Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stoch i Stękała na przełomie drugiej i trzeciej dziesiątki - wypowiedzi po konkursie na dużej skoczni

Piątkowy konkurs o tytuł mistrza świata na dużej skoczni nie dał wymarzonych wyników Kamilowi Stochowi oraz Andrzejowi Stękale. Zawodnicy, którzy w sobotę będą reprezentowali nasz kraj w zmaganiach drużynowych, indywidualnie zajęli kolejno 19. i 21. miejsce.


Kamil Stoch rozpoczął rywalizację od 120-metrowego lotu, który na półmetku dawał mu 22. lokatę. Małym powodem do uśmiechu była finałowa próba, w której 33-latek poprawił się o blisko dziesięć metrów, awansując na 19. miejsce. - To uśmiech przez łzy. Liczyłem na trochę więcej niż to, co się dziś wydarzyło. Podszedłem do tego konkursu ze świeżym podejściem, z pewnymi celami zadaniowymi. Po części udało się je zrealizować, ale nie w stu procentach. Nie tak, jak trener by sobie życzył, bo efekty miały być lepsze - powiedział mistrz świata z 2013 roku.

- Trudno mi mówić o swoich odczuciach. Te skoki nie są super. W moim mniemaniu, kiedy skok jest w porządku, efekty nie są porażające i brakuje odległości. A kiedy brakuje odległości, wówczas trener kręci głową, że coś jest nie tak i jeszcze można coś poprawić. Oba piątkowe skoki były dobre, na pewno lepsze niż czwartkowe. W pierwszej serii zabrakło trochę szczęścia, a w drugiej miałem jego nadmiar. Wyrównało się - kontynuuje trzykrotny mistrz olimpijski.

- Trener jest po to, żeby mi pomóc. Stara się znaleźć złoty środek. Chce dla mnie jak najlepiej, ale to ja nie potrafię w tej chwili zrobić wszystkiego należycie. Trudno mi się z tym pogodzić, ale jednak nie mam wyjścia i muszę... - dodaje dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

W sobotę odbędzie się ostatni konkurs w ramach MŚ 2021, czyli zawody drużynowe. - Zrobię co umiem. Zdaję sobie sprawę z tego, w którym miejscu jestem. Nie jestem najlepszym zawodnikiem naszej ekipy, nie wystąpię w roli zbawiciela. Skoczę jak potrafię. Nie potrafię super, ale potrafię solidnie. Nic więcej zrobić nie mogę - kończy Stoch.

Dwie lokaty niżej sklasyfikowany został Andrzej Stękała. Jego wyniki to 121,5 oraz 122,5 metra. - Wynik nie satysfakcjonuje mnie stuprocentowo. Spodziewałem się lepszych skoków, ale na tyle było mnie dziś stać. Jestem zadowolony, że walczyłem do końca, mimo gorszego pierwszego skoku - komentuje 25-latek.

- Na zeskoku było ciężko. Przed serią próbną ostrzegano nas, że jest miękko. Trzeba na to uważać, ale brakuje wtedy nieco swobody. Przy mocnych opadach trzeba uważać, żeby nie lądować zbyt pochylonym. To automatycznie kończy się upadkiem. Trochę to rozprasza, ale nie można się na tym skupiać. Trzeba zostawić to z tyłu głowy aż do chwili lądowania - relacjonuje mieszkaniec Dzianisza.

Stękała to polski debiutant na mistrzostwach świata. - Myślę, że to super wynik przy okazji debiutu. Cały ten sezon przeznaczam na naukę, choć nie chcę tylko mówić, że uczę się i uczę... Chcę dobrze skakać, więc... uczę się dobrze skakać. To satysfakcjonujące, że gorsze skoki dają "30" mistrzostw świata. To motywujące pod kątem kolejnych zawodów i treningów - podkreśla podopieczny trenera Doležala.

- Nie ma czegoś takiego jak "tryb drużyna". Skupiam się na mistrzostwach świata i dobrych skokach. W sobotę muszę skupić się na sobie i spokojnym podejściu, a wtedy będzie ogień. Przyda się doświadczenie z Planicy, gdzie doświadczyłem pierwszej drużynówki na takim poziomie. Trzeba robić swoje i dam z siebie wszystko - mówi brązowy medalista MŚ w lotach z 2020 roku.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela