Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Wellinger o powrocie na rozbieg: "Skoki są niczym jazda na rowerze"

Tej wiosny doszło do jednego z najbardziej wyczekiwanych powrotów w stawce Pucharu Świata. Andreas Wellinger, który w 2019 roku doznał poważnej kontuzji kolana, ma już za sobą pierwsze próby na igelicie. Mistrz olimpijski z Pjongczangu już stawia ambitne cele i opowiada o swojej przerwie od nart skokowych.


- To był długi czas, który spędziłem jako obserwator. Od razu poczułem się lepiej, gdy znów stałem się częścią drużyny - czytamy na redbull.com słowa Wellingera na temat pierwszego wspólnego zgrupowania po niemal rocznym rozbracie z kadrą narodową. - To była gorzka chwila... - wspomina czerwiec 2019 roku, kiedy podczas zgrupowania doznał zerwania więzadeł krzyżowych w prawym kolanie.

- Pierwszym krokiem po doznaniu urazu było zaakceptowanie zaistniałej sytuacji i spojrzenie w przyszłość, zamiast zerkać w przeszłość. Wiedziałem, że to będzie wyczerpujący okres - mówi 24-latek o początkach żmudnej rehabilitacji, której finał miał miejsce na średnim obiekcie w Hinterzarten. - Pierwszy skok wiązał się z większym napięciem niż zwykle. Na szczęście skoki narciarskie są jak jazda na rowerze, a poszczególne ruchy pozostają zachowane w organizmie. Tego się nie zapomina. Po testowej próbie było już normalnie. Cieszę się z powrotu do normalnych zajęć z grupą - nie ukrywa trzykrotny zwycięzca zawodów rangi Pucharu Świata.

Zobacz też: Wellinger znów na skoczni

Wellinger przy okazji pracy nad powrotem do zdrowia zdecydował się na staż w austriackim centrum diagnostycznym powiązanym ze swoim sponsorem indywidualnym, gdzie sam przechodził rehabilitację i szkolił się w sprawie udzielania wsparcia profesjonalnym sportowcom. - To była bardzo dobra decyzja. Walczyłem o powrót do pełni sił i rzuciłem wyzwanie swojemu umysłowi. To były długie dni. Od 8 do 10 rano szkoliłem się, a następnie trenowałem. W porze popołudniowej znów czekały mnie dwie godziny szkoleń, a następnie kolejna sesja ćwiczeń. Od początku miałem jasne priorytety, więc staż nie odbywał się kosztem mojej rehabilitacji - uważa Bawarczyk.

W marcu niemiecki zawodnik wzbudził spore kontrowersje, kiedy podczas wybuchu pandemii zdecydował się na wakacyjny wylot do Australii, gdzie na ostatniej prostej leczenia kolana złamał obojczyk. - Dużo działo się jednocześnie. Na miejscu dowiedziałem się o braku możliwości zoperowania mnie z powodu epidemii, a jednocześnie lotniska ulegały paraliżowi. Ostatecznie udało się zorganizować operację w Australii, a do ojczyzny wróciłem jednym z ostatnich funkcjonujących w tym okresie lotów. Z perspektywy czasu to dość zabawna historia, która nie opóźniła mojego powrotu na skocznię - podkreśla dwukrotny wicemistrz świata z 2017 roku.

Zobacz też: Andreas Wellinger ponownie kontuzjowany!

- Pozytywność i motywacja, to cechuje nowego Andreasa Wellingera. Zmierzam ku temu, aby wrócić na stary poziom i znów walczyć o wygrane. Przede mną długa droga, ale jestem gotów ją przejść, ufając swojemu organizmowi - kończy Niemiec.

Cała rozmowa (w języku niemieckim) dostępna jest >>>TUTAJ<<<.