Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Polacy nie składają broni. Stoch i spółka spróbują sił na Bergisel

Niedzielne rozmowy wewnątrz polskiej kadry narodowej nie przyniosły zmiany planów. Sztab szkoleniowy Biało-Czerwonych po dyskusji z zawodnikami podjął decyzję, iż na Bergisel w Innsbrucku wystartuje ta sama szóstka, która rywalizuje od początku 70. Turnieju Czterech Skoczni. Przed austriacką częścią imprezy do grupy dołączył Adam Małysz, dyrektor reprezentacji.


W przededniu kwalifikacji w Tyrolu najwięcej pytań dotyczyło Kamila Stocha, który w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen przegrał pojedynki w systemie KO i dwukrotnie zakończył rywalizację po pierwszej rundzie konkursowej. W niedzielę trzykrotny zdobywca Złotego Orła, który w klasyfikacji generalnej 70. Turnieju Czterech Skoczni zajmuje dopiero 45. pozycję, spotkał się z trenerem Michalem Doležalem. Zawodnik i szkoleniowiec zdecydowali się na kontynuację walki pośród światowej elity.

- Kamil Stoch jedzie dalej, nie będzie powrotu do kraju - potwierdził Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie ze Skijumping.pl.

To oznacza, iż na starcie poniedziałkowych kwalifikacji w Innsbrucku stanie sześciu Polaków. Będą to Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Piotr Żyła i wspomniany Kamil Stoch. Przed występem na Bergisel żaden z naszych rodaków nie ma już szans na oddanie kompletu skoków w jubileuszowej edycji TCS. Warto podkreślić, iż w niedzielę nasza reprezentacja, podobnie jak reszta uczestników omawianej imprezy, została poddana testowi PCR. Negatywne wyniki będą zielonym światłem do pokazania się na austriackich obiektach.

Jeszcze w sobotni wieczór ewentualnego wycofania się z Turnieju Czterech Skoczni nie popierał Dawid Kubacki, który tej zimy nie wystąpił w Klingenthal na rzecz zgrupowania w Ramsau.

- To by nie był zbyt dobry pomysł. Prawda jest taka, że trenujemy po to, by skakać na światowym poziomie, a nie robić sobie mistrzostwa Polski na treningach i próbować wypracować coś w ten sposób. Przykład Piotrka Żyły i Kuby Wolnego pokazuje, iż można walczyć. Nie jest tak, że mamy pozamykane drogi i niczego nie da się zrobić. W tej chwili najważniejsza będzie cierpliwość - mówił mistrz świata z Seefeld po noworocznych zawodach w Garmisch-Partenkirchen.

Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela