Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

"Za Stefana grupa była bardzo zamknięta" - Zniszczoł o straconym pokoleniu

- Dajemy z siebie wszystko, bo każdy chce wygrywać, ale gdzieś popełniono błąd. Musiał być, ponieważ nie ma oczekiwanych wyników - nie ukrywa Aleksander Zniszczoł, który marzenia o olimpijskim debiucie musi odłożyć co najmniej do 2026 roku. W najbliższy weekend 27-latek stanie przed szansą poprawienia swojego dorobku punktowego w Pucharze Świata.


- Zakopane było dla mnie bardzo trudnym konkursem. Wcześniej byliśmy na zgrupowaniu w Planicy i tam skakałem bardzo fajnie. Moje próby były powtarzalne i przyjechałem pod Tatry z nadzieją. Wiedziałem, że jestem w stanie pojechać na igrzyska, ale muszę dobrze skoczyć. Ta presja trochę mnie przytłoczyła. Igrzyska to marzenie. Będąc sobą mógłbym je zrealizować, ale byłem kimś innym... Te zawody kosztowały mnie sporo nerwów - mówi Zniszczoł, który w piątkowych kwalifikacjach w Titisee-Neustadt zajął 44. pozycję.

Do Pekinu poleci czterech doświadczonych skoczków i znacznie młodszy Paweł Wąsek, dla którego będzie to olimpijski debiut. Dlaczego Zniszczołowi, a także jego utalentowanym rówieśnikom, tak trudno nawiązać walkę ze światową czołówką? - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie... Za Stefana Horngachera grupa była bardzo zamknięta. Dostałem troszkę po tyłku. Teraz jest w miarę normalnie, ale widać, że coś nie gra. Przed rokiem pojawiały się sygnały, że niedzielne konkursy nie wychodziły zgodnie z planem. A w tym roku? Dajemy z siebie wszystko, bo każdy chce wygrywać, ale gdzieś popełniono błąd. Musiał być, ponieważ nie ma oczekiwanych wyników. Tej zimy zdobyłem pięć punktów w Pucharze Świata. To nie są szczyty moich możliwości... Dawno powinniśmy być na wyższym poziomie - zdaje sobie sprawę drużynowy mistrz świata juniorów z 2014 roku.

- Trzeba już myśleć o kolejnym sezonie. Ten się jeszcze nie skończył, ale to jest część pracy, którą można skierować na następną zimę. Nie powiedziałbym, że do marca to okres do przebolenia. Należy wziąć się w garść, wykorzystać śnieg i pozostałe konkursy, by złapać jakieś doświadczenie i radzić sobie w stresujących sytuacjach. Z każdego startu można wyciągnąć wnioski, są pozytywne aspekty nawet takich występów - kończy.

Z Aleksandrem Zniszczołem rozmawiał Dominik Formela