Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Blokada Stocha. "Kryzys przyszedł w najmniej spodziewanym momencie"

- Nie czuję, abym miał jakiekolwiek braki, bądź cokolwiek miało mi utrudnić dobre przygotowanie do zimy - twierdzi Kamil Stoch, który w tym roku wystartował tylko w dwóch konkursach z cyklu Letniego Grand Prix. W Hinzenbach i Klingenthal nie nawiązał walki ze ścisłą czołówką, zajmując miejsca na przełomie drugiej i trzeciej dziesiątki. 34-latek nie ukrywał rozgoryczenia po finałowym konkursie w Saksonii.


- Zaakceptowanie takiego stanu rzeczy jest dość trudne. Niedawno wszystko było super. W Garmisch-Partenkirchen czy Szczyrku, jeszcze przed wyjazdem do Hinzenbach, nie było problemów. Nagle coś się podziało i nie mogę złapać dobrego rytmu, co mnie trochę denerwuje. Bardzo lubię obiekt w Klingenthal i chciałoby się fajnie polatać przy kibicach. Człowiek chce, a nie może. Coś go blokuje, co jeszcze bardziej gmatwa tę sytuację - komentuje mistrz świata z 2013 roku.

Stoch w Austrii i Niemczech zgromadził 23 punkty, co dało mu dopiero 55. miejsce w końcowym zestawieniu Letniego Grand Prix.- Nie jestem rozczarowany. To złość połączona z niewiedzą. Jestem zły, bo popełniam błędy, ale skąd one się pojawiają? Nie wiem. Mam jasny plan i robię to samo, co do tej pory. Mogę się tłumaczyć mocniejszym treningiem, te jednostki są naprawdę intensywne, ale nie powinno to mieć aż takiego wpływu na technikę skoku. Może się starzeję i muszę spojrzeć prawdzie w oczy? Może poziom mi odskoczył? Z drugiej strony nie chcę, bo czuję, że stać mnie na dużo lepsze skakanie - kontynuuje trzykrotny mistrz olimpijski.

- Trenerzy widzą błędy. Moje wyniki nie biorą się z tego, że skaczę na maksimum swoich możliwości i więcej się nie da... Wszyscy czujemy, że da się lepiej. Skok w pierwszej serii konkursowej był bardzo spóźniony, a przy trudnych warunkach nie było szans odlecieć. W drugiej rundzie było lepiej, ale nie był to czysty skok. Próg nie oddał energii, gdzieś rozproszyła się po drodze. Przez to trudno wykorzystać mi w locie to, co robię najlepiej - wyjaśnia Stoch.

- To największy zastój podczas tegorocznych przygotowań. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że to lato było dla mnie bardzo łatwe, choć musiałem opuścić kilka treningów z powodu operacji i powikłań. Wszystko szło bardzo dobrze. Trening motoryczny i na skoczni przebiegał bez kłopotów. Największy kryzys przyszedł teraz, w najmniej spodziewanym momencie, co mnie dobija i denerwuje - nie ukrywa 39-krotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata. 

Stoch oddał pierwsze skoki na igelicie dopiero w czerwcu, a w lipcu został wycofany z konkursów w Wiśle. Powodem była wydłużająca się regeneracja zoperowanego stu skokowego. - Nie muszę nadrabiać zaległości, bo realizowałem program treningowy zgodnie z planem. Wiosną zrobiłem wszystko, później przyszedł zabieg i odpoczynek. Nie było to leżenie z nogą wyciągniętą do góry. Już po tygodniu wznowiłem zajęcia koordynacyjne, co paradoksalnie pomogło mi wykorzystać ten czas na inny trening. Skupiłem się na rozciągnięciu górnej partii ciała, co ułatwiło mi przyjmowanie dobrej pozycji najazdowej. Trening koordynacyjny zwiększył moją sprawność i czucie głębokie. Uważam, że dobrze wykorzystałem ten czas. Absolutnie nie czuję, abym miał jakiekolwiek braki, bądź cokolwiek miało mi utrudnić dobre przygotowanie do zimy - zapewnia trzeci zawodnik poprzedniej edycji Pucharu Świata.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela