Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Lanisek przezwyciężył chłód. Stoch komplementuje Słoweńca

Za nami znakomity weekend w wykonaniu reprezentantów Słowenii. Ema Klinec i Anze Lanisek w ostatni weekend listopada doczekali się premierowego zwycięstwa w zawodach zaliczanych do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mistrzyni świata z Oberstdorfu triumfowała na normalnej skoczni w Niżnym Tagile, a Anze Lanisek celebrował sukces na dużym obiekcie w Ruce. Dla 25-latka to wyczekiwane przełamanie.


Dotąd na Rukatunturi brylowali czterej Słoweńcy. Dwukrotnie Primoz Peterka (1996 oraz 2002 rok) i po razie Robert Kranjec (2005 rok), Domen Prevc (2016 rok) oraz Jednej Damjan (2017 rok). Teraz dołączył do nich Lanisek, który w 2014 roku zaliczył tu bardzo groźnie wyglądający upadek, będący następstwem wypięcia się narty w trakcie lotu.

- To zwycięstwo smakuje niesamowicie. Mroźna i zimowa Ruka to magiczne miejsce. Skupiałem się na swoich skokach. To były trudne zawody, szczególnie druga seria. W tej sytuacji chciałem dać z siebie wszystko - relacjonuje Lanisek w rozmowie ze Skijumping.pl. Brązowy medalista MŚ w Oberstdorfie w finale musiał zmierzyć się z przenikliwym chłodem, wypatrując możliwości wykonania decydującej próby.

- Tak długie oczekiwanie na skok na górze rozbiegu nie jest przyjemną sprawą. Na pewno był totalnie zmarznięty, ale jeśli ktoś jest w dobrej dyspozycji, a w takiej niewątpliwie jest Anze Lanisek, to organizm potrafi się zmobilizować i napędzić. Wtedy człowiek tego nie czuje i jesteśmy w stanie oddawać dobre skoki - komentował Kamil Stoch wielki dzień 25-letniego Słoweńca. Dla tej reprezentacji to pierwsza pucharowa wygrana od 629 dni, kiedy w Lillehammer błysnął Peter Prevc.

- Ten dzień dużo dla mnie znaczy. W poprzednim sezonie myślałem, że wygram w Zakopanem, ale otrzymałem za niskie noty od sędziów. Musiałem się z tym pogodzić, ale teraz nareszcie wygrałem. Pięć razy finiszowałem drugi, dwukrotnie byłem trzeci w Pucharze Świata, więc to wyczekany i niepowtarzalny moment - nie ukrywa.

W pierwszej serii ocenianej podopieczny trenera Roberta Hrgoty poszybował na 147. metr, co jest wynikiem o pół metra gorszym od oficjalnego rekordu obiektu. Lanisek otrzymał za tę próbę łączną notę 170,1 pkt, co jest niespotykanym dotąd wyczynem w Pucharze Świata mężczyzn na dużej skoczni - w kontekście zmagań indywidualnych.

Teraz pucharowa karuzela przenosi się do Wisły, gdzie Lanisek w 2019 roku po raz pierwszy w karierze wskoczył na podium. - Lubię to miejsce. To dość specyficzny obiekt, ale najbardziej nie mogę doczekać się licznej publiki. Liczę na świetną atmosferę! - kończy bohater niedzielnej rywalizacji w Ruce.

Lanisek po czterech konkursach sezonu olimpijskiego jest wiceliderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jego strata do Karla Geigera z Niemiec to 53 punkty. W najbliższą sobotę odbędą się zawody drużynowe, a w niedzielę czekają nas indywidualne zmagania na obiekcie im. Adama Małysza (HS134).