Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kubacki najsłabszym punktem drużyny. "Czuję frustrację i złość"

Dawid Kubacki nie będzie miło wspominał sobotniej rywalizacji drużynowej w Wiśle. Wprawdzie jego pierwszy skok konkursowy utrzymał naszą reprezentację w walce o podium, lecz finałowa próba, która była daleka od optymalnej, pozbawiła nas szans na miejsce w czołowej trójce.


- Trudno przyznać w stu procentach, czy drugi skok był słabszy wyłącznie ze względu na błędy w nim popełnione. W moim odczuciu był on też całkiem w porządku. Tuż za progiem poczułem, jakby ktoś wrzucił mi na plecy worek ziemniaków. Szczegółów dowiem się dopiero po analizie ze sztabem szkoleniowym. Nie chcę w tej chwili wyrokować, czy to była wina warunków, czy pojawił się gruby błąd na progu. Moje czucie to jedno, a to, co widział trener, to inna sprawa.

- Warunki odegrały znaczącą rolę w tym konkursie. W pierwszej serii mieliśmy szczęście, nie każda drużyna je miała. W finale wszystko chyba się wyrównało. Czuję frustrację i złość, bo przychodzimy na skocznię, by walczyć o najwyższe lokaty. Nie ma co ukrywać, że tak krótki skok, jak mój z drugiej serii, takich szans nas pozbawia dość konkretnie.

- Zmiana kolejności startowej w finałowej serii według mnie nie wprowadziła zbyt dużego zamieszania. U góry był monitor, na którym można było podglądnąć aktualną kolejność oraz wyniki. W miarę łatwo można było się ustawić. Jeżeli chodzi o nas, to zbyt dużego problemu nie było.

- Co należy poprawić przed jutrem? Odległość <śmiech>.

Z Dawidem Kubackim rozmawiał Piotr Bąk