Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Spóźnione skoki odebrały medal. Kubacki: "Wszystko było w zasięgu ręki"

Dawid Kubacki w dniu obrony tytułu mistrza świata na skoczni normalnej uplasował się na piątym miejscu. Złoty medalista sprzed dwóch lat do podium stracił raptem 4,4 pkt. W niedzielę piątego zawodnika klasyfikacji generalnej Pucharu Świata czeka występ w konkursie drużyn mieszanych.


- Jestem troszeczkę zły, ale na siebie. Było mnie stać tu na więcej. Wszystko było w zasięgu ręki, zwłaszcza po skoku w serii próbnej. Drobna zmiana wdrożona po piątku pokazała, że to działa. Niestety, skoki w seriach ocenianych były spóźnione. Tutaj zgubiłem metry. To mała skocznia, na której wystarczyło dołożyć po metrze lub dwa, wówczas mogło to wyglądać zupełnie inaczej. Trener sam był zdziwiony, że można odbić się z powietrza i jeszcze dolecieć w okolice 100. metra... To szpilka, która będzie kuła. Mogło być dużo lepiej, medale były w zasięgu ręki. Z nas udało się tylko Piotrkowi. To pocieszająca wisienka na torcie - zaznacza Kubacki.

Czy dzień konkursowy na mistrzostwach świata wiązał się z większym stresem? - Tutaj zawsze są emocje. Nie da się od nich odciąć, a na pewno ja tego nie potrafię i nie próbuję tego robić. Emocje potrafią dać dodatkowych siły do skakania. To zależy od podejścia każdego zawodnika. Wszyscy mają świadomość stawki i swojej dyspozycji. Emocje są, ale one mi dziś nie przeszkodziły. Może wystarczyło wypić dwie kawy więcej, aby szybciej reagować na progu... - zastanawia się mistrz świata z 2019 roku.

Bohaterem dnia został Piotr Żyła, który w sobotę na Schattenbergschanze (HS106) nie miał w sobie równych. - Piotrek wykonał dziś dobrą robotę na skoczni. Oddał dwa świetne skoki, pewnie tak trenerzy to ocenią, ale było po nim widać od rana, że wygra lub nie wejdzie do finału. Taki był nabuzowany. Medali nie rozdaje się przed zawodami, faworytów można sobie wymieniać, ale zawodnicy się tym nie zajmują i robią swoje. Piotrek pokazał, że zrobił swoje i teraz cieszy się ze zdobycia medalu. Halvor Egner Granerud aspirował do podium, natomiast awansem w drugiej serii pokazał, że stać go na to. Ostatecznie wylądował na 4. miejscu, najgorszym dla człowieka. Czujesz zapach medalu, prawie go możesz dotknąć, ale jest za daleko i nie da się go sięgnąć. To przykra sytuacja, ale dla niego też lekcja na przyszłość - komentuje 30-latek. 

- Medal na początek mistrzostw daje komfort, zwłaszcza jego zdobywcy, ale reszcie drużyny też. To pokazuje nam wszystkim, że nasza praca przynosi oczekiwane efekty. Tutaj każdy z nas, wykonując dobrze robotę, może sięgać po trofea. Ja wykonałem dziś robotę troszkę gorzej - uzupełnia 30-latek.

W niedzielę ostatni dzień rywalizacji na obiekcie normalnym. Tym razem czeka nas mikst. - To też ciekawy format i jakieś doświadczenie dla zawodników. Nie tylko dla dziewczyn, ale i dla nas. To kolejny konkurs sprawdzania naszych możliwości - kończy Kubacki, któremu w polskim zespole towarzyszyć będą Anna Twardosz, Piotr Żyła i Kamila Karpiel.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela