Strona główna • Austriackie Skoki Narciarskie

Nieszablonowy punkt widzenia Schlierenzauera: "Igrzyska nigdy mnie do siebie nie przekonały"

Gregor Schlierenzauer to postać, której nie trzeba przedstawiać nawet laikowi skoków narciarskich. Reprezentant Austrii może pochwalić się zdobyciem niemal wszystkich najważniejszych trofeów, jakie oferuje uprawiana przez niego dyscyplina. Jedynym wyjątkiem jest złoty medal olimpijski w konkursie indywidualnym.  O swoim nastawieniu w stosunku do niedoścignionego szczytu, a także o przygotowaniach do sezonu w niespotykanych nigdy wcześniej realiach Schlierenzauer opowiedział na łamach Kronen Zeitung oraz laola1.at.


Tyrolczyk, podobnie jak wszyscy, w ostatnich tygodniach unikał miejsc zatłoczonych oraz z reguły tętniących życiem. W rzeczywistości odmienionej przez pandemię koronawirusa Austriakowi zdarza się zasiąść przed ekranem, czy to telefonu, czy też telewizora. Jego uwagę przykuła między innymi jedna z najnowszych produkcji, które dostępne są w serwisie Netflix. – Byłem bardzo zafascynowany dokumentem na temat Michaela Jordana „The Last Dance” – zdradził 53-krotny triumfator zawodów Pucharu Świata.   

Spędzanie wolnego czasu ramię w ramię z technologicznymi udogodnieniami nie przeszkodziło Schlierenzauerowi uczynić aktywność fizyczną stałym punktem dnia. Wobec tego, na czym dokładnie skupia się obecny trening mistrza świata z Oslo z 2011 roku? – W tej chwili jestem skoncentrowany na aspektach siłowych, skakać zacznę dopiero w połowie czerwca.

Możliwość powrotu na skocznię dopiero w przyszłym miesiącu stanowi pokłosie kłopotów ze wzrokiem, z jakimi zmagał się Schlierenzauer. Problemem zawodnika z Rumu był astygmatyzm. Dzięki poddaniu się laserowej korekcie multimedalista mistrzostwa świata może zapomnieć o niedawnych bolączkach. – Półtora roku temu miałem zabieg na lewe oko. Efekt był wówczas rewelacyjny. Sytuacja z prawym okiem nie była aż tak skomplikowana, ale wraz z upływem czas odczuwałem coraz większą różnicę. Uznałem więc, że słuszną decyzją będzie o nie zadbać – tłumaczy 30-latek.    

Jak wynika z zapowiedzi Austriackiego Związku Narciarskiego, 15 czerwca skoczkowie z tego kraju rozpoczną zgrupowanie w okolicach Jeziora Faak. W odległości kilku kilometrów od zbiornika wodnego położony jest kompleks skoczni w Villach, co niewątpliwie miało niebagatelny wpływ na organizację obozu w tym właśnie miejscu. Należy pamiętać, że będzie to pierwsze tego typu wydarzenie, w którego trakcie na wieży trenerskiej pełnia władzy trafi w ręce Andreasa Widhoelzla. Jak na współpracę z nowym szkoleniowcem zapatruje się Gregor Schlierenzauer? – W moim przypadku niewiele się zmieni. Pieczę nad moim rozwojem nadal sprawuje Werner Schuster. Niemniej jednak zdążyłem już odbyć owocną rozmowę z Andreasem oraz przedstawicielami związku. Będę brał udział we wszystkich zgrupowaniach. Wyzwania pozostają te same, chcę zrobić kolejny krok naprzód.

Nie sposób nie dostrzec w wypowiedziach Schlierenzauera nuty bojowego nastawienia. Wygląda na to, że reprezentant SV Innsbruck Bergisel jest zwarty i gotowy do działania. Potwierdzenia tej hipotezy należy upatrywać w deklaracjach samego zainteresowanego. – Będę skakał tak długo, jak będzie towarzyszyło mi uczucie pasji. Co najważniejsze wciąż jestem zmotywowany, chcę jeszcze raz poznać smak zwycięstwa. Zaletą uprawiania skoków narciarskich jest to, że tak naprawdę nie ma ograniczenia wiekowego, ponieważ jest to sport w dużym stopniu skoncentrowany na koordynacji. W tym aspekcie skoki są podobne do golfa – twierdzi zdobywca Pucharu Świata w sezonach 2008/09 oraz 2012/13.

Co dla niektórych może być źródłem dużego zaskoczenia, Schlierenzauer deklaruje, że wśród jego głównych celów na próżno szukać złotego medalu olimpijskiego w rywalizacji indywidualnej. Mało tego, Austriak zdaje się należeć do grona osób, które w żadnym, bądź jedynie niewielkim stopniu, uległy magii imprezy czterolecia. – Nie zrozumcie mnie źle. Vancouver, Sochi, Pjongczang – moje wspomnienia stamtąd są bardzo pozytywne, ale igrzyska same w sobie nigdy mnie do siebie nie przekonały. Bardziej przemawia do mnie zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni – przyznaje dwukrotny triumfator niemiecko-austriackiego cyklu.

Zgodnie z aktualnymi założeniami, w trakcie sezonu 2020/21 oprócz rywalizacji w ramach TCS kibice oraz zawodnicy będą mogli fascynować się dwoma równie ważnymi wydarzeniami. Na grudzień zaplanowano bowiem mistrzostwa świata w lotach w Planicy, natomiast kilka tygodni później do Oberstdorfu mają zjechać się wszyscy zainteresowani rywalizacją całego środowiska narciarstwa klasycznego. Co o nadchodzącej perspektywie natłoku obowiązków sądzi Gregor Schlierenzauer? – Kalendarz jest napięty, ale osobiście już nie mogę się doczekać. Do tej pory nigdy nie skakałem na mamucie w grudniu. Jestem ciekaw, jak o tej porze roku będzie wyglądać sytuacja pogodowa w Planicy. Może być tam bardzo zimno oraz wietrznie.

Choć Schlierenzauer zapewnia, że na ten moment skoki okupują w jego życiu pozycję lidera, to w jego toku rozumowania da się zauważyć duży nacisk na przyszłość. Podopieczny Wernera Schustera już teraz stara się w sposób zdecydowany ukształtować „jutro”, w którym nie będzie miejsca na ciągłą walkę o decydujące metry. – Skoki narciarskie to bardzo intensywny sport, ale jednocześnie masz wystarczająco dużo czasu, aby robić coś innego. Jesienią chciałbym rozpocząć szkolenie z architektury i nieruchomości. Celem odbycia takiego kursu jest dla mnie założenie własnej firmy, co planuję zrobić w przyszłości – zakończył, uchylając rąbka tajemnicy, mistrz świata w lotach z 2008 roku.