Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Bez Urlauba w Planicy, Patrick Gasienica czeka na rekord życiowy

Pewną niespodzianką w kontekście zawodów drużynowych tegorocznych mistrzostw świata w lotach miał być udział osłabionej brakiem Kevina Bicknera, który zrobił sobie roczną przerwę od skoków, drużyny Stanów Zjednoczonych. Gwiaździsty sztandar reprezentować mieli Casey Larson, Decker Dean, Andrew Urlaub oraz mający polskie korzenie, Patrick Gasienica, z którym dziś zamieniliśmy kilka zdań na temat jego kariery. 

Urlaub nie wystartuje


Po południu amerykańska federacja poinformowała, że Urlaub ostatecznie nie wystartuje podczas mistrzostw świata w lotach, nie podając przy tym przyczyny absencji 19-letniego zawodnika, którego mogliśmy obserwować w tym sezonie na starcie kwalifikacji w Ruce. Zawody drużynowe zostaną  więc rozegrane, jeżeli Amerykanie w ostatniej chwili nie dokoptują innego zawodnika, bez ekipy z USA. - Nasz zespół jest dobrze przygotowany do tego, by skakać w tej imprezie. Nie możemy się już naprawdę doczekać tych lotów, zarówno drużynowych jak i indywidualnych, choć oczywiście na żadne wielkie wyniki nie liczymy - mówił nam dziś Patrick Gasienica, z którym rozmawialiśmy jeszcze przed pojawieniem się informacji o nieobecności jego kolegi z drużyny.


To właśnie w Planicy Amerykanie osiągnęli największy sukces w historii swoich występów w rywalizacji drużynowej w XX wieku. Podczas finału sezonu Pucharu Świata 2016/17 czwórka w składzie: Kevin Bickner, Wlliam Rhoads, Michaler Glasder i Casey Larson wywalczyła siódme miejsce, wyprzedzając aż pięć drużyn: Czechów, Włochów, Szwajcarów, Finów i Rosjan. Ze składu, który wziął udział w konkursie w 2017 roku, w drużynie zza oceanu ostał się tylko Larson. Nikt nie liczył więc teraz na powtórkę tego niezwykle udanego występu, jednak bojowo nastawieni młodzi Amerykanie nie dostaną prawdopodobnie nawet szansy, by spróbować w jakikolwiek sposób zbliżyć się do tamtego wyniku.

140 metrów do pobicia

- Realia w naszych skokach są takie, jakie są - mówi nam Gasienica zapytany o uwarunkowania, w jakich rozwijają się skoki w USA. - Nie mamy optymalnych warunków finansowych. Sami zabiegamy o środki od darczyńców, liczymy na pomoc sponsorów. To zupełnie inna sytuacja niż w pozostałych krajach rywalizujących w Pucharze Świata, które mogą się cieszyć wsparciem od państwa. Ale nie ma co narzekać. Mamy to, co mamy, trzeba działać w tym zakresie, na jaki możemy sobie pozwolić. Przyjmujemy, to co mamy z dobrodziejstwem inwentarza i staramy się wykonywać jak najlepszą pracę.

Patrick pochodzi z wyjątkowo usportowionej i mocno związanej ze skokami podhalańskiej rodziny, której część wyemigrowała w poszukiwaniu szczęścia za wielką wodę. Urodził się w 1998 roku w Stanach Zjednoczonych. Ojciec kontynuował za oceanem rozpoczętą w Polsce karierę skoczka i pasją do nart zaraził syna. Swoje trzy grosze dorzucił, a jakże, Adam Małysz. Ojciec Patricka, Albert Gasienica, przez lata nie potrafił się rozstać ze skocznią, startując w zawodach weteranów. W całej swojej karierze zawodniczej zdobył jednak tylko jeden punkt Pucharu Kontynentalnego. Pierwszą skokową ambicją Patricka było przebicie wyniku ojca. W letniej odsłonie cyklu PK trzykrotnie znalazł się w czołowej "30", najdalej do 17 pozycji, doskakując we Frensztacie. Teraz czas na kolejny krok. - Okres pandemii nie sprzyjał przygotowaniom. Robiłem jednak, co mogłem - opowiada Gasienica. - Trenowałem dużo na sucho, a kiedy się dało, skakałem na skoczni pod okiem mojego taty, który działa w klubie Norge Ski Club w Illinois. W październiku przyjechałem do Europy, tu w Słowenii mamy naszą bazę. To mój pierwszy kontakt z tak dużą skocznią. W Planicy chcę oddać kilka dobrych skoków i zakwalifikować się do konkursu. Mój rekord życiowy wynosi obecnie 140 metrów, więc liczę, że uda mi się go poprawić już w pierwszym skoku. 

- Dalszym celem na tę zimę jest wykonywanie dobrych skoków w zawodach, z czym miałem problem w poprzednim sezonie - tłumaczy reprezentant USA. - Wiem, że mamy wystartować w Pucharze Kontynentalnym w Ruce. Potem, jeśli jakość moich skoków będzie zadowalająca, jest szansa, że pojawię się na niektórych zawodach Pucharu Świata. Nie wybiegam jednak myślami zbyt daleko do przodu, widzimy jak wygląda ten sezon. Lepiej nie planować nic z dużym wyprzedzeniem. Oczywiście jednak celem zasadniczym muszą być igrzyska olimpijskie. Uwielbiam skoki narciarskie i chciałbym kiedyś osiągnąć poziom, który pozwoli mi na zdobywanie punktów w Pucharze Świata. 

Trudny język polski

Polska, daleki kraj w Europie Środkowej, nie może być Patrickowi siłą rzeczy obcy. Jego rodzice pochodzą wszak z Zakopanego, a on sam często odwiedzał mieszkających tam dziadków. Podczas rozmowy z naszym portalem przeprowadzonej kilka lat temu deklarował, że zamierza bliżej poznać ojczysty język swoich rodziców. Teraz przyznał jednak z przykrością, że nie poczynił na tej niwie wielkich postępów: - Dużo rozumiem, ale z mówieniem wciąż mam spory problem. Chciałbym lepiej poznać polski, ale nie jest to wcale takie proste. Z polskimi skoczkami na pewno nie dam jeszcze rady porozmawiać w ich języku. 

Mamy nadzieję, że lepiej niż używanie polskiej mowy wyjdą Patrickowi skoki na Letalnicy. Niezwykle sympatycznemu młodemu skoczkowi życzymy dalekich lotów podczas czekającej nas już w tym tygodniu imprezy.