Strona główna • Puchar Świata

Oberstdorf odpowiada Małyszowi, ułatwienie dla niemieckich dziennikarzy

Organizatorzy pierwszego etapu 70. Turnieju Czterech Skoczni zabrali głos po krytycznych słowach Adama Małysza na temat wymagań postawionych zagranicznym ekipom w kontekście odebrania akredytacji w Oberstdorfie. Niemcy, którzy postanowili respektować tylko wyniki testów PCR wykonanych w tym kraju, pozostają wierni zasadom przyjętym przy okazji tegorocznych mistrzostw świata.


To bardzo krzywdzące, jeśli ktoś mówi, że tylko na podstawie niemieckich testów można przystąpić do rywalizacji. Na pewno zbadamy tę sytuację i będziemy działać, bo to nie fair! - nie ukrywał emocji Adam Małysz, dyrektor polskiej reprezentacji, w rozmowie ze Skijumping.pl.

Przeczytaj: Start w Oberstdorfie? Tylko na bazie niemieckiego testu. Polacy zapowiadają reakcję!

- Mamy protokół covidowy dla Turnieju Czterech Skoczni, który sprawdził się już na Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym w 2021 roku. Protokół ten został skoordynowany z FIS i lokalnymi władzami ds. zdrowia. Przepisy służą ochronie wszystkich zaangażowanych osób i umożliwiają odbycie się zawodów - komentuje sprawę Florian Stern, sekretarz generalny imprezy w Oberstdorfie, w rozmowie ze sportschau.de.

Od początku sezonu każdy z uczestników zawodów z cyklu Pucharu Świata przed odebraniem akredytacji był zobowiązany do dostarczenia negatywnego wyniku testu PCR z dowolnego laboratorium, w przypadku którego moment pobrania próbki nie przekraczał 72 godzin. Przed inauguracją 70. Turnieju Czterech Skoczni będzie trzeba przejść obowiązkowe badanie w Bawarii, co w wielu przypadkach wymusza wyjazd z domów już w drugi dzień Bożego Narodzenia - dwa dni przed kwalifikacjami.

- 27 grudnia w Oberstdorfie odbędzie się test, a drużyny mają zapewnienie otrzymania wyniku w dniu kwalifikacji, tj. 28 grudnia. Zawodnicy mogą startować tylko w przypadku wyniku negatywnego - dodaje działacz. Dlaczego Niemcy nie godzą się na akceptowanie wyników badań z zagranicznych laboratoriów? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

Testy wykonywane w domach - jeszcze przed wyjazdem na zawody z cyklu Pucharu Świata - minimalizują zagrożenie. Obowiązkowe testowanie się członków ekip dopiero w Oberstdorfie stwarza warunki do kolejnego zamieszania, którego byliśmy świadkami pod koniec ubiegłego roku. Wspólna podróż z potencjalnie zakażonym Klemensem Murańką była dla Niemców podstawą do wykluczenia całej reprezentacji Polski z walki o Złotego Orła. Po wyraźnej reakcji przedstawicieli naszej federacji narciarskiej, a także zaangażowaniu najważniejszych polityków w kraju, wyniki kwalifikacji anulowano, a Biało-Czerwonych rzutem na taśmę wpuszczono na skocznię.

Co ciekawe, w protokole przyjętym przez naszych zachodnich sąsiadów znajduje się pewna furtka. Wszyscy akredytowani dziennikarze mogą wykonać test w dowolnym laboratorium w Niemczech, co jest logistycznym ułatwieniem dla krajowych mediów. I w tym przypadku badania wykonane na terenie innych państw nie będą brane pod uwagę.