Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Występ Kubackiego stał pod znakiem zapytania. "Głupotą byłoby zajmowanie komuś miejsca"

Niemal do ostatniej chwili ważyły się losy startu Dawida Kubackiego w czwartkowych seriach na Letalnicy. 30-latek podczas przedpołudniowego rozruchu doznał kolejnego tej zimy urazu pleców, który mógł nawet wykluczyć go z udziału w jednej z kluczowych imprez bieżącego sezonu. Ostatecznie reprezentant Polski poszybował na 216. metr i zajął 12. miejsce w kwalifikacjach.


- PESEL robi swoje... Rano zrealizowaliśmy jednostkę treningową. Miała być delikatna, ale ambitny człowiek podszedł do niej stuprocentowo. Przy jednym z odbić kręgosłup dostał kompresji, coś łupnęło, a mnie pokładało na podłodze - zdradza mistrz świata z Seefeld.

- Około 10 rano nie mogłem chodzić, nie wspominając o schylaniu się. Od tego czasu pracowałem z fizjoterapeutą, aby rozgonić ból w plecach i przystąpić do skakania, choćby w seriach treningowych. Stawką były kwalifikacje i udział w zawodach, a głupotą byłoby zajmowanie komuś miejsca, gdyby nie było pewności w sprawie moich pleców - przyznaje Kubacki.

- Cieszę się, że byłem w stanie pojawić się na rozbiegu i oddać przyzwoite skoki. Tym sposobem dostałem się do konkursu. Po pierwszym skoku treningowym wiedziałem, że dam radę. Poszło to w miarę bezproblemowo, złożyłem się z belki, choć na rozgrzewce brakowało mi mobilności. Kilkadziesiąt powtórzeń pozwoliło porozciągać plecy. Na skoczni nie było większego problemu, ale odczuwam ból podczas chodzenia czy siedzenia w szatni. Podczas samego skoku adrenalina działa przeciwbólowo - uważa triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni.

Problemy z plecami to nie pierwszyzna dla Kubackiego tej zimy. - To inny problem niż w Wiśle. Tam miałem zwichnięty staw żebrowo-kręgowy, co stało się przy innym ruchu. Tym razem nieprzyjemnie łupnęło w lędźwiach - wyjaśnia 30-latek. 

Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela