Strona główna • Puchar Świata

Adam Małysz: Póki co zakładana jest realizacja planu A

Panująca nadal na całym świecie pandemia koronawirusa sprawia, że ostateczny kształt nadchodzącego sezonu zimowego w skokach narciarskich jest wciąż niepewny. Dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), sztabów szkoleniowych oraz organizatorów zawodów może być to zatem spore wyzwanie.


- Na razie nie mamy żadnych sygnałów, jeśli chodzi o to, jak ma ostatecznie wyglądać sezon zimowy. Mieliśmy informacje, że wszyscy mają być badani przed każdym konkursem, ale nikt sobie nie wyobraża sobie tego w praktyce. Po pierwsze to ogromne koszty, które ponosić mają same krajowe związki. Po drugie organizatorzy musieliby zapewnić personel medyczny, który przebada nawet 300-400 osób przed zawodami, co jest bardzo trudne i drogie - mówi Adam Małysz.

- Trzeba jakoś starać się normalnie żyć i funkcjonować w realiach koronawirusa, ale cały czas pamiętać o środkach ostrożności, zachowywać odpowiednia higienę i stosować się do zaleceń. Ja tę chorobę już przeszedłem i jeśli chodzi o ten konkretny szczep wirusa to jestem już w miarę na niego odporny, bo mam odpowiednie przeciwciała. Ale pojawiły się już inne odmiany tego wirusa i są osoby, które zaraziły się już drugi raz - dodaje 42-letni były skoczek.

- Wiemy, że włodarze FIS zastanawiają się, czy zawodów planowanych w Azji nie należy przenieść w tym sezonie do Europy. Wówczas zawodnicy z Japonii, Korei, czy Chin mogliby spędzić całą zimę w Europie, co dla nich nie byłoby aż tak uciążliwe, bo i tak większość czasu spędzają w Europie. Nie ma jednak żadnych konkretów, póki co zakładana jest realizacja planu A. Jeśli organizator chce odwołać jakieś zawody, wówczas powinien poinformować o tym przynajmniej miesiąc wcześniej - zakończył czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli. 

Wiele wskazuje na to, że pierwsza część sezonu zimowego może być przeprowadzona w całości na skoczniach Europy Środkowej, aby ograniczyć konieczność ryzykownego podróżowania samolotami i innymi środkami transportu publicznego przez zawodników.  Szczególnie zagrożone są zatem zawody Pucharu Świata w fińskiej Ruce (28-29 listopada) oraz w rosyjskim Niżnym Tagile (5-6 grudnia). Nieoficjalnie mówi się, że za któreś z tych konkursów mogłoby znaleźć się w kalendarzu niemieckie Klingenthal.

Przypomnijmy, iż według szkoleniowca norweskich skoczków, FIS przygotowała plan, który zakłada, iż największe imprezy mają najwyższy priorytet. Mowa o MŚ w lotach narciarskich w Planicy, Turnieju Czterech Skoczni, MŚ w Oberstdorfie, Raw Air oraz finale PŚ w Planicy.