Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polscy skoczkowie wrócą do kraju samolotem. Kubacki: "To oszczędność czasowa"

Dawid Kubacki wygrał piątkowe kwalifikacje do sobotniego konkursu w Ruce. Triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni uzyskał 135,5 metra, a po pierwszych próbach w Finlandii zapewnia, że uraz pleców doskwierający w Wiśle nie daje już o sobie znać. 30-latek opowiedział też o podróży promem na północ Europy.


- Warunki na promie były jak najbardziej w porządku. Po zawodach w Wiśle powiedziałem, że będę odpoczywał i dotrzymałem słowa. Trenerzy trochę mi popuścili i miałem zlikwidowany trening w tygodniu, by nie ryzykować odnowienia urazu. Auta mamy wygodne, na promie były kajuty, więc droga do Finlandii minęła dobrze. Można było się wyspać i popracować z fizjoterapeutą w trakcie rejsu. Dziś rano byłem się rozruszać, PESEL się nie odezwał, więc było w porządku - uspokaja Kubacki.

W piątek organizatorzy dodali do programu zawodów trzecią serię treningową. Czy możliwość oddania dodatkowego skoku na śniegu jest korzystna na tym etapie zimy? - Myślę, że tak. Po trzech dniach podróży widocznie potrzebowałem trzech serii, by rozkręcić się. Ze skoku na skok było coraz lepiej, a ja byłem spokojny. Skok kwalifikacyjny był przyjemny, odczucia były zgodne z moimi oczekiwania - uważa reprezentant Polski.

Piątek w Ruce zaskoczył wiatrem w plecy skoczków. - Wysoka parabola lotu była dziś ważna, by pokonać bulę, co nie udało mi się w pierwszej serii treningowej. Z drugiej strony trzeba było mieć trochę szczęścia, bo warunki były trudne. Nawet przy bardzo dobrym skoku, mając mocniejszy wiatr w plecy, maksymalnie dolatywało się w okolice punktu K, a nie na sam dół - kontynuuje Kubacki.

- Chyba jeszcze nie zdarzało się w Ruce, by wszyscy mieli dodatnie punkty. Zazwyczaj tu kręci - zauważa mistrz świata z Seefeld. 

Nasi skoczkowie do kraju mają wrócić samolotem do Katowic, a nie promem. - Taki jest plan, a czy uda się go zrealizować? To okaże się w poniedziałek. Samolotem podróż mija szybciej, dzięki czemu będziemy szybciej w domu. To oszczędność czasowa, bo podróż samochodami i promem zajęła prawie trzy dni - kończy Kubacki.

Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela