Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła wskoczył na najwyższy poziom. "Odblokowało mnie"

Siódme miejsce w końcowej klasyfikacji sezonu, pięć pucharowych podiów i trzy medale mistrzostw świata - w tym z najcenniejszego kruszu w indywidualnym konkursie na normalnej skoczni w Oberstdorfie. - To był naprawdę dobry sezon! - mówi o swoich dokonaniach Piotr Żyła, który w Oberstdorfie osiągnął największy sukces w dotychczasowej karierze.


- To była najlepsza zima w mojej karierze. Sezon 2018/19 miałem dobry, ale wydaje mi się, że nie w takim stopniu. Przede wszystkim chodzi o główną imprezę. Przed dwoma laty też była główna impreza, ale nie było głównych skoków <śmiech>... Wtedy zdobyłem więcej punktów do klasyfikacji generalnej, teraz nie startowaliśmy we wszystkich konkursach, natomiast tym razem przeważyły mistrzostwa świata. To był naprawdę dobry sezon! - podkreśla najstarszy mistrz świata w historii skoków narciarskich, który w styczniu skończył 34 lata.

Żyła od listopada do stycznia, nim sięgnął po złoto w Bawarii, pięciokrotnie stawał na pucharowym podium. Pierwsze zwycięstwo w sezonie od razu dało mu tytuł mistrza świata. - Cały czas kręciłem się w czołówce i wskakiwałem na podium. Na mistrzostwach świata udało mi się wszystko fajnie zgrać. Inaczej podszedłem tam do pracy, ponieważ ignorowałem nieco serie treningowe, inaczej niż zwykle. Przed laty nie potrafiłem sobie poradzić z presją tego typu zawodach, bo zawsze jest nieco większa, choć sami ją sobie stwarzamy - uważa.

Co okazało się kluczem do sukcesu? - Tyle razy zepsułem, więc pomyślałem... co mi zależy <śmiech>. Odblokowało mnie i w najważniejszym momencie pokazałem pełen ogień, czego zabrakło w Planicy... - dodaje dwukrotny triumfator zawodów z cyklu Pucharu Świata.

Na Letalnicy Żyła najlepiej spisał się w piątek, kiedy zakończył jednoseryjne zmagania na 7. miejscu, oddając najdłuższy skok dnia. - Długo to wszystko trwało i przegrzałem się <śmiech>. W sobotę wszystko spadło i czułem się "połamany". W niedzielę musiałem na nowo wszystko budować. Dopiero na zakończenie sezonu weszło jak powinno - przyznaje zawodnik, który pożegnał się z zimą lotem mierzącym 230,5 metra.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela