Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Niebezpieczne podmuchy w Willingen. Doležal: "Skoki za 150. metr? Trochę za daleko..."

- Wiatr trochę kręcił, ale członkowie jury poradzili sobie. Było niebezpiecznie ze względu na długość skoków. Wiem, że dla sędziów to trudna sytuacja - relacjonuje piątkowe kwalifikacje trener Michal Doležal. W sobotnim konkursie w Willingen zobaczymy siedmiu Polaków, którzy bez problemu uzyskali awans. Najlepszy okazał się Andrzej Stękała, a rekord Mühlenkopfschanze ustanowił Klemens Murańka.


- Andrzej od początku sezonu pokazuje takie skoki, znamy jego możliwości. Klemens w dwóch skokach pokazał dziś swój potencjał. Podczas pucharowego weekendu na Wielkiej Krokwi był niestabilny, ale wyglądało to coraz lepiej. Z tego powodu został w domu, by potrenować. Potrzebował kilku spokojnych skoków, przerwa okazała się dla niego korzystna - tłumaczy 42-letni szkoleniowiec.

Klemens Murańka w piątek ustanowił oficjalny rekord skoczni w Willingen, który od teraz wynosi 153 metry. - Coraz lepiej czuje skoki. Miał trudniejszy etap. Przy okazji mistrzostw świata w lotach narciarskich pełnił rolę rezerwowego, pamiętamy zamieszanie wirusowe na Turnieju Czterech Skoczni, a następnie został ojcem. To wszystko ma wpływ na zawodnika. Potrzebował spokoju i treningu, jak na razie ustabilizował skoki na wysokim poziomie - mówi Czech.

- Andrzej pokazał już w Titisee-Neustadt, kiedy lądował poza rozmiarem skoczni, że ma w sobie więcej pewności. Klimek? 153 metry to bardzo długi skok, dawno nie lądował za linią HS, a nie jest to proste. Lepiej zrobić to bezpiecznie niż ryzykownie. Spróbował, może następnym razem podejdzie do tego inaczej - porównuje lądowania swoich podopiecznych Doležal.

- To są jego skoki, jeśli wszystko mu wychodzi i ma prędkość w powietrzu. Widzieliśmy to podczas zawodów w Planicy, że czasem nie trzeba latać wysoko, podobnie podczas Turnieju Czterech Skoczni. Na razie to działa. Teraz jest w stanie skoncentrować się na kolejnym skoku, oby tak dalej - dodaje trener na temat Stękały, który znalazł patent na Mühlenkopfschanze.

Słabszy dzień zaliczył Kamil Stoch, który w kwalifikacjach uplasował się pod koniec trzeciej dziesiątki. - Porozmawialiśmy krótko po skoku kwalifikacyjnym. Problem tkwi w pozycji najazdowej, ale przeanalizujemy to razem. Dziś trzeba puścić głowę, a w sobotę ponownie skoncentrować się na konkursie - wskazuje szkoleniowiec.

- Wiatr trochę kręcił, ale członkowie jury poradzili sobie. Było niebezpiecznie ze względu na długość skoków. Wiem, że dla sędziów to trudna sytuacja. Trzeba reagować zmianą długości najazdu, po czym wiatr cichnie, a skoczkowie mają problemy z osiągnięciem dobrej odległości. Potem przyjdzie podmuch i widzimy skoki za 150. metr. To trochę za daleko... - twierdzi Doležal.

Korespondencja z Willingen, Dominik Formela