Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: "Mam do pana Jana trochę żalu"

Zdecydowanie najlepszy polski skoczek - Adam Małysz - wraz z resztą kadry intensywnie przygotowuje się do, rozpoczynającego się już za 18 dni, Pucharu Świata. Podwójny złoty medalista MŚ w Val di Fiemme znalazł jednak czas na udzielenie ciekawego wywiadu "Dziennikowi Polskiemu".

- Nie był Pan zadowolony z pierwszych skoków treningowych w Zakopanem?

Adam Małysz: Absolutnie nie. To była katastrofa. Brakowało czucia lotu. Ale skakaliśmy po ponad 2-tygodniowej przerwie, po powrocie ze zgrupowania z Turcji. Potem było już z każdym dniem lepiej.

- Zadowolony jest Pan z wyników osiąganych latem na igelicie?

Adam Małysz: Tak, wygrałem przecież cały cykl Letniego Grand Prix, mimo że tuż przed pierwszymi konkursami miałem kontuzje nogi. W końcówce Letniego Grand Prix nie skakałem najlepiej, to znaczy dobrze szło mi na treningach i w kwalifikacjach, gorzej w zawodach. Mam jeszcze co poprawić w moich skokach. Ale utwierdza mnie to, że idę dobrą drogą, bo skoro nie jestem w optymalnej formie, a mimo to wygrywam Letnie GP, to znaczy, że są u mnie jeszcze spore rezerwy. Z reguły lepiej skaczę zimą niż latem, więc jestem optymistą.

- Czy daje Pan sobie jakoś radę bez psychologa?

Adam Małysz: Na pewno jest trudno. Chciałem, aby doktor Jan Blecharz nadal ze mną współpracował. Niestety, nie zgodził się. Nie powiedział tego mnie bezpośrednio, ale Piotrowi Krężałkowi, że on uważa, ze tamten etap jest już zakończony. Rozumiem, że nie chce dwa razy wchodzić do tej samej rzeki. Szanuję ten pogląd doktora, choć mówiąc szczerze, mam do pana Jana trochę żalu, że nie zechciał nawet ze mną porozmawiać. Cóż, muszę sobie dawać radę sam. Może uda się nawiązać współpracę z jakimś innym psychologiem. To jednak nie takie proste, do takiego człowieka trzeba mieć bezgraniczne zaufanie.

- Pomówmy o faworytach nadchodzącego sezonu. Kto będzie najgroźniejszy? Czy nie żal Panu, że na skoczni zabraknie tak świetnego zawodnika jak Niemiec Sven Hannawald.

Adam Małysz: Będzie mi brakowało Hanniego na skoczni. Niejeden mógłby powiedzieć tak - będzie o jednego groźnego rywala mniej. Ja myślę tak - to był bardzo dobry zawodnik, wielka szkoda, że taka przykra choroba eliminuje go z występów na skoczniach. Ale wierzę, że jeszcze wróci na skocznie.

- Na Pana temat krążą rozmaite opowiastki, plotki, kawały. Czy było coś takiego, co Panu utkwiło w pamięci? Czy zdarzyła się niemiła sytuacja, którą zapamięta Pan do końca życia?

Adam Małysz: Powiem szczerze, że bezpośrednio nie słyszałem nic, co by mnie uraziło. No może zdarzały się trochę niemiłe rzeczy, kiedy czasem odmówiłem podpisania autografu, idąc na rozbieg skoczni. Słyszałem wtedy coś w rodzaju: - Popatrz, woda sodowa uderzyła mu do głowy. Mnie może zrozumieć tylko sportowiec albo człowiek, który czuje ducha sportu. Przed treningiem, przed zawodami, w czasie ich trwania ja mam swój rytuał, muszę się skoncentrować na swoim zadaniu. Po treningu, po zawodach zawsze rozdaję autografy.

Na Pana temat jest wiele kawałów. Jest taki, który bawi Pana szczególnie?

Adam Małysz: Faktycznie jest wiele kawałów, lepszych i gorszych. Ale jest jeden, który mi się podoba. Pani nauczycielka pyta dzieci w szkole, czy wiedzą co to za inicjały AM. Odzywa się Jasiu - Adam Małysz. Pani nauczycielka na to: - Adam Małysz? A słyszałeś Jasiu o kimś takim jak Adam Mickiewicz? Jasiu myśli, myśli i odpowiada: - To chyb musiał być przedskoczek.

Rozmawiał: Andrzej Stanowski (DP)