Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Karl Geiger: Chcemy w końcu sprowadzić Złotego Orła do Niemiec

W styczniu tego roku minie okrągłe dwadzieścia lat odkąd Sven Hannawald, zwyciężając po raz pierwszy we wszystkich czterech konkursach Turnieju Czterech Skoczni, wywalczył triumf w jego klasyfikacji generalnej. Od tego czasu z triumfu w narciarskim "wielkim szlemie" mogło cieszyć się sześciu Austriaków, dwóch reprezentantów Polski, Norwegii, a także Fin, Czech, Słoweniec i Japończyk. Żaden zawodnik z kraju-współgospodarza imprezy nie zdołał nawiązać do sukcesu Hanniego.

Z każdym rokiem presja w Niemczech wzrastała, a Orzeł jak zaklęty nie chciał wpaść w ręce któregoś z podopiecznych trenerów Steierta, Rohweina, Schustera czy Horngachera. Wśród pretendentów do wygrania Turnieju wymieniani byli choćby Severin Freund, Andreas Wellinger, Richard Freitag, Markus Eisenbichler, czy Karl Geiger. "Nie dla nas kwitnie ananas" - mógł jedynie gorzko skonstatować każdy z nich. Ostatni z wymienionych przyznaje, że brak triumfu w TCS u naszych zachodnich sąsiadów staje się powoli obsesją. - Najważniejszymi wydarzeniami nadchodzącego sezonu będą dla nas igrzyska olimpijskie i Turniej Czterech Skoczni - przyznaje Geiger w rozmowie z portalem Allgaeuhit.de - Od lat wielkim celem całego zespołu jest sięgnięcie po Złotego Orła. Nie ma wielkiego znaczenia, który z nas go zdobędzie, chcemy po prostu sprowadzić go z powrotem do Niemiec. Nie da się jednak zaplanować formy na konkretną imprezę, musimy po prostu starać się w konkretnym momencie dać z siebie wszystko. 

- Wbrew pozorom skoki nie są sportem wyłącznie indywidualnym. Oczywiście sam odpychasz się od belki i trudno wówczas oczekiwać pomocy od kogokolwiek. Ale tak naprawdę w tym momencie korzystasz ze wsparcia udzielonego wcześniej przez cały zespół, ze wsparcia otrzymanego od swoich kolegów z zespołu i od kibiców. Na ważnej imprezie jesteś jednym z reprezentantów swojego narodu. Jest w tym coś wyjątkowego - uważa Geiger, który zdobywając cztery medale podczas ostatniej edycji mistrzostw świata, dołączył do wąskiego i bardzo elitarnego grona zawodników posiadających taką właśnie liczbę krążków jednej imprezy.

W 2001 roku w Lahti Martin Schmitt wywalczył indywidualnie złoto i srebro, a także złoto i brąz w drużynie. 10 lat później w Oslo Thomas Morgenstern był  pierwszy i drugi w indywidualnych zmaganiach oraz razem z ekipą Austrii najlepszy w dwóch konkursach drużynowych. W 2015 roku w Falun Norweg Rune Velta również kończył mistrzostwa z czterema krążkami - złotym i brązowym indywidualnie oraz złotym w drużynie i srebrnym w mikście. Geiger jednak przebija całą wyżej wymienioną trójkę. Otóż dodając mu dwa medale zdobyte w grudniu podczas Mistrzostw Świata w Lotach w Planicy, złoty i srebrny w drużynie, ma w swoim dorobku łącznie sześć krążków wywalczonych w imprezach rangi mistrzowskiej podczas jednego sezonu. I w takim ujęciu może na długie lata okazać się niedościgniony.


Multimedalista ostatniego sezonu, który tego lata zaprezentował się wyłącznie przez wiślańską publicznością, gdzie na skoczni imienia Adama Małysza zajął szóste i dwudzieste trzecie miejsce, pozytywnie odnosi się do stanu swoich aktualnych przygotowań, których zwieńczeniem będzie olimpijski sezon. - Jak na razie jestem zadowolony. Lato często bywa trudne, bo sporo jest do zrobienia. W tym roku jak zawsze były pewne sprzętowe zmiany do przetestowania. Podczas treningu, zwłaszcza po tak udanych latach, trochę trudno było utrzymać wysoki poziom lub jeszcze bardziej się udoskonalać. Ale jak dotąd ogólnie jestem usatysfakcjonowany przebiegiem przygotowań.