Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła o sezonie pełnym wahań: Nie wszystkie starty przepracowałem należycie

Blisko siedem lat musiał czekać Piotr Żyła, aby powrócić na szczyt pucharowego podium. Drużynowy mistrz świata z 2017 roku tej zimy wygrał jeden z konkursów lotów narciarskich na Kulm w Bad Mitterndorf, co miało miejsce po 2526 dni po jego premierowym triumfie w Oslo, ex aequo z Gregorem Schlierenzauerem. Jeszcze w Trondheim 33-latek podsumował sezon, który rozpoczął się dla niego od groźnego upadku w Wiśle.


- Żałuję, że nie udało się przeprowadzić konkursu w Trondheim. Masakra z tym koronawirusem... Szkoda, bo miałem duże oczekiwania wobec końcówki tego sezonu. Czekały nas takie fajne zawody, w tym loty narciarskie w Vikersund i Planicy. Trudno, w przyszłym roku też będą - wyraża nadzieję Żyła.

Dla sportowca urodzonego w Cieszynie była to piętnasta edycja Pucharu Świata, w której wziął udział. Zakończył ją z dorobkiem 617 punktów, co pozwoliło zająć mu 11. miejsce w końcowej klasyfikacji generalnej. - Satysfakcja miesza się ze złością. Ta zima zaczęła się dla mnie niedobrze, ponieważ obdarłem sobie nieco twarz w Wiśle. Skończyć też miał się lepiej, niż się skończył, ale i tak wyszło nieźle.

- W Trondheim dobrze zaczęło mi się skakać i liczyłem na udany finisz zimy. Sezon skończył się jednak przedwcześnie. Zaliczyłem lepsze i gorsze starty, ale najbardziej, co oczywiste, jestem zadowolony z lotów narciarskich w Bad Mitterndorf. Niemniej, nie wszystkie starty przepracowałem należycie. Za mną kolejny sezon obfitujący w kolejne doświadczenia - przyznaje podopieczny trenera Michala Doležala, z którym posezonową rozmowę publikowaliśmy >>>TUTAJ<<<.

- Nigdy nie czułem się lepiej! Co miałbym robić, gdybym nie skakał na nartach? Swoje już przepracowałem i zrobiłem, ale nadal patrzę w przyszłość. Dużo przede mną, nie zerkam wstecz - kontynuuje Żyła, zapowiadając dalszą walkę w sezonie 2020/21.

Z Piotrem Żyłą rozmawiał Tadeusz Mieczyński