Strona główna • Czeskie Skoki Narciarskie

Promyk nadziei dla czeskich skoków

Co prawda weekendowe zawody panów we Frenštácie nie były zmaganiami najwyższej rangi, niemniej miejsca na podium wywalczone przez dwóch reprezentantów gospodarzy, w tym zwycięstwo Viktora Poláška, to wyniki, które w dobie ogromnego kryzysu tamtejszych skoków wlały odrobinę nadziei w serca naszych południowych sąsiadów. 

- Na razie jest ciężko, bo kiedy przyjechałem, chłopcy byli w kiepskiej kondycji fizycznej. W porównaniu ze słoweńską drużyną wypadli podczas testów gorzej o około 30%, musieliśmy wszystko zacząć od zera - mówił niedawno trener Czechów Vasja Bajc, który w miniony weekend miał po raz pierwszy powody do satysfakcji za sprawą występów swoich zawodników. Co prawda punkty zdobywało tylko dwóch jego podopiecznych, obaj jednak byli w stanie bić się o czołowe lokaty.


Viktor Polášek wygrał pierwsze międzynarodowe zawody odkąd zdobył ponad cztery lata temu tytuł mistrza świata juniorów w Park City w USA. Od tego czasu podejmował mniej lub bardziej udane próby zaistnienia w dorosłym skakaniu, jednak tych pierwszych było znacznie więcej. Punkty Pucharu Świata zdobywał sporadycznie, a jeśli już udało mu się dostać do finałowej serii, to zmagania kończył zazwyczaj w trzeciej dziesiątce, nierzadko pod jej koniec.  Wyjątkiem od tej reguły był konkurs inaugurujący sezon 2018/19, kiedy w Wiśle, na swojej ulubionej skoczni, co często podkreśla, uplasował się na 12. pozycji. W miniony weekend zajął 1. i 4. miejsce. Mimo odniesionego zwycięstwa bardzo krytycznie odnosił się do oddanych przez siebie prób:

- Z wyniku jestem oczywiście maksymalnie zadowolony, ale moje skoki były zupełnie nieudane, wręcz fatalne. Myślę, że razem z Vasją będziemy musieli spokojnie wszystko przeanalizować i sprawdzić co nie działało, jak powinno. Zwłaszcza w drugim skoku odbiłem się stanowczo za wcześnie. Niemniej Jiří Raška jest ikoną skoków na całym świecie, więc wygrać jego memoriał to wielka sprawa - powiedział Polášek, który jest czwartym Czechem triumfującym w zawodach upamiętniających mistrza olimpijskiego z Grenoble. Wcześniej wygrywali tu Roman Koudelka (w 2013 roku) i aż trzykrotnie Lukas Hlava (2012, 2016, 2018). 

- Pod okiem Bajca zmieniliśmy technikę odbicia. Wcześniej wybijaliśmy się bardziej pionowo według szkoły niemieckiej, teraz robimy to bardziej do przodu, jak uczy szkoła słoweńska. Taki sposób skakania bardziej mi odpowiada. Dużą zmianą jest także zatrudnienie Mitji Bracica z kliniki w Lublanie. Przygotowuje dla nas cały trening siłowy, atletyczny, dynamiczny. To świetna sprawa mieć fachowca, który zajmuje się całą kwestią fitness. Dzięki temu Lukas Hlava i Jakub Jiroutek mogą skupić się tylko na treningu na skoczni, nie muszą mieć na głowie dwudziestu rzeczy - cieszy się Polášek .

W niedzielę Poláška na podium zastąpił Čestmír Kožíšek, zajmując drugie miejsce. Być może nie każdy pamięta, ale blisko 30-letni zawodnik ma w swoim dorobku nawet podium Letniego Grand Prix. W sierpniu 2013 roku uplasował się na trzeciej pozycji w Hakubie podczas zawodów wygranych przez Krzysztofa Bieguna. Dzień później był czwarty. Tamtejsze lato zakończył na bardzo wysokim szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej. Zimą o takich rezultatach mógł jedynie pomarzyć. Ledwie trzykrotnie na przestrzeni długiej już kariery wskakiwał do drugiej "10". - Myślę, że nasze wyniki z tego weekendu pomogą całemu zespołowi uwierzyć w swoje możliwości - powiedział po niedzielnym konkursie. 

Kadra Vasji Bajca nie zamierza odpuszczać walki o kolejne punkty LGP, które mogą przyczynić się do poszerzenia kwoty startowej na zimę. Podopieczni słoweńskiego trenera na pewno pojawią się podczas zawodów w Szczuczyńsku i Czajkowskim. Warto jeszcze odnotować bardzo dobre występy trenującego z kadrą Czech Estończyka Kevina Maltseva, który zajął 10. i 6. pozycję. Czeskim kibicom miłą niespodziankę sprawiła też Klára Ulrichová. 17-latka, zajmując 14. miejsce w niedzielnym konkursie Letniego Grand Prix uzyskała swój najlepszy wynik w zawodach najwyższego szczebla.