Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Rozruszać skoki w Helsinkach - nowe wyzwanie Toniego Nieminena

W sierpniu 2016 roku na 46-metrowej nieczynnej skoczni Herttoniemi w Helsinkach doszło do tragedii. Troje młodych ludzi zlekceważyło ostrzeżenia i weszło na nieczynną skocznię. Szesnastoletnia dziewczyna poniosła śmierć. Wieżę najazdową rozebrano, a za kompleksem zaczęła się ciągnąć zła sława. Wydawało się, że to koniec skoków w stolicy Finlandii. Miejscowi animatorzy nie dają jednak za wygraną i do dziś próbują szkolić garstkę młodych adeptów. Sporym wzmocnieniem dla miejscowego klubu jest zaangażowanie w projekt mistrza olimpijskiego z Albertville, Toniego Nieminena. 

Nieminen po fenomenalnym dla niego sezonie 1991/92, kiedy to wygrał niemal wszystko, co było do wygrania, tak spektakularnych sukcesów nigdy już potem nie odnosił. Oprócz dużego talentu zasłynął również z tego, że w 2003 roku po spożyciu alkoholu złamał sobie kostkę, co stało się głównym powodem zakończenia jego kariery. Zimą 2016 roku 41-letni Niemienen zszokował cały narciarski świat deklaracją powrotu na skocznię i udziału w igrzyskach olimpijskich w 2018 roku.

Za słowami poszły nawet czyny. Pojawił się dwukrotnie na starcie krajowych zawodów, w Lahti i Taivalkoski, gdzie pomimo ponad dziesięcioletniej przerwy od skoków zdołał dwukrotnie zająć 17 miejsce, wyprzedzając nawet zawodników, którzy reprezentowali Finlandię na arenie międzynarodowej. Rozmowy z potencjalnymi sponsorami nie potoczyły się jednak na tyle pomyślnie, by znakomity przed laty skoczek mógł się utrzymać z uprawiania sportu. Rozwód, długi, stałe problemy z organami podatkowymi – wszystko to sprawiło, że Nieminen w obliczu braku rychłych perspektyw rozwiązania swoich problemów za sprawą występów na skoczni, zaczął szukać innego źródła zarobkowania. Doszło nawet do tego, że wystawił na sprzedaż swoje najważniejsze trofea.

W końcu zakotwiczył  w firmie pośredniczącej w handlu nieruchomościami. Nie zapomniał o skokach. Pomagał szkolić dzieci w ośrodku w Oulu, przez jakiś czas był też indywidualnym trenerem najlepszej fińskiej skoczkini, Julii Kykkaenen. Niedawno związał się z nową partnerką, z którą wspólnie wychowują jedenaścioro dzieci z ich poprzednich związków. 

W sierpniu mistrz i brązowy medalista igrzysk z 1994 roku przeprowadził się do Helsinek. Obecność byłego skoczka w stolicy postanowił wykorzystać Antti Kainulainen, trener miejscowego klubu. Tradycje skoków narciarskich w największym fińskim mieście sięgają samego zarania XX wieku. W przeszłości istniało tam co najmniej kilkanaście skoczni, dziś ostały się dwa malutkie obiekty, K-15 i 22. 


- Sytuację w Helsinkach mamy taką, jaką mamy. Lepsze jednak to niż nic. Problem polega na tym, że ludzie tak naprawdę nie wiedzą, że Herttoniemi nadal można skakać na nartach - mówi Kainulainen w rozmowie z portalem Yle.fi. - To jest właśnie główny kłopot - dodaje Nieminen. - musimy zacząć działać, by zmienić ten stan rzeczy. 

Nieminen ma stąd dobre wspomnienia. To właśnie na Herttoniemi w Helsinkach wygrał swoje pierwsze zwody w życiu, był również rekordzistą skoczni K-15 i rozebranej niedawno K-46. Teraz ma być kimś w rodzaju aktywisty, mentora, animatora i pomagać w szkoleniu tych, którzy marzą o sukcesach takich, jakie stały się jego udziałem. - Skoki, podobnie jak wiele innych sportów indywidualnych, muszą teraz rywalizować z e-sportami i różnymi nowymi dyscyplinami, ale nie można tym wszystkiego tłumaczyć. Musimy odważnie promować naszą działalność i przypominać ludziom, jakim wspaniałym sportem są skoki -  deklaruje zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 1993/94 w rozmowie z Yle.fi.

Planem na najbliższą zimę jest znaczne poszerzenie grupki trenujących tam młodych skoczków. Następnym krokiem ma być odbudowanie rozebranej większej skoczni. Dla starszych bowiem dzieci dojeżdżanie trzy razy w tygodniu do oddalonego o ponad 100 kilometrów Lahti jest co najmniej problematyczne.