Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wyczekiwany dzień Stocha. "Coś mnie odblokowało"

- To była moja najlepsza wersja na tych mistrzostwach świata... To był dzień, na który czekałem. Najtrudniejszym momentem w Oberstdorfie był piątek na dużej skoczni, to mi podcięło skrzydła, ale w sobotę wszystko się odwróciło. Coś mnie odblokowało, a konkurs był zwariowany. Każdy z nas musiał wspiąć się na wyżyny. Sukces zdobyty wspólnie z kolegami to coś niesamowitego. Super być częścią takiego zespołu - podkreśla Kamil Stoch, dla którego brąz zdobyty w Bawarii to szósty medal światowego czempionatu w karierze. 33-latek na Schattenbergschanze (HS137) uzyskał 133 oraz 132,5 metra.


- Medali nigdy się nie przegrywa. Medale się zdobywa. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Piotrek będzie naszym motorem napędowym, zwłaszcza dziś. To jego dni i jego czas, od początku mistrzostw skakał super. Był bodźcem motywującym resztę zespołu. Czuliśmy, że umiemy dużo i każdy to pokazał. Na pewno poświętujemy, bo mamy do tego prawo i nawet trzeba zrobić reset systemu - nie ukrywa dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Stoch właśnie podczas drużynówki oddał najlepsze skoki na MŚ 2021. - W moim przypadku wszystko się odwróciło. To, co do tej pory tłamsiło mnie w konkursach drużynowych, dziś podziałało zupełnie inaczej. Coś mnie odblokowało. Jaki był na to przepis? Nie wiem. Nie analizowaliśmy piątkowych zawodów. Miałem iść i zrobić swoje, jak wtedy. Tym razem coś w głowie się odblokowało, co pozwoliło mi uwolnić skoki na miarę swoich możliwości. Cieszę się, że dyspozycja przyszła dziś. Wybiła dwunasta, więc przyszła w najbardziej odpowiednim momencie, jeśli miała w ogóle przyjść <śmiech>… Dzięki temu mogę powiedzieć, że wracam stąd z podniesioną głową. Walczyłem do końca i dałem z siebie wszystko - zaznacza trzykrotny mistrz olimpijski.

- To sukces nie tylko zawodników, ale i wszystkich trenerów i ludzi związanych z naszym skakaniem, którzy na co dzień są w cieniu. To także sukces naszych rodzin, które nas wspierają i nigdy w nas nie wątpią i ludzi, którzy czekali na taki moment. To nasi najwierniejsi kibice - kontynuuje Stoch.

Czy największym trudem podczas światowego czempionatu było odpowiednie na serię pytań dziennikarzy w strefie mieszanej? - Kiedyś to było bardzo trudne, ale dziś niekoniecznie. Najtrudniejsza jest walka z samym sobą. Kotłuje się we mnie mnóstwo emocji. Gdybym miał okazać swoją frustrację w sposób, w jaki Piotrek okazuje radość, wówczas brakowałoby mi nart i kasków do rzucania… Nie mogę jednak pokazywać tego wokół. Muszę trzymać się w ryzach i sam sobie wmawiać spokój, a także cierpliwość w dążeniu do celów. To najtrudniejsze. A dziennikarze? Musicie mnie pytać i przekazać to innym. To wasza praca, kibice mają prawo wiedzieć z czym się mierzymy i jak sobie z tym radzimy - uważa trzykrotny zdobywca Złotego Orła.

Przed finałem Pucharu Świata w Planicy najlepszych lotników czeka dwutygodniowa przerwa. - Chcę wrócić do domu i odpocząć. Marzy mi się wziąć żonę w ramiona i na chwilę odetchnąć od codzienności. To najbardziej dziwny i pokręcony sezon z dotychczasowych. Same starty kosztują nas mnóstwo stresu, ale do tego dochodzi otoczka zawodów. Czy wynik testu nie okaże się pozytywny? Nie wiesz tego. Nagle możesz trafić na dwa tygodnie do hotelowego pokoju i to działa na każdego z nas. Przed nami miłe dwa tygodnie przed Planicą, ale nie będziemy leżeć. Będziemy dalej trenować, również na skoczni. I dobrze. Jest zima i śnieg, więc warto to wykorzystać. Na Planicę trzeba przywieźć dobrą formę, uśmiech na twarzy i hopsać sobie

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela