Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Co dalej z karierą Magdaleny Pałasz?

Magdalena Pałasz 1 lutego 2014 roku - jako pierwsza Polka w historii - sięgnęła po punkty Pucharu Świata kobiet podczas zawodów w austriackim Hinzenbach. W październiku tego samego roku została pierwszą mistrzynią kraju w skokach pań. Co aktualnie dzieje się z zawodniczką, która straciła status członkini kadry narodowej kobiet po sezonie 2017/18?


- Dziś mam trochę problemów z kręgosłupem i kolanami, ale to nieuniknione w tej dyscyplinie sportu. Są to jednak rzeczy, z którymi mogę żyć i na razie mi to nie przeszkadza. Nie chcę, aby źle to zabrzmiało, ale szkoda mi, że nie miałam takich możliwości, jakie mają dzisiejsze kadrowiczki. Kiedyś byłyśmy dwie i miałyśmy jednego szkoleniowca. Dziś jest trzech trenerów, fizjoterapeutka czy psycholog. W przeszłości nie przykładano do tego takiej wagi, ale cieszę się, że skoki pań idą w Polsce do przodu - mówi wielokrotna reprezentantka naszego kraju na antenie Weszło FM.

- Dostaję pytania dotyczące swojej nieobecności w kadrze i nie potrafię na nie odpowiedzieć. Mam nadzieję, że głównym argumentem była moja dyspozycja fizyczna, a nie kwestie pozasportowe. Aktualnie odpuściłam regularne treningi, choć należę do AZS Zakopane i każdego dnia mogę wpaść na zajęcia. Jeżdżę na zawody do Szczyrku, więc nie porzuciłam skoków całkowicie i nie mogę powiedzieć, że ta zima będzie moją ostatnią - tłumaczy Pałasz w ramach cyklu "Niesamowite Opowieści Sportowe".

- Nadal pałam miłością do skoków. To dla mnie historia szczęścia. Aktualnie nasza relacja jest trudniejsza, ale nadal mam je głęboko w sercu. Oby jeszcze trochę tam pozostały. W karierze sportowca pojawiają się różne momenty, bywają wzloty i upadki. Teraz nie jest łatwo, być może z powodu mojego podejścia do sportu. Mam jednak nadzieję, że to wszystko jeszcze ruszy - kontynuuje w rozmowie z Wojciechem Pielą.

Pałasz i dwa lata młodsza Szwab zadebiutowały w Pucharze Świata 6 grudnia 2013 roku, kiedy reprezentowały nasz kraj w konkursie drużyn mieszanych w Lillehammer. Jak dotąd był to jedyny pucharowy występ Biało-Czerwonych w formacie zawodów, który znalazł się także w kalendarzu na sezon 2020/21. - Wraz z Joanną Szwab byłyśmy w pewnym sensie prekursorkami. Teraz to wszystko poszło nieco do przodu, a w krajowych zawodów występuje po kilkanaście dziewczyn - zauważa.

Sportową karierę 25-latki urodzonej w Sanoku wyhamowały liczne kontuzje i upadki. To one skłoniły zawodniczkę do podjęcia współpracy ze specjalistami od sfery mentalnej. - Po wszystkich upadkach, które przeżyłam, nie byłabym w stanie poradzić sobie sama. Żałuję, że moje drogi z psychologami zeszły się tak późno, wcześniej trudno było mi opowiadać o swoich problemach. Wolałam rozwiązywać je sama, bądź prosić o pomoc bliskich. W 2014 roku zdałam sobie sprawę z możliwych konsekwencji kolejnych upadków, aż w końcu pojawił się lęk - nie ukrywa Pałasz.

Jak mieszkanka Nowego Targu wspomina 1 lutego 2014 roku, kiedy zdobyła historyczne punkty Pucharu Świata kobiet dla naszego kraju? - Pojechałam do Austrii tuż po wspomnianym upadku w Predazzo, do którego doszło podczas mistrzostw świata juniorów w narciarstwie klasycznym. Byłam nieco obolała i w lekkim szoku po wydarzeniach we Włoszech. Cieszyłam się, że udało mi się to zrobić jako pierwszej Polce, natomiast nie było wokół tego większej celebracji. Niemniej, dobrze pamiętam ten dzień - przyznaje skoczkini. - Bardziej pamiętam jednak październikowe złoto mistrzostw Polski w Szczyrku, które zdobyłam w tym samym roku. Byłam podekscytowana historycznymi zawodami kobiet w ramach krajowego czempionatu, każda z nas chciała je wygrać - wspomina Pałasz. Tego dnia na podium towarzyszyły jej Joanna Szwab i Kinga Rajda.

Tego lata Pałasz wygrała zmagania kobiet w ramach Międzynarodowego Memoriału Olimpijczyków w Szczyrku, gdzie zabrakło podopiecznych trenera Łukasza Kruczka. 25-latka stanęła też na starcie czterech konkursów zaliczanych do letniego cyklu LOTOS Cup 2020. Najlepiej wypadła 29 sierpnia, kiedy zajęła piątą pozycję na obiekcie normalnym w Szczyrku. Tego dnia lepiej spisały się aktualne kadrowiczki - Kinga Rajda, Kamila Karpiel, Joanna Szwab i Nicole Konderla.

Na co dzień Pałasz pracuje na stanowisku kierowniczym w jednym z lokali gastronomicznych w Nowym Targu. - To była moja ucieczka od skoków. Praca była dla mnie czymś fajnym, niewymuszonym nagłą potrzebą zarobienia pieniędzy. Do dziś pomagają mi rodzice, u których mieszkam. Mam nadzieję, że nie jest to mój plan na przyszłość, bo chciałabym pozostać w sporcie. Na chwilę obecną jest to dla mnie dobra opcja - uważa sześciokrotna medalistka letnich i zimowych mistrzostw Polski w skokach pań.

Sportsmenka jest w trakcie zdobywania uprawnień sędziowskich w skokach. Nie wyklucza też drogi trenerskiej i udzielania rad adeptkom. - Brakuje kobiecej ręki w gnieździe trenerskim, gdzie są niemal sami mężczyźni. Dziś w kadrze jest Paulina Węgrzyn-Gębuś, która pełni rolę fizjoterapeutki w naszym zespole. Zawsze jest to bratnia dusza, mi takiej brakowało w reprezentacji. Ja miałam wsparcie u mamy i koleżanek - wspomina.