Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Janne Happonen o dawnej kontuzji: "Usłyszałem, że mogę umrzeć"

Janne Happonen to jeden z największych pechowców ostatnich dekad w skokach narciarskich. Kontuzje i urazy zabiły jego marzenia o podboju światowych skoczni, a miał do tego wszelkie predyspozycje. Portal Is.fi sprawdził, co dziś słychać u trzykrotnego zwycięzcy zawodów Pucharu Świata. 

Happonen po zakończeniu kariery w 2016 roku skończył studia ekonomiczne. W 2018 roku Mika Kojonkoski zaprosił byłego skoczka do udziału w projekcie przygotowania chińskich skoczków do udziału w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Happonen zajmował się przygotowaniem fizycznym zawodników, z czasem został też specjalistą od szycia kombinezonów. Wybuch pandemii koronawirusa spowodował, że grupa szkolona w Kuopio została przeniesiona do ojczyzny. - Szycia uczyłem się przez pół roku w szwalni. Po zmianach w procesie szkolenia Chińczyków zajmuję się już wyłącznie kwestią kombinezonów. Czas pokaże, czy będę mógł uczestniczyć w kontynuowaniu tego projektu na wcześniejszych zasadach. Jesienią przebywałem w Chinach przez dwa miesiące, ale z powodu sytuacji pandemicznej nie można było skakać. 

Byłego skoczka z Kuopio ciągnie jednak w stronę trenerki. Podczas minionego weekendu znalazł się niejako gościnnie w składzie sztabu szkoleniowego, który towarzyszył fińskim zawodnikom podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w Willingen. - Wspaniale jest wspomagać młodych skoczków swoją wiedzą i doświadczeniem - cieszy się. 

W swojej karierze zawodniczej siedmiokrotnie stawał na podium konkursów Pucharu Świata, zdobywał też drużynowe krążki dużych imprez. Wcześniej w 2002 roku w Schonach został mistrzem świata juniorów. Jego problemy ze zdrowiem miały swój początek w momencie, gdy zaczynał wskakiwać na najwyższy światowy poziom. Kilka miesięcy po bardzo udanej końcówce sezonu 2007/08 doznał dramatycznej kontuzji podczas letniego zgrupowania Finów w Klingenthal. Po lądowaniu, które miało miejsce w okolicach 155 metra jego lewy but nie wytrzymał obciążenia i pękł. Skoczek doznał skomplikowanego złamania kości udowej. 20% takich urazów kończy się śmiercią w wyniku następujących po nim powikłań - Upadłem z ogromną siłą i natychmiast straciłem przytomność. Samego zdarzenia nie pamiętam zbyt dobrze, pamiętam natomiast to co usłyszałem potem od lekarzy - że grozi mi nawet śmierć - wspomina Happonen. Na szczęście szybka operacja zakończyła się powodzeniem.

Reprezentant Finlandii stracił całą kolejną zimę, ale nie poddał się i wrócił na skocznię. Niestety poważne urazy nie przestawały go prześladować. W latach 2010-2013 doznał trzech kolejnych ciężkich kontuzji. Nadal walczył i wciąż wierzył w powrót do dawnej dyspozycji. Ostatni skok w Pucharze Świata oddał w 2014 roku podczas kwalifikacji do konkursu na Wielkiej Krokwi. Rozbrat ze skokami oficjalnie ogłosił 1 czerwca 2016 roku. - Zakończenie kariery stało się koniecznością. Moje kolana były w tak fatalnym stanie, że nie byłem w stanie oddać porządnego skoku bez doznania kolejnego urazu. Cieszę się jednak, że po każdej kontuzji byłem w stanie się podnieść i wrócić na skocznię. 

Janne Happonen w 2011 roku w Vikersund oddał skok na 240 metrów, a odległość ta do dziś stanowi nieoficjalny rekord Finlandii. Od tego czasu żadnemu z jego rodaków nie udało się nawet zbliżyć do tego wyniku. Najlepszy obecnie z Finów, Antti Aalto, legitymuje się życiówką z Bad Mitterndorf z ubiegłego roku, która wynosi 225,5 m.