Strona główna • Igrzyska Olimpijskie

Olimpijski efekt domina. Pekin uzależniony od Tokio?

Jeśli przeniesione na 2021 rok letnie igrzyska olimpijskie w Tokio nie dojdą do skutku, wówczas zmianie ulec może również termin najbliższych zimowych igrzysk olimpijskich. Te na ten moment mają ruszyć 4 lutego 2022 roku w Pekinie.


Jak czytamy na cbc.ca, kolejne odroczenie igrzysk w Tokio ze względu na trwającą pandemię COVID-19 może wpłynąć na losy olimpijczyków walczących na zimowych arenach. Taką opinię w ostatnich dniach wyraził Dick Pound, wieloletni członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Pod koniec marca MKOl ogłosił przeniesienie XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich. Nowy plan zakłada, iż omawiana impreza rozpocznie się 23 lipca 2021 roku, a zakończy 8 sierpnia. Na ten moment trudno wyrokować szanse na realizację tego planu. Wpływ na kolejną zmianę terminu wydarzenia może mieć brak szczepionki hamującej rozwój epidemii, która nadal przybiera na sile w wielu zakątkach świata. Do tej pory we wszystkich krajach odnotowano łącznie 585 000 zgonów u osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2.

Nowy harmonogram letnich igrzysk może pokrzyżować plany Chińczykom, którzy w lutym 2022 roku mają przeprowadzić XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie. - Pomijając stronę polityczną, w przypadku wciąż istniejącego zagrożenia epidemicznego w lipcu i sierpniu przyszłego roku, trudno wyobrazić sobie, że pięć miesięcy później nie nastąpi efekt domina, a zimowe igrzyska nie padną ofiarą pandemii - mówi Pound w rozmowie z agencją Reuters.

Zobacz też: Chińczycy chwalą się postępami przy budowie skoczni olimpijskich

Pound wskazuje też na napięte stosunki Stanów Zjednoczonych z Chinami, nadchodzące wybory prezydenckie w USA oraz niestabilną sytuację w Hongkongu. Donald Trump od miesięcy zaznacza, iż Chiny muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za wybuch pandemii w prowincji Wuhan.

Kanadyjski prawnik, pełniący w przeszłości funkcje wiceprzewodniczącego MKOl oraz szefa Światowej Agencji Antydopingowej, w wywiadzie dla Reutersa rozważa różne scenariusze, część z nich nazywając szalonymi. Nie wyklucza jednak wariantu, w którym Chińczycy mogą rozważyć wydanie zakazu wstępu do swojego kraju zawodnikom ze Stanów Zjednoczonych, jeśli ten kraj nie uzyska kontroli nad epidemią. Jego zdaniem nie bez znaczenia w tej kwestii mogą być dobre relacje Chin ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO), której opuszczenie zapowiedziały władze USA.

Pound podkreśla, iż aktualnie wszystkie siły MKOl skupione są na letnich igrzyskach w Tokio, natomiast pod koniec roku na tapet ma zostać wzięty aspekt rywalizacji olimpijskiej w Pekinie.

Tymczasem Japończycy w udanym przeprowadzeniu igrzysk w Tokio upatrują szans na otrzymanie prawa do organizacji XXVI Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2030 roku. Miastem-gospodarzem imprezy ma być Sapporo, które gościło to wydarzenie już w 1972 roku. To właśnie na wyspie Hokkaido, ze względu na chłodniejszy klimat, odbędzie się chód oraz maraton w ramach letnich igrzysk w Tokio. Dla Sapporo ma być to możliwość zaprezentowania się przedstawicielom MKOl. Rywalami Japończyków w wyścigu o ZIO 2030 mają być Salt Lake City oraz Barcelona.

- Mamy do czynienia z sytuacją, której nikt wcześnie nie doświadczył. Chcemy skoncetrować się na tym, co mamy aktualnie do zrobienia - mówi Yasuhiro Yamashita, przewodniczący Japońskiego Komitetu Olimpijskiego. Serwis japantimes.co.jp szacuje, iż jednoroczne opóźnienie igrzysk w Tokio będzie kosztować między 2 a 6 miliardów dolarów, z czego większość pokryją japońscy podatnicy.