Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Anette Sagen o lotach kobiet: "Willingen? Co to za rodzaj kryterium?"

W Norwegii nie milknie temat lotów narciarskich kobiet, na które Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) ponownie nie wyraziła zgody. Tym razem głos zabrała była zawodniczka, Anette Sagen. Rekordzistka Norwegii w długości skoku ma nadzieję, że cała walka o dopuszczenie kobiet na mamucie skocznie nie odbije się negatywnie na formie Maren Lundby.


W 2004 roku Vikersund organizowało jedyne w historii konkursy Pucharu Kontynentalnego na mamuciej skoczni. W gronie przedskoczków na wspomniane zawody znalazło się kilka przedstawicielek skoków narciarskich kobiet. Szansę otrzymała m.in. Anette Sagen, która lotem na odległość 174,5 metra ustanowiła kobiecy rekord Norwegii. Od tamtej pory minęło siedemnaście lat, zaś panie wciąż czekają na debiut w lotach narciarskich.

- Każda z nas dobrze sobie poradziła w roli przedskoczkini podczas zawodów w Vikersund w 2004 roku. Teraz poziom najlepszych zawodniczek jest o wiele wyższy. To, co teraz wyczynia na skoczniach Maren Lundby, to coś kompletnie innego niż za moich czasów - twierdzi Anette Sagen.

- Miałam nadzieję, że w 2021 roku uda nam się wykonać krok naprzód. Z drugiej strony naprawdę niewielu było zaskoczonych kolejną negatywną odpowiedzią. Otrzymujemy taką wiadomość każdego roku - przyznaje brązowa medalistka historycznego konkursu mistrzostw świata w Libercu.

- To smutne, że Maren musi walczyć o to, aby mogła robić to, czego pragnie, zamiast koncentrować się na tym, że jest fantastyczną skoczkinią. Ona jest obecnie w swojej życiowej formie i mam tylko nadzieję, że te wszystkie odmowy jej nie zniechęcą do sportu - martwi się sześciokrotna triumfatorka klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego.

W kwestii lotów narciarskich kobiet władze FIS postawiły na metodę małych kroków: - Ostatni sezon PŚ pań został ograniczony do zaledwie trzech konkursów na dużej skoczni. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji do oceny rozwoju skoczkiń. Teraz planujemy wykorzystać nadchodzącą edycję Letniego Grand Prix oraz Pucharu Świata do ocenienia sytuacji. Mowa tu także o zawodach na największej dużej skoczni świata w Willingen - zapowiada dyrektor PŚ mężczyzn, Sandro Pertile.

- Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że przez 17 lat niewiele się zmieniło. Przez ten czas nastąpił duży rozwój skoków narciarskich kobiet. Zawodniczki startują na igrzyskach olimpijskich oraz mają pełny sezon konkursów Pucharu Świata. To są fakty, które potwierdzają poprawę sytuacji skoczkiń - dodaje włoski działacz.

Anette Sagen nie jest przekonana do pomysłu FIS, iż konkursy na skoczni w Willingen mogą zadecydować o losach zawodów pań na mamucich obiektach: - Co to za rodzaj kryterium? Przeciwnicy lotów zawsze będą mogli znaleźć coś, co ich zdaniem nie zadziałało.

- Taka zawodniczka jak Maren może z łatwością przekroczyć 200 metrów w prawidłowych warunkach. Nie widzę powodów, dlaczego kobiety nie byłyby w stanie skakać tak daleko jak mężczyźni. Są w stanie tego dokonać na innych skoczniach, zatem dlaczego nie dadzą im szansy na mamutach? - zastanawia się rekordzistka Norwegii.

Czy częścią problemu wewnątrz FIS mogłaby być sytuacja, w której Maren Lundby lub inna zawodniczka skoczyłaby dalej niż którykolwiek z mężczyzn? - Naprawdę mam nadzieję, że to nie jest jeden z powodów, dla których jesteśmy odprawiane z kwitkiem. Oczywiście są takie spekulacje, ale byłabym zaskoczona, gdyby naprawdę to była dla kogoś jedna z przyczyn negatywnej decyzji - przyznaje Sagen.

Norwegowie wciąż liczą, że uda im się doprowadzić do debiutu lotów narciarskich kobiet w 2023 roku na skoczni w Vikersund. Wszystko będzie jednak zależeć od poziomu rywalizacji zawodniczek w trakcie olimpijskiego sezonu, który dla FIS ma być decydującym aspektem w kwestii zgody na występy pań na mamucich skoczniach.