Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch: "Małżeństwo i dom stawiam ponad sukcesy sportowe"

- Miewałem chwile zwątpienia. Zazwyczaj działo się to po nieudanych zawodach, bądź po wielu miesiącach bezskutecznego szlifowania danego elementu technicznego - nie ukrywa Kamil Stoch, który już za tydzień przystąpi do rywalizacji w Pucharze Świata 2020/21. Dla jednego z liderów naszej reprezentacji będzie to osiemnasty sezon w zawodach najwyższej rangi.


- Nie ma jednej drogi do sukcesu. Każdy z nas jest inny i podąża innymi ścieżkami, wyznając przy tym nieco inne wartości. Każdy z nas zawdzięcza sukces nie tylko sobie, ale i innym ludziom. Ja zawsze otaczałem się dobrymi ludźmi, mając dużo szczęścia do osób, które mnie wspierały. Tak jest do dziś, za co mogę być naprawdę wdzięczny. Wiadomo, że wspomnieni ludzie na końcu nie siadają na belce startowej i nie wykonują roboty za mnie. Najistotniejsza część tej pracy należy wyłącznie do mnie, więc wtedy wszystko zależy ode mnie - mówi Kamil Stoch w rozmowie opublikowanej na kanale YouTube firmy Blachotrapez.

- Musiałem długo czekać na sukces. W wieku 11-12 lat skakałem bardzo dobrze, ktoś nazwał mnie nawet "złotym dzieckiem". Później pogubiłem się w wieku dojrzewania, kiedy jest mnóstwo dróg i wzorców do wyboru. Człowiek jest młody i nie wie, co będzie dla niego najlepsze. Tutaj warto oprzeć się na najbardziej życzliwych nam osobach. Zaufać im i swojej intuicji, a następnie wszystko jest w naszych rękach. Pozostaje ciężka praca, wytrwałość i wiara w sukces - kontynuuje trzykrotny mistrz olimpijski.

- Miewałem chwile zwątpienia. Zazwyczaj działo się to po nieudanych zawodach, bądź po wielu miesiącach bezskutecznego szlifowania danego elementu technicznego. Wtedy budowałem wartość samego siebie tylko wynikami na skoczni. W tamtym momencie wydawało mi się to słuszne, ale dziś mam świadomość, że takie podejście było... głupie <śmiech>. Jak można przekładać wyniki sportowe na ocenę człowieka <śmiech>? Tak do tego podchodziłem, chciałem rzucić skoki, ale po chwili refleksji zdawałem sobie sprawę, że skokom poświęciłem całe życie i nie posiadam żadnego innego fachu. Dawałem sobie chwilę i po jakimś czasie następował moment przełamania, po którym przychodził drobny sukces dający powrót na obraną drogę - wspomina mistrz świata z 2013 roku.

- Wziąłem ślub dość wcześnie, ale chciałem wracać do kogoś, kto będzie czekał na mnie w domu. Nie rodzice <śmiech>, ale ktoś, z kim mogę pogadać o wszystkim, przytulić się czy wyjść na kolację. Takim jestem typem człowieka i cieszę się, że znalazłem najbardziej odpowiednią osobę. Śmieję się, że Bóg stawiał przede mną wiele życzliwych osób, ale w przypadku żony postawił anioła stróża. Dosłownie i w przenosi. Dzięki temu mogłem jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła, budując pewność siebie w domu, a nie na skoczni. To było to poczucie wartości, którego szukałem. Uważam, że jestem szczęściarzem - podkreśla Stoch.

- Dom to mój życiowy fundament, oprócz wiary. Dom to mój azyl i totalne schronienie, tam uciekam przed moim dość otwartym życiem. Praca na skoczni wiąże się z tym, że jestem pociągany w różne kierunki i proszony o różne rzeczy. W domu mogę być sobą, tam nikt mnie nie ocenia i niczego nie narzuca. Tam mogę być mężem i gospodarzem - wskazuje reprezentant Polski.

Zobacz też: Kamil Stoch ambasadorem firmy Blachotrapez! Razem sięgamy nieba!

- Małżeństwo i dom stawiam zdecydowanie ponad sukcesy sportowe. W latach młodości myślałem zupełnie inaczej, skupiałem się tylko na wynikach na skoczni. Jakim byłem skoczkiem, takim byłem człowiekiem. Z wiekiem nabrałem doświadczenia. Sukcesy sportowe są na chwilę. Po zwycięstwach zjawia się masa doradców i ludzi, którzy klepią cię po plecach. W słabszych momentach zostaje dosłownie kilka osób, które zostają do końca życia - kontynuuje 33-latek.

- Nigdy nie powinniśmy osiąść na laurach i myśleć, że zjedliśmy wszystkie rozumy. Jutro może wydarzyć się coś, co pokaże nam, że nic nie wiemy o życiu. Staram się czerpać dużo nauki z codzienności i prostych zdarzeń. Cieszę się, że miałem osoby, które mi to pokazały. Zawsze podziwiałem swoich rodziców, którzy nie chwalili się sukcesami i zachowują skromność. To od nich sporo wyniosłem w tej kwestii - uważa dwukrotny zdobywca Złotego Orła.

Tuż przed nowym sezonem Kamil Stoch nawiązał współpracę z firmą Blachotrapez, której został ambasadorem. - Wiążąc się z konkretną firmą, musi być to coś, co sam wybrałbym w sklepie. Musi być to firma, która wyznaje podobne wartości do moich. Najlepiej, jeśli jest to polska firma - zaznacza dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Zobacz pełną rozmowę z Kamilem Stochem i materiał z sesji zdjęciowej dla firmy Blachotrapez: