale znacznie bardziej nasilone - ostrzega Aleksander Winiarski, lekarz polskich kadr narodowych w skokach narciarskich. Doktor zajmujący się naszymi zawodnikami uważa jednak, że tegoroczne mistrzostwa świata w lotach narciarskich powinny dojść do skutku, nawet bez udziału publiczności.


- Nie jestem wirusologiem, ale wedle mojej wiedzy budowa genetyczna koronawirusa jest dwukrotnie większa od znanego nam wirusa grypy. Jest znacznie bardziej zmienny, przez co naukowcy mają trudności z uzyskaniem szczepionki na tego wirusa. Jest duży i mutuje, co wpływa na to, że nasz organizm radzi sobie z nim gorzej, niż z grypą. Nasze przeciwciała muszą dostosowywać się do zmieniającego się wirusa, a to powoduje groźniejsze objawy i większą zachorowalność.

- Grypa występująca rokrocznie zabija trochę osób, ale śmiertelność wynosi 0,1 %. W przypadku koronawirusa jest to 1%, a więc dziesięć razy większa liczba. Tym samym  jest on dziesięciokrotnie bardziej groźny. Wirus SARS-CoV-2 nie jest "kolejną grypą". Objawy są podobne, ale znacznie bardziej nasilone. 

Jak postępować mają nasi zawodnicy na finiszu sezonu? - To rzeczy oczywiste. Mam na myśli higienę, odpoczynek, zdrowy tryb życia i unikanie kontaktów z nieznanymi osobami, jeśli nie jest to konieczne. Sportowcy nie są bardziej narażeni od "zwykłych" ludzi. Największe zagrożenie tyczy się osób starszych, ludzi schorowanych. Zwłaszcza osób walczących z nowotoworami, po przeszczepach, czy zmagających się z niewydolnością oddechową. Młodzież też jest narażona na zachorowanie, ale młody człowiek nie umrze z powodu koronawirusa, jeśli nie zmaga się z przewlekłymi chorobami. Niemniej, młodzi ludzie mogą przenosić choroby na słabsze osoby, przyczyniając się do zagrożenia ich życia.

Czy imprezy sportowe, zdaniem dr Winiarskiego, powinny być odwoływane, bądź należy wykluczać z nich publiczność? - Rządy na pewno chcą ograniczyć zarażalność. Zakaz spotkań masowych ma służyć temu, aby rozpowszechnianie się wirusa było coraz mniejsze, zamiast coraz większego. Jaki będzie tego efekt? Trudno przewidzieć. Odwoływanie niektórych imprez ma sens szczególnie w miejscach, gdzie zachorowalność jest większa. Po co generować ryzyko rozszerzania się choroby?

W poniedziałek w Słowenii zdecydowano, iż tegoroczne mistrzostwa świata w lotach narciarskich, jeśli dojdą do skutku, odbędą się bez udziału kibiców. - Uważam, że mistrzostwa powinny się odbyć. Można zastosować zaostrzone środki bezpieczeństwa, choćby poprzez ograniczenie liczby osób biorących udział w tym wydarzeniu. Trudno, abyśmy nic nie robili. Nie chodzili do pracy czy szkół. Jeśli sytuacja stanie się dramatyczna, może do tego dojść, ale mam nadzieję, że z każdym miesiącem wiosennym zachorowalność zacznie spadać, co pozwoli nam zapomnieć o tym wirusie.

- Przypomnijmy sobie poprzednie lata. Grypa zawsze występuje w okresie jesienno-zimowym, a zwłaszcza zimowo-wiosennym. Wtedy zawsze jest szczyt zachorowań. Z grypą przeważnie nie ma problemów latem. Na nią głównie choruje się w lutym czy marcu i podobnie będzie z tym wirusem. Najważniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku - kończy lekarz naszej reprezentacji skoczków narciarskich.

Z Aleksandrem Winiarskim w Lillehammer rozmawiał Dominik Formela