Nieszablonowy punkt widzenia Schlierenzauera: "Igrzyska nigdy mnie do siebie nie przekonały"

  • 2020-05-22 11:54

Gregor Schlierenzauer to postać, której nie trzeba przedstawiać nawet laikowi skoków narciarskich. Reprezentant Austrii może pochwalić się zdobyciem niemal wszystkich najważniejszych trofeów, jakie oferuje uprawiana przez niego dyscyplina. Jedynym wyjątkiem jest złoty medal olimpijski w konkursie indywidualnym.  O swoim nastawieniu w stosunku do niedoścignionego szczytu, a także o przygotowaniach do sezonu w niespotykanych nigdy wcześniej realiach Schlierenzauer opowiedział na łamach Kronen Zeitung oraz laola1.at.

Tyrolczyk, podobnie jak wszyscy, w ostatnich tygodniach unikał miejsc zatłoczonych oraz z reguły tętniących życiem. W rzeczywistości odmienionej przez pandemię koronawirusa Austriakowi zdarza się zasiąść przed ekranem, czy to telefonu, czy też telewizora. Jego uwagę przykuła między innymi jedna z najnowszych produkcji, które dostępne są w serwisie Netflix. – Byłem bardzo zafascynowany dokumentem na temat Michaela Jordana „The Last Dance” – zdradził 53-krotny triumfator zawodów Pucharu Świata.   

Spędzanie wolnego czasu ramię w ramię z technologicznymi udogodnieniami nie przeszkodziło Schlierenzauerowi uczynić aktywność fizyczną stałym punktem dnia. Wobec tego, na czym dokładnie skupia się obecny trening mistrza świata z Oslo z 2011 roku? – W tej chwili jestem skoncentrowany na aspektach siłowych, skakać zacznę dopiero w połowie czerwca.

Możliwość powrotu na skocznię dopiero w przyszłym miesiącu stanowi pokłosie kłopotów ze wzrokiem, z jakimi zmagał się Schlierenzauer. Problemem zawodnika z Rumu był astygmatyzm. Dzięki poddaniu się laserowej korekcie multimedalista mistrzostwa świata może zapomnieć o niedawnych bolączkach. – Półtora roku temu miałem zabieg na lewe oko. Efekt był wówczas rewelacyjny. Sytuacja z prawym okiem nie była aż tak skomplikowana, ale wraz z upływem czas odczuwałem coraz większą różnicę. Uznałem więc, że słuszną decyzją będzie o nie zadbać – tłumaczy 30-latek.    

Jak wynika z zapowiedzi Austriackiego Związku Narciarskiego, 15 czerwca skoczkowie z tego kraju rozpoczną zgrupowanie w okolicach Jeziora Faak. W odległości kilku kilometrów od zbiornika wodnego położony jest kompleks skoczni w Villach, co niewątpliwie miało niebagatelny wpływ na organizację obozu w tym właśnie miejscu. Należy pamiętać, że będzie to pierwsze tego typu wydarzenie, w którego trakcie na wieży trenerskiej pełnia władzy trafi w ręce Andreasa Widhoelzla. Jak na współpracę z nowym szkoleniowcem zapatruje się Gregor Schlierenzauer? – W moim przypadku niewiele się zmieni. Pieczę nad moim rozwojem nadal sprawuje Werner Schuster. Niemniej jednak zdążyłem już odbyć owocną rozmowę z Andreasem oraz przedstawicielami związku. Będę brał udział we wszystkich zgrupowaniach. Wyzwania pozostają te same, chcę zrobić kolejny krok naprzód.

Nie sposób nie dostrzec w wypowiedziach Schlierenzauera nuty bojowego nastawienia. Wygląda na to, że reprezentant SV Innsbruck Bergisel jest zwarty i gotowy do działania. Potwierdzenia tej hipotezy należy upatrywać w deklaracjach samego zainteresowanego. – Będę skakał tak długo, jak będzie towarzyszyło mi uczucie pasji. Co najważniejsze wciąż jestem zmotywowany, chcę jeszcze raz poznać smak zwycięstwa. Zaletą uprawiania skoków narciarskich jest to, że tak naprawdę nie ma ograniczenia wiekowego, ponieważ jest to sport w dużym stopniu skoncentrowany na koordynacji. W tym aspekcie skoki są podobne do golfa – twierdzi zdobywca Pucharu Świata w sezonach 2008/09 oraz 2012/13.

Co dla niektórych może być źródłem dużego zaskoczenia, Schlierenzauer deklaruje, że wśród jego głównych celów na próżno szukać złotego medalu olimpijskiego w rywalizacji indywidualnej. Mało tego, Austriak zdaje się należeć do grona osób, które w żadnym, bądź jedynie niewielkim stopniu, uległy magii imprezy czterolecia. – Nie zrozumcie mnie źle. Vancouver, Sochi, Pjongczang – moje wspomnienia stamtąd są bardzo pozytywne, ale igrzyska same w sobie nigdy mnie do siebie nie przekonały. Bardziej przemawia do mnie zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni – przyznaje dwukrotny triumfator niemiecko-austriackiego cyklu.

Zgodnie z aktualnymi założeniami, w trakcie sezonu 2020/21 oprócz rywalizacji w ramach TCS kibice oraz zawodnicy będą mogli fascynować się dwoma równie ważnymi wydarzeniami. Na grudzień zaplanowano bowiem mistrzostwa świata w lotach w Planicy, natomiast kilka tygodni później do Oberstdorfu mają zjechać się wszyscy zainteresowani rywalizacją całego środowiska narciarstwa klasycznego. Co o nadchodzącej perspektywie natłoku obowiązków sądzi Gregor Schlierenzauer? – Kalendarz jest napięty, ale osobiście już nie mogę się doczekać. Do tej pory nigdy nie skakałem na mamucie w grudniu. Jestem ciekaw, jak o tej porze roku będzie wyglądać sytuacja pogodowa w Planicy. Może być tam bardzo zimno oraz wietrznie.

Choć Schlierenzauer zapewnia, że na ten moment skoki okupują w jego życiu pozycję lidera, to w jego toku rozumowania da się zauważyć duży nacisk na przyszłość. Podopieczny Wernera Schustera już teraz stara się w sposób zdecydowany ukształtować „jutro”, w którym nie będzie miejsca na ciągłą walkę o decydujące metry. – Skoki narciarskie to bardzo intensywny sport, ale jednocześnie masz wystarczająco dużo czasu, aby robić coś innego. Jesienią chciałbym rozpocząć szkolenie z architektury i nieruchomości. Celem odbycia takiego kursu jest dla mnie założenie własnej firmy, co planuję zrobić w przyszłości – zakończył, uchylając rąbka tajemnicy, mistrz świata w lotach z 2008 roku.


Michał Grzela, źródło: krone.at, laola1.at
oglądalność: (9710) komentarze: (26)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bajlando_pl początkujący
    @Oczy Aignera

    Powinieneś zostać detektywem, dostałeś ostatnio jakiś autograf od jakiegoś nołnejmowego skoczka z Zadupia Wielkiego? :) Swój sobie zmień z oczy na tyłek, jak już potrzebujesz zmian. :)

  • Zlotousty bywalec
    @dervish

    Ano właśnie... czasem skumulowanie tego, co najlepsze, w danej chwili, jest o wiele trudniejsze, niż wykorzystanie swojej klasy sportowej do ciągłych sukcesów. Chapea bau dla Kamila Stocha - jemu nikt nic nie może zarzucić. Pozdo

  • fridka1 profesor
    @dervish

    Dla mnie to szok, że Ahonen, uważany bezspornie za legendę, wymieniany jednym tchem obok Mattiego Nyllanaena czy Weissfloga nie ma z igrzysk nawet brązu indywidualnie.

  • dervish profesor
    @Zlotousty

    Co łączy Ahonena i Schliriego? Ano właśnie... obaj są rekordzistami a to pod względem zwycięstw, a to pod względem liczby podiów czy też hurtowych zwycięstw w turnieju 4 skoczni (w sumie wygrali aż 7 turniejów) i mimo tego że są specjalistami od wygrywania mimo mnóstwa okazji nie zdołali zdobyć olimpijskiego złota a Finowi mimo wielkich starań nie udało się zdobyć żadnego olimpijskiego krążka.
    To jest wielki uszczerbek na ich wizerunku. Mistrzowskie opanowanie rzemiosła przyniosło im wiele sukcesów w mniej ważnych konkursach a także w imprezach wymagających równej wysokiej formy przez długi czas (niekoniecznie zwycięstw) takich jak Puchar Świata czy turniej 4 skoczni. Ale jak przyszło im walczyć ze stresem i z rywalami którzy dany konkurs traktowali docelowo - to szło im znacznie gorzej, o ile nie fatalnie. Na IO zawsze znajdowali się lepsi od nich.

    Można by wysnuć hipotezę, że nie radzili sobie z nadmiernie skumulowaną presją która najwyższa jest podczas konkursów mistrzowskich a zwłaszcza olimpijskich, doskonale dając z nią sobie radę gdy była rozłożona w czasie i dawkowana w mniejszych porcjach (turnieje, generalka PŚ)

  • Zlotousty bywalec
    Sara Takanashi

    jest najlepszym przykładem zawodnika/czki, która potwierdza fakt, jak trudno wygrać docelową imprezę sezonu w roku, w którym jest się najlepszym. Japonka była niegdyś niepodważalną dominatorką - zarówno na MŚ, jak i IO, zawiodła. Wygrywała seryjnie i z dużą przewagą, a podczas imprezy rangi mistrzowskiej potrafiła znaleźć się poza podium. Gregor tytuł MŚ wywalczył w Oslo w roku, w którym wracał po kontuzji, bez oczekiwań. Presji wówczas tak dużej nie było, tym bardziej że atakował nie z pozycji lidera po pierwszej serii (moim zdaniem Morgiego trochę skrzywdzono, ale to moja opinia). Podobnie było na MŚ w lotach w Obesrstdorfie - był młodym, diabelnie zdolnym zawodnikiem, który ostatnią serię także zaczynał nie z pozycji lidera. W latach, w których był niekwestionowanie najlepszy (2009, 2013), musiał uznać wyższość Loitzla i Bardala na średniej skoczni. Na dużych był bez medalu. Przypomina to sezon Kobayashiego - dominatora sezonu 2018/2019, który wrócił z MŚ bez indywidualnego medalu (na dużej zżarła go presja, na średniej pogoda). Wielu ludzi podważa rangę MŚ i IO, ale zapominają że niezwykle trudno je wygrać - wprawdzie można trafić na złą aurę, ale takich imprez, jak MŚ Seefeld czy MŚ Liberec nie było wiele. W większości przypadków wygrywali faworyci (choć Kubacki do nich tak na prawdę się zaliczał). Gregor na zawsze pozostanie w galerii sław skoków - ale brak złota olimpijskiego na pewno jest dużym uszczerbkiem na CV. Nie bez powodu Małysz zamieniłby niektóre z sukcesów na jedno złoto olimpijskie, natomiast Janne Ahonen dwukrotnie wracał do sportu, by spróbować wywalczyć choć brąz IO. I podobnie jest z Gregorem - wrócił i chce wrócić na wysoki poziom sportowy w wiadomym celu - wywalczyć złoto olimpijskie w Pekinie.

  • Oczy Aignera profesor
    @Bajlando_pl

    Edytuj swoją nazwę i postaw przed ósemką trójkę. Dobrze wiemy, kim jesteś.

  • Tomek88 profesor
    @fridka1

    Masz absolutną rację. TCS ma duży prestiż i to jedna z najważniejszych imprez w skokach narciarskich ale igrzyska olimpijskie to zdecydowanie najważniejsze zawody w tej dyscyplinie i też jestem mocno zaskoczony słowami Schlirenzauera.

  • fridka1 profesor

    Jeszcze co do samego KK to zawsze przypomina mi się sezon 2001/2002 kiedy Adam zdobył Kulę, Hannawald Szlema TSC, a Simon dwa złota igrzysk. Do dziś mam niedosyt po tamtym sezonie i z perspektywy czasu uważam, że Adam miał z tej trójki najmniejsze powody do zadowolenia. Kaliber Szlema w TSC czy dwóch złotych medali igrzysk miał jednak swoją magię i ten PŚ zdobyty przez Adama, dla mnie przynajmniej, w tamtym czasie i kontekście był nagrodą pocieszenia. Adam wygrał dzięki wygranym w pierwszej części sezonu, ale im dalej tym blask bardziej padał jednak na jego dwóch wielkich rywali.

  • fridka1 profesor
    @Tomek88

    TCS ma prestiż, bo to lata tradycji, ale jakoś rozgrywanych w podobnej formule Willingen 5 czy Planica 7 nikt normalny nie postawi wyżej niż IO. Hannawald podnieca się swoim szlemem w TCS i stawia je wyżej od złota igrzysk, bo on cała swoją legendę zbudował na tym jednym turnieju. Ma też inne trofea, ale żaden inny zawodnik nie kojarzy się tak mocno z jedną imprezą jak Niemiec z TCS. Trzeba mu oddać, że dokonał czegoś co wydawało się nie do osiągnięcia w tamtym czasie i co przez 50 lat nie udało się nikomu. Nikt nie podważa legendy Małysza, bo nie ma złota igrzysk, ale sam Adam w życiu nie powiedziałby, że 49 TCS był dla niego ważniejszy niż złoto na igrzyskach. Sam Gregor przed Vancouver uważany był za murowanego faworyta, 20-letni wtedy Austriak miał zmieść wszystkich, ale coś się zacięło i wyprzedzili go weterani, górę wzięło doświadczenie (już nie będę się pastwić nad wiązaniami Simona, bo nie mam problemu z jego wygraną).

  • fridka1 profesor
    @Bajlando_pl

    To tradycyjna dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad wielkanocnymi. Jens, Matti, Simon czy Kamil jednak to złoto mają, a legendami są dlatego, że na tym nie poprzestali i potrafili swoje wyniki powtórzyć.

  • fridka1 profesor

    To samo mówił Hannawald, który wygraną w TCS podniecał się tak jakby zdobył 4 indywidualne złota na igrzyskach. Pewnie dlatego, że miał tylko jedno srebro. Można zostać mistrzem olimpijskim trochę z przypadku, mieć po prostu przez ten tydzień formę życia jak Lars Bystoel, ale to wyjątki. Największe legendy mają złoto olimpijskie obok innych trofeów i ce[***]e ich powtarzalność (dlatego takiemu Wellingerowi do legendy daleko). Małysz może nie ma złota igrzysk jak Morgenstern, ale Thomas zdobył wszystkiego "po razie"

  • GrigorijRasputin początkujący
    @Morgensternowy_

    Co do Benkovica zgoda, ale Bystoel i Kuettel raczej nie byli bohaterami jednego konkursu. Ten pierwszy prócz złota na skoczni normalnej zdobył brąz na dużym obiekcie, medal w druzynowce oraz kilka razy stał na podium zawodów Pucharu Świata (jedne wygrał). Kuettel był trzeci w klasyfikacji generalnej Pucharu świata oraz ma kilkanaście podiów w tych zawodach. Jak juz mowa o bohaterach jednego konkursu to daleko szukać nie trzeba, Krzysztof Biegun idealnym przykładem.

  • Bajlando_pl początkujący

    Ciekawa logika, stawianie wygrania TCS wyżej niż złota IO, bo na tym pierwszym trzeba do punktacji osiem skoków oddać. To taki Raw Air to chyba jest już co najmniej jak trzy złota olimpijskie, bo tam trzeba oddać turniejowych 16. Zresztą w ogóle polemika, co jest ważniejsze jest śmieszna. W niszowych sportach zawsze najważniejsze są IO.

  • Kolos profesor
    @Oczy Aignera

    Był też Robert Kranjec, na PŚ Sapporo w sobotę był 3, żeby w niedzielę w ogóle do konkursu się niezakwalifikować!

  • Oczy Aignera profesor
    @Morgensternowy_

    Andreas Kuettel zdobył złoto po jednoseryjnym konkursie. Drugi był wtedy Martin Schmitt, dla którego było to ostatnie indywidualne podium w karierze.
    "Mistrzem równej formy" był zdecydowanie Akira Higashi. Zawody w Planicy sprzed 23 lat pokazały, jak zawodnik potrafi zmienić się z dnia na dzień. Japończyk zajął 30. miejsce podczas sobotniego konkursu, psując kompletnie skok w 2. serii. Dzień później... zdeklasował rywali, wygrywając z ponad 24-punktową przewagą.
    Historia miała jednak jeszcze jednego bohatera - Takanobu Okabego. Japończyk triumfował w sobotę, a w niedzielę był... 31.

  • Morgensternowy_ doświadczony
    @Kolos

    W sumie z Gregorem zgodziłbym się co do Igrzysk, bo na Igrzyskach medal fartownie zdobyć może choćby Zografski, bo w obu skokach powieje mu pod narty, a innym już znacznie słabiej.
    W PŚ liczy się dyspozycja przez cały sezon, nie przez 2 skoki. Bo w jednym konkursie taki Hoerl może wygrać 1 konkurs, ale już na drugi dzień nie załapie się do konkursu. Jednym konkursem całego PŚ się nie wygra, tak jak pisałem liczy się dyspozycja przez wszystkie konkursy sezonu, nie przez jeden.
    Nie umniejszam prestiżu Igrzysk Olimpijskich, bo medal można zdobyć raz na 4 lata, jedna z najważniejszych Imprez sportowych na świecie, jednak tylko 2 skoki się oddaje, a historia skoków narciarskich zna wielu bohaterów jednego konkursu, mam tu na myśli Bystoela, Benkovica i Kuettela (wiem, że dwóm ostatnim trafiło im się na MŚ, ale tam też się oddaje 2 skoki).

  • dervish profesor

    "Igrzyska nigdy mnie do siebie nie przekonały"

    Tak mówi sportowiec niespełniony, specjalista od wygrywania mniej znaczących imprez. Jego rekordowa liczba zwycięstw w konkursach PŚ przełożyła się na raptem 1 złoto MŚ i 2 KK. Jest Wielkim Mistrzem tego mu nie sposób odmówić, jest legendą tej dyscypliny ale jest też kilka większych legend od niego.

    W konkurencji technicznej jaką są skoki - medale z imprez mistrzowskich są o wiele cenniejsze niż te same medale zdobywane w sportach wytrzymałościowych, szybkościowych czy siłowych. W konkurencjach technicznych ogromną role odgrywa głowa i silna psychika która jest domeną największych sław tej dyscypliny sportu. Wygrać najważniejszy konkurs 4 lecia czy tez Mistrzostwo Świata, konkurs na który wszyscy rywale (zarówno faworyci jak i ci którzy liczą na fuksa) przygotowują szczyt formy to jest sztuka nie lada. Wygrać 2 lub 3 takie konkursy to artyzm najwyższej próby sztuka dostępna dla garstki najwybitniejszych.
    Gregor miał mnóstwo szans na zdobycie mistrzowskiego złota, zarówno na MŚ jak i na IO. To, ze wykorzystał tylko jedną (złoto MŚ), on największy w całej historii specjalista od wygrywania konkursów nie jest przypadkiem. Tego nie da się tłumaczyć, loterią czy pechem. Inni wielcy tacy jak Małysz, Stoch, Nykaenen czy Amman udowodnili, że tytuły mistrzowskie można zdobywać w ilościach hurtowych.

    Gregor może sobie mówić, ze IO są dla niego mało ważne, uwierzyłbym mu gdyby miał na koncie przynajmniej jedno indywidualne złoto olimpijskie albo garść tytułów z MŚ, a tak to niech mi wybaczy ale na kilometr wieje od niego obłudą.
    Moim zdaniem nieświadomie po prostu obnażył swoją pietę Achillesa, zdradził co go boli najbardziej.
    Zanizanie wartości IO to dobre wytłumaczenie swoich największych porażek, obrona przed kompleksami i zaniżaniem pewności siebie. Jeżeli istotnie Gregor wierzy w to mówi to prawdopodobnie jego psycholog wykonał dobrą pracę.

    P.S.
    Nie chce mi się szukać, ale coś mi się wydaje, że w sprawie wyceny medalu IO Gregor kilka razy zmieniał zdanie. Trzeba by przejrzeć archiwalne wywiady które udzielał w sezonach olimpijskich albo kiedy mówił o tym czy jest spełniony i kiedy chciałby zakończyć karierę.

  • Kolos profesor

    Schlierenzauer był w sezonie 2019/2020, 20 w Klasyfikacji PŚ. Czekam na podobne artykuły o tym jak przygotowuje się do sezonu Domen Prevc (19 w PŚ 19/20), Pius Paschke (21) czy Daniel Huber (18) choćby... O pierwszej 10/15 PŚ nawet nie wspomnę...

  • Kolos profesor
    @dejw

    To, że Schlierenzauer cieszy się irracjonalnym i kuriozalnym uwielbieniem na skijumping.pl (także a może przede wszystkim wśród redaktorów) to fakt. I uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że o nikim innym nie napisano by tylu artykułów, zwłaszcza tak pozbawionych jakiegoś głębszego kontekstu.

    Z reguły omijam artykuły o Schlierenzauerze z daleka. Zaprotestowałem tylko raz gdy po raz n-ty wrzucono gadki-szmatki co Schlierenzauer mówi o Schusterze lub na odwrót.

    Oczywiście zostałem shejtowany od razu... I teraz też mimo iż jeszcze nic nie zdążyłem napisać.

    To oczywiście tylko potwierdza to pisałem i pod tamtym artykułem i tutaj powyżej...

  • Kolos profesor
    @dejw

    Nie broni się. Z punktu widzenia sportowego najistotniejsze są Igrzyska olimpijskie. To zawody rozgrywane zaledwie raz na 4 lata. Mają wieloletni prestiż i znaczenie w skali globalnej. A TCS co roku. I to, że technicznie TCS to 8 skoków a konkurs olimpijski dwa skoki, nie ma znaczenia.

    To oczywiste, że Schlierenzauer deprecjonuje IO skoro nigdy nie zdobył złota indywidualnie i już nie zdobędzie. Gdyby je zdobył lub miał realne szanse to by tak nie mówił...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl