Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Norweżki walczą o konkursy Pucharu Świata kobiet. "Jesteśmy sfrustrowane"

- Mężczyźni nie opuścili jeszcze ani jednych zawodów, a w tym samym czasie my jesteśmy zmuszone siedzieć w domu - mówi rozgoryczona Maren Lundby, która nie zgadza się z decyzjami FIS w sprawie kobiecych skoków.


26-latka od dłuższego czasu walczy o równe prawa w skokach narciarskich. Jej zdaniem panie zasłużyły na to, aby móc brać udział w konkursach nie tylko na dużych skoczniach, ale również na obiektach przeznaczonych do lotów narciarskich. Mistrzyni świata z Seefeld uważa, że kobiety są równie dobrze przygotowane i pewne swoich możliwości, co mężczyźni.

Tym razem Norweżka zabrała głos w sprawie Pucharu Świata 2020/21. Skoczkinie rozpoczynają sezon dopiero w tym tygodniu, po ustaleniu nowego terminu inauguracji. Austriacki Związek Narciarski zgłosił możliwość przeprowadzenia zawodów 18 grudnia w Ramsau. Gdyby nie Austriacy, panie zaczęłyby pucharową rywalizację dopiero 23 stycznia w Ljubnie. Mistrzyni olimpijska jest tym faktem bardzo zaniepokojona.

- Cały sportowy świat świetnie radzi sobie z pandemią koronawirusa, wszyscy są w stanie rywalizować pomimo tej sytuacji, a my możemy tylko siedzieć i oglądać zawody w telewizji. Czuję, że nie chodzi już tylko o środki ostrożności - mówi Maren Lundby w wywiadzie dla norweskiej telewizji TV2.

- Rozpoczęcie sezonu będzie bardzo ekscytujące. Nie widzieliśmy naszych zawodniczek podczas międzynarodowej rywalizacji od marcowych kwalifikacji w Trondheim. Nie mamy pojęcia, jak sobie poradzą, ale czujemy, że mimo niełatwego czasu jesteśmy przygotowani. Nie byliśmy w stanie przeprowadzić żadnych obozów treningowych za granicą, panie nie startowały też latem, dlatego trudno ocenić ich poziom na początku sezonu - komentuje trener Christian Meyer w rozmowie z skiforbundet.no.

- Staraliśmy się jak najlepiej wykonywać nasze obowiązki. Dzięki współpracy zespołu udało się nam zrealizować plany, które przedstawialiśmy wiosną. Chcielibyśmy pokazać się z jak najlepszej strony w Austrii. Wszyscy wiedzą, że mamy mocną drużynę - dodaje Meyer. Norweżki zaprezentują się w składzie Maren Lundby, Silje Opseth, Anna Odine Stroem, Eirin Maria Kvandal oraz Thea Minyan Bjoerseth.

Konkurs w Ramsau to jedyna rekompensata, jaką panie otrzymały w związku z odwołaniem innych zawodów. - W pewnym sensie zorganizowanie konkursów kobiet zawsze jest problematyczne, z różnych powodów. Kiedy konkursy mężczyzn są anulowane, zazwyczaj bardzo szybko znajduje się zastępczy termin - mówi trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli.

Zawody, które miały się odbyć na początku grudnia w Lillehammer, zostały wykreślone z kalendarza, podobnie jak styczniowe zmagania w Japonii. Po inauguracji Pucharu Świata w Ramsau panie będą ponownie czekały na kolejny konkurs aż cztery tygodnie.

- Gdybyśmy wróciły na skocznię 23 stycznia, mężczyźni mieliby za sobą 16 konkursów i dodatkowo mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Planicy. Jestem pewna, że jeżeli ktokolwiek chciałby coś dla nas zrobić, to byłoby wykonalne. W tej chwili bardzo trudno zebrać mi motywację do treningu, kiedy nie mogę o nic walczyć - dodaje mistrzyni świata z Seefeld.

W poniedziałek FIS ogłosiła, że w Polsce odbędą się dwa konkursy rangi Pucharu Świata, w zamian za odwołaną próbę przedolimpijską w Zhangjiakou. Skoczkinie nie otrzymały takiej wiadomości.

- Co z kobietami? – napisała na Twitterze Maren Lundby. W ślad za nią poszła kolejna norweska zawodniczka, Silje Opseth: - Co z nami? Nasze konkursy również zostały odwołane - grzmi 21-latka.

- To bardzo przygnębiające. Spędzamy tyle czasu na przygotowaniach, trenujemy niezmiennie od marca, a jeszcze ani razu nie mogłyśmy rywalizować w zawodach. W takiej sytuacji naprawdę jesteśmy sfrustrowane – kończy Maren Lundby.