Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wolny odbił się od dna. "Kończę sezon z podniesioną głową"

W minionym sezonie Jakub Wolny ukończył dwanaście spośród siedemnastu konkursów, w których brał udział, w czołowej "30" Pucharu Świata. Dorobek 195 punktów dał mu 27. miejsce na koniec 42. edycji tego cyklu. - Zrobiłem znaczący progres, biorąc pod uwagę start zimy - zauważa 25-latek, który pewny siebie rozpoczyna przygotowania do igrzysk w Pekinie.


- Powrót do wrześniowego Pucharu Kontynentalnego to fajna retrospekcja. Początek przygotowań do zimy był w moim wykonaniu solidny, a potem było słabo. Czułem to na treningach i było to widać po wynikach. Start sezonu był dla mnie kiepski, żeby nie powiedzieć brzydko... - wspomina Wolny, który latem nie był w stanie punktować w drugoligowych zmaganiach w Wiśle, a do Pucharu Świata na dobre wskoczył dopiero po 69. Turnieju Czterech Skoczni.

- Było sporo wzlotów i upadków. Miałem lepsze i gorsze weekendy, ale generalnie kończę sezon z podniesioną głową. Zdobyłem prawie 200 punktów. To dużo i niedużo, ale zrobiłem znaczący progres, biorąc pod uwagę start zimy - mówi mieszkaniec Wilkowic, który w niedzielę kończącą loty w Planicy dostał szansę startu w konkursie drużynowym.

Najlepsze wspomnienia z sezonu 2020/21? - Finałowy tydzień w Planicy i 10. miejsce, które zająłem po 237-metrowym locie, ale i weekend w Titisee-Neustadt był udany. Po dłuższej przerwie wróciłem do Pucharu Świata i wywalczyłem 11. oraz 9. pozycję. To były bardzo miłe chwile - mówi 27. skoczek końcowej klasyfikacji Pucharu Świata. Lepiej Wolny spisywał się tylko przed dwoma laty, gdy uplasował się pięć "oczek" wyżej.

Największe rozczarowanie tej zimy? - Liczyłem na wyjazd na grudniowe mistrzostwa świata w lotach narciarskich, ale zdawałem sobie sprawę, że wtedy nie skakałem jak choćby teraz, przez co nie dostałem powołania - przyznaje mistrz świata juniorów z 2014 roku.

Życiowym wynikiem Wolnego pozostaje 4. miejsce z 2019 roku z Vikersund. - Podium na pewno nadal brakuje. To, a także wygranie Pucharu Świata, to jedno z marzeń. Cały czas ciężko pracuję na to, by tak się stało - podkreśla 25-latek.

Co okazało się kluczem, by wrócić do światowej czołówki? - Zrozumiałem podejście do zawodów i treningów. Nie jest tak, że wcześniej tego nie wiedziałem, natomiast wkradały się błędy w mojej głowie. Teraz będzie trzeba przepracować kolejny okres przygotowawczy na 110%. Zamierzam dać z siebie wszystko i jestem dobrej myśli - odpowiada przed sezonem olimpijskim.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela