"Za Stefana grupa była bardzo zamknięta" - Zniszczoł o straconym pokoleniu

  • 2022-01-21 22:00

- Dajemy z siebie wszystko, bo każdy chce wygrywać, ale gdzieś popełniono błąd. Musiał być, ponieważ nie ma oczekiwanych wyników - nie ukrywa Aleksander Zniszczoł, który marzenia o olimpijskim debiucie musi odłożyć co najmniej do 2026 roku. W najbliższy weekend 27-latek stanie przed szansą poprawienia swojego dorobku punktowego w Pucharze Świata.

- Zakopane było dla mnie bardzo trudnym konkursem. Wcześniej byliśmy na zgrupowaniu w Planicy i tam skakałem bardzo fajnie. Moje próby były powtarzalne i przyjechałem pod Tatry z nadzieją. Wiedziałem, że jestem w stanie pojechać na igrzyska, ale muszę dobrze skoczyć. Ta presja trochę mnie przytłoczyła. Igrzyska to marzenie. Będąc sobą mógłbym je zrealizować, ale byłem kimś innym... Te zawody kosztowały mnie sporo nerwów - mówi Zniszczoł, który w piątkowych kwalifikacjach w Titisee-Neustadt zajął 44. pozycję.

Do Pekinu poleci czterech doświadczonych skoczków i znacznie młodszy Paweł Wąsek, dla którego będzie to olimpijski debiut. Dlaczego Zniszczołowi, a także jego utalentowanym rówieśnikom, tak trudno nawiązać walkę ze światową czołówką? - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie... Za Stefana Horngachera grupa była bardzo zamknięta. Dostałem troszkę po tyłku. Teraz jest w miarę normalnie, ale widać, że coś nie gra. Przed rokiem pojawiały się sygnały, że niedzielne konkursy nie wychodziły zgodnie z planem. A w tym roku? Dajemy z siebie wszystko, bo każdy chce wygrywać, ale gdzieś popełniono błąd. Musiał być, ponieważ nie ma oczekiwanych wyników. Tej zimy zdobyłem pięć punktów w Pucharze Świata. To nie są szczyty moich możliwości... Dawno powinniśmy być na wyższym poziomie - zdaje sobie sprawę drużynowy mistrz świata juniorów z 2014 roku.

- Trzeba już myśleć o kolejnym sezonie. Ten się jeszcze nie skończył, ale to jest część pracy, którą można skierować na następną zimę. Nie powiedziałbym, że do marca to okres do przebolenia. Należy wziąć się w garść, wykorzystać śnieg i pozostałe konkursy, by złapać jakieś doświadczenie i radzić sobie w stresujących sytuacjach. Z każdego startu można wyciągnąć wnioski, są pozytywne aspekty nawet takich występów - kończy.

Z Aleksandrem Zniszczołem rozmawiał Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (21670) komentarze: (59)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Janusz11 stały bywalec

    Zniszczoł to był duży talent, który został zmarnowany, raczej bezpowrotnie.

    Oczywiste jest, że zaszkodziło mu mocno zamykanie drogi do startów na najwyższym poziomie w młodym wieku, gdy prezentował dobrą, rosnącą formę, a także słabe warunki do treningu w kadrze B, co przez wiele lat było problemem w kadrze B.

    Niemniej jednak w przypadku polskich zmarnowanych talentów można się doszukać również problemów z samymi zawodnikami. W przypadku Zniszczoła takim uderzającym czynnikiem wydawał się być brak wystarczającej ambicji sportowej.

    Pamiętam, jak po fantastycznym weekendzie w Zakopanem w sezonie 2011/2012 Aleksander został odesłany na... OOM w ramach przygotowań do MŚJ jako docelowej imprezy sezonu, a na kolejne konkursy udali się zawodnicy będący w słabszej formie. Zniszczoł zapytany o tę sytuację twierdził, że jest bardzo z tego zadowolony! To było wręcz niepojęte, że zawodnik po świetnym weekendzie w PŚ zamiast pragnąć iść za ciosem jest zadowolony z tego, że będzie rywalizował w zawodach ze znacznie słabszymi rówieśnikami z Polski. Nie jestem pewien, czy to sam charakter zawodnika, czy to trenerzy wtłoczyli takie przekonania.

    To zresztą chyba zostało Zniszczołowi do dziś, bo coś zbyt często jest zadowolony ze skoków nie dających nawet awansu do drugiej serii w konkursach PŚ, czyli słabych jak na zawodnika, który prezentował taki potencjał.

    Oczywiście gdyby był dobrze prowadzony, to nawet mając taki problem jego kariera wyglądałaby znacznie lepiej.

    Taki Murańka był bardziej niepokorny i ambitny, ale z czasem i jego zmuszono do spokornienia. Jemu obok kiepskiego prowadzenia w kadrach najbardziej zaszkodziły problemy z oczami.

    Z drugiej strony oczywiście warto pamiętać, że nie jest powiedziane, co by się stało z Olkiem, gdyby okazywał dużą ambicję. W takim przypadku mógłby skończyć jak zniszczony Ziobro.

  • Man_of_the_Day stały bywalec
    ...

    Odnosząc się do słabej psychiki Zniszczoła, przywołam pewną ciekawostkę. Otóż pamiętam, jak po 9. i 14. miejscu Aleksandra w Zakopanem sporo słów zachwytu młodemu skoczkowi poświęcił nasz Samozwańczy Autorytet. M.in. mogliśmy wtedy przeczytać, że Olek, wytrzymując presję tamtych zawodów, pokazał, iż "nie posiada układu nerwowego".

  • Julixx05 weteran
    @Labrador_Retriever

    Olek w 2012 roku chyba zdobył wicemistrzostwo świata juniorów. Trzeba mieć talent by zdobyć medal na tej imprezy. Problemem jest psychika i może brak odpowiedniego trenera. Zniszczoł to nie jest może diament jeden na milion ale talent co najmniej średni w skali światowej

  • j_sakala stały bywalec
    @Labrador_Retriever

    Celne uwagi, miałem właśnie napisać coś w podobie, ale mnie uprzedziłeś. ;)

    Rocznik 94 wydawał się obfitować w talenty większe niż 1993, tymczasem to zawodnicy z 93 zrobili większe kariery w skokach seniorskich.
    Niestety, czterech najbardziej uzdolnionych tzn. Murańka, Maatta, Zniszczoł i Saapunki pochodziło z państw-rekordzistów w marnowaniu talentów.
    Co do Tande to objawił się w zasadzie dopiero jako 17-latek - wtedy na EYOF zajął 4.miejsce ex aequo z Murańką.

    Tu jeszcze ciekawostka - wyniki FIS Youth Cup w Hinterzarten z 2008 roku:
    1.Przybyła POL (94) 217.9
    2.Murańka POL (94) 216.8
    3.Saapunki FIN (94) 213.9
    4.Maatta FIN (94) 211.3
    5.Schuler SUI (95) 209.7
    6.Zniszczoł POL (94) 208.4
    7.Kosec SLO (94) 207.9
    8.Waldis SUI (95) 207.7
    9.Biela POL (94) 203.9
    10.Fischer SUI (95) 202.7
    -----------
    13.Biegun POL (94) 190.4
    25.Wohlgenannt AUT (94) 171.9
    26.Aschenwald AUT (95) 169.9

  • dervish profesor
    @Qrls

    Oczywiście, że teraz Dolezal jest odpowiedzialny za wyniki (sukcesy ale i porażki) całej kadry wszak jest szefem połączonych kadr - które stanowią jedność. Za Horna ta odpowiedzialność była może mniej czytelna bo kadra pracowała w dwóch grupach.

    Z drugiej strony Horn był dyktatorem więc wszystkie zasługi i winy można przypisywać tylko jemu (no i może pośrednio PZN-owi).
    Dolezal pracuje kolektywnie, ostatecznie odpowiada za wszystko bo ma głos decydujacy ale tu wina rozkłada się także na członków sztabu bo podobno sztab pracuje na wspólne konto, jest tu trochę demokracji, nie ma aż tak wielkiego dyktatu jak za czasów Horna i trenerzy tacy jak Maciusiak mają sporo swobody i swój ważny głos w sztabie.

  • Qrls weteran
    @dervish

    Nie zaklinam rzeczywistości bo szef jest zawsze odpowiedzialny za swoich ludzi i tak Horn jest winny i odpowiedzialny za to co działo się z kadrą B ale osoby które na jego polecenie zajmowały się ta kadra są równie winne i tylko o to mi chodzi! Przestańcie wybielać ludzi bo szef im kazał pracować pod wytyczne, to też jest wina osób które były z sztabu z poszczególnymi kadrami. Czyli teraz też cała wina spada na Dolezala? Reszta jest spoko? To może niech zaoszczędzą i w sztabie zostanie tylko główny bo po co trenerzy asystenci czy do młodzieży skoro zawsze winny wszystkiemu jest jeden człowiek?

  • dervish profesor
    @Qrls

    A ty zrozum wreszcie, ze zaklinasz rzeczywistość próbując tu wbrew faktom udowadniać, że Horngacher nie był odpowiedzialny za wyniki obu kadr A i B bo był - trenerzy kadry B nie mogli nic robić na własną rękę, po prostu byli asystentami/podwładnymi Horna który mógł ich wymieniać po sezonie jak nie wykonywali jego wytycznych. I czytaj ze zrozumieniem co piszę a przynajmniej cytaty które przytaczam.

    Możesz także poszukać cytatów późniejszych czyli po roku czy po dwóch latach pracy Horna, nie tylko wypowiedzi zarządu PZN ale i Horna oraz jego asystentów czyli trenerów nadzorujących kadrę B. Dowiesz się z tych wywiadów jak było z odpowiedzialnością i zakresem obowiazków.

  • Qrls weteran
    @dervish

    Ale każdy to rozumie że Horn dyktował warunki ale zrozum wreszcie że to nie jest tak że bierzesz Jana Kowalskiego z ulicy który nie wie co to skoki narciarskie i realizuje plan będąc trenerem. To że trenerzy dostali sugestie i uwagi jak mają prowadzić swoją grupę nie oznacza że cała wina spada na głównego. Trener to przede wszystkim umiejętności miękkie w połączeniu z warsztatem, dobry trener to nie tylko ten z wiedzą ale przede wszystkim ten potrafiący rozmawiać z ludźmi o różnych charakterach i odpowiednio dobrać styl pod danego zawodnika bo jeden potrzebuje dobrego wujka, inny twardej ręki i tu planu nie ma bo szef w tym wypadku główny uznaje że ktoś kto jest na danym stanowisku ma umiejętności by tam być!
    Jeśli szef daje ci do zrobienia jakąś robotę zaznaczając że ma być wykonana dokładnie dana technika nie inną to rozumiem że on jest odpowiedzialny za twoją pracę i jak spierdzielisz ten projekt to uznasz że to jego wina ty tylko wykonywałeś polecenia? Serio? Jak można być tak zaślepionym? Trenowanie to nie tylko realizowanie naznaczonego planu treningowego...

  • Labrador_Retriever weteran
    @cavalierjan19

    Stąd to rozróżnienie u mnie. Zawsze grupa średniaków, przeciętnych jest największa, ale są tam tacy średniacy jak Klimow, których można nazwać szeroką czołówką skoczków na świecie i tacy jak Zniszczoł, którzy są właśnie przeciętni to bólu. Nie szoruje buli, stać go na jakieś punkty w PŚ, od czasu do czasu nawet na drugą dziesiątkę na tym poziomie i... tyle. Dlatego do bólu, bo on w zasadzie nigdy nie osładza tej swojej przeciętności czymkolwiek, a Klimow już tak. Też bym chciał, żeby Zniszczoł był choćby takim Klimowem, ale nie jest i wiele wskazuje na to, że może już nigdy nawet na takim poziomie nie być.

    Z Biegunem oczywiście także zgoda, to też jest świetny przykład tego, jak ograniczone było wówczas podejście do młodych zawodników. I zamiast cementować ich na poziomie PŚ, nie w jakiś sztuczny sposób, kosztem starszych, tylko naturalnie, na podstawie aktualnej dyspozycji (np. w typie Sadriejewa dzisiaj, którego do skakania w PŚ predysponuje forma, nie sam wiek), to wymyślano im jakieś dziwne drogi okrężne, które, co widzimy dzisiaj, nic nie dały.

  • dervish profesor
    @Qrls

    Maciuisiak wówczas był trenerem juniorów gdzie miał wolną rekę i mógł wprowadzać swoje metody. Kadrę B prowadzili asystenci Horna, między innymi bogu ducha winny Żidek którego PZN zatrudnił po wskazaniu i na życzenie Horna.

    To, ze Horn obejmuje pieczę nad kadrami A i B to miała być główna róznica miedzy czasami Austriaka i czasami Kruczka za którego były dwie rywalizujące ze sobą kadry prowadzone przez dwóch rywalizujących trenerów. Teraz miało się to zmienić. Horn odpowiadał za wszystko a trenerzy kadry B byli po prostu jego asystentami i wrażali plany pod dyktando Horna.

  • PogromcaTrolli1 bywalec

    Stefan budował wokół tej trójki kadrę (Stoch, Żyła, Kubacki) i bywało że jeden sezon Kot był w czołówce, a Apollo pewnie skąpił grosza na rozwój zaplecza więc Horn miał już to gdzieś i zajął się tylko tą trójką

  • INOFUN99 profesor
    @Labrador_Retriever

    "Zresztą może właśnie powodem, dla którego ten rocznik jakoś nie zaistniał w skokach, jest to, że Finowie i Polacy mieli tu najlepsze perspektywy, więc idealni kandydaci do roztrwonienia takiego potencjału ;)"- ciekawa opinia, coś jest na rzeczy. Przecież podążamy właśnie drogą Suomi. U nich też było "zaślepienie" świetnymi wynikami głównej kadry, a na zaplecze nie patrzono.
    Co do Zniszczoła, ładnie skakał w sezonie 2011/2012. Jednakże imo, Zniszczoł stoi w miejscu od 7 lat. W sezonie 2014/2015 też miał poszczególne dobre momenty. Tam zatrzymała się kariera Aleksandra.

  • cavalierjan19 profesor
    @Labrador_Retriever

    Zniszczoł, a Klimow to dwie różne bajki. Klimow ma trzy podia w PŚ, co prawda jedno w jednoseryjnej loteriadzie, a drugie w otwierającym sezon konkursie na specyficznej wiślańskiej skoczni. Klimow jednak ma dwa sezony w drugiej dziesiątce Pucharu Świata. Z jego obecną formą zanosi się zaś na sezon w trzeciej dziesiątce Pucharu Świata. Ja bym chciał, żeby kariera Zniszczoła się tak potoczyła.
    "Przy czym ja do dziś mam żal do naszych włodarzy, że wtedy nie dali się mu oskakać w tym Pucharze Świata. To nie byłoby wpychanie młodego na siłę, on miał wtedy wszelkie prawo do tego, by na ten Puchar Świata jeździć. "
    Jeszcze gorszym przykładem tego było wysłanie Bieguna w pierwszym periodzie sezonu 13/14 na uniwersjadę, zamiast trzymać go w PŚ. Co prawda trzeci weekend miał przeciętny- nie zdobył bowiem w Lillehammer punktów, ale to dalej był skoczek z dużym potencjałem i w gazie, zamiast tego do Titisee pojechał Miętus, który nie dał tam rady ani razu wejść do drugiej serii.

  • Qrls weteran
    @dervish

    No tak Horn był trenerem kadry A i B a Maciusiak nie potrafi wprowadzić w życie nawet jego wytycznych, teraz zwalają jeden z drugim że byli pokrzywdzeni bo nie mieli wolnej ręki i to nie ich wina, tyle że to zaoranie samych siebie bo wychodzi na to że nawet rozpisanego planu nie potrafią wprowadzić. Teraz za to maja wolną rękę i jakoś wyniki się nie poprawiły. A każdym wywiadem tylko się pogrąża i ośmiesza od cudotwórca.

    Bo teraz niezależnie od tego jak było wychodzi na to że Maciusia to beznadziejny trener.

    A) Chciał wprowadzić w życie rozpisany plan Horna ale nie potrafił i twierdzi że to wina Horna, sugestia to jedno ale trzeba umieć trenować. Bo jeśli sama rozpiska i plan by wystarczyły to ja, ty czy moja mama czy córka mogli by być trenerami, winny nie jest główny że pracuje z niekompetentnymi ludźmi.

    B) Horn dał wytyczne ale cudotwórca stwierdził że nie będzie mu Niemiec mówił co ma robić bo przecież jam pan Trener i zamiast realizować cele Horna robił po swojemu, modyfikował plan - i jeśli efekty były jakie były to znów wychodzi że jest słaby.

    Po za tym co mają teraz mówić? Zwalać winę na siebie jeden na drugiego? Lepiej zwalić na nieobecnego już Horna.

  • cavalierjan19 profesor
    @zimowy_komentator

    Inna sprawa, że obecnie niemieckie zaplecze też się nie ma najlepiej, a trenuje ich przecież Horngacher. Dajmy na to takiego Hammanna, zeszły sezon udany, teraz w znacznie gorszej formie. Punktujący w sezonie 19/20 Baer i Roth progresu nie robią, wręcz odwrotnie. Hoffmann w sezonie 18/19 miewał świetne konkursy w PK, niestety od tego czasu postępu u tego utalentowanego skoczka nie widać. O ile te parę lat temu, gdy trenerem niemieckim był Schuster, młodzi Niemcy przebijali się regularnie do PŚ, o tyle za kadencji Horngachera tego nie widać, mimo genialnych wyników czołowych skoczków niemieckich, szczególnie Geigera i Eisenbichlera, lecz także Leyhe czy doświadczonego Paschke.
    I teraz pytanie, czy jest to wina Stefana i jego metod szkoleniowych, czy za brak postępu tych kilku młodych niemieckich talentów odpowiadają bardziej szkoleniowcy z niższego szczebla. Być może dokładają się do sytuacji czynniki losowe. Dlatego warto uważnie śledzić niemieckie zaplecze, które w porównaniu do austriackiego zdaje się być w gorszym stanie. Czy do kadry niemieckiej za Horngachera przebił się ktoś taki jak Daniel Tschofenig albo Jan Hoerl?

  • Labrador_Retriever weteran

    Niektórzy tutaj mają albo krótką pamięć, albo po prostu z racji wieku nie mogą pewnych rzeczy pamiętać. Zniszczoł oczywiście jest już w takim wieku, że nie zdziwi mnie, jak nic nie osiągnie w skokach ostatecznie. Mimo wszystko mówienie o nim, że to żaden talent, to też mijanie się z prawdą. Wśród chłopaków z rocznika 94', kiedy był to jeszcze wiek juniorski, ciężko znaleźć było podobnie utalentowanych skoczków. Ciekawostką jest, że z tego rocznika ponad przeciętność wybił się w sumie jedynie Tande, który akurat za wielki talent nie uchodził. Może w jakimś stopniu Klimow, ale tutaj byłbym ostrożny, bo to też nic nadzwyczajnego. Wielki rywal naszych Zniszczoła i Murańki, czyli Wohlgenannt, to wieczny kontynentalowiec. Poza tym Finowie Maatta i Saapunki... Zresztą może właśnie powodem, dla którego ten rocznik jakoś nie zaistniał w skokach, jest to, że Finowie i Polacy mieli tu najlepsze perspektywy, więc idealni kandydaci do roztrwonienia takiego potencjału ;)

    A wracając do Zniszczoła, pewnie niewielu już pamięta sezon 2011/2012. Wtedy Zniszczoł zaliczył fantastyczny weekend w Zakopanem. I co? I potem został "uchroniony" przed startami w Pucharze Świata. Dopiero na koniec sezonu do niego wrócił, gdzie trochę jeszcze nie radził sobie czasem z warunkami, ale pojedynczymi skokami pokazywał, że stać go na bardzo dużo, wraz z bardzo dobrym występem w Planicy jak na tak młodego skoczka. Przy czym ja do dziś mam żal do naszych włodarzy, że wtedy nie dali się mu oskakać w tym Pucharze Świata. To nie byłoby wpychanie młodego na siłę, on miał wtedy wszelkie prawo do tego, by na ten Puchar Świata jeździć. Jakoś do dzisiaj mam wrażenie, że ta decyzja o odsunięciu go wówczas od PŚ mogła wyhamować jego karierę. Może to właśnie był ten moment, w którym Zniszczoł mógł okrzepnąć, uwierzyć w siebie, a miał wtedy przecież niecałe 18 lat. Tymczasem wybrano jak wybrano, a Zniszczoł jest do bólu przeciętny po dziś dzień. Do bólu, bo to nawet nie jest taka przeciętność jak ta wyżej wspomniana Klimowa, który od czasu do czasu coś tam ciekawego zaprezentuje.

  • INOFUN99 profesor
    @Paweł39

    To był rok 2019. W 2015 roku Aleksander był w Planicy, gdzie zawalił drużynówkę.
    Nie wiadomo, na ile ten "gaz" starczyłby, bo jeśli byłoby to 23 miejsce w konkursie, to tego "gazem" bym nie nazwał.

  • Paweł39 weteran

    Zniszczoł moze by i coś wiecej osiągnął w skokach, ale nie ma charakteru.. niestety, godził się ze wszystkim, mimo ze bywalo ze skakal lepiej niz ci ktorzy jezdzili. Ale nie potrafił miec wlasnego zdania wtedy i sie pogodzil z tym.

  • INOFUN99 profesor

    Presja, presja, presja.
    Cały czas słyszymy to od naszych zawodników z rocznika 94 i młodszych. Owszem, presję ma każdy i każdy musi z nią sobie jakoś poradzić.
    Mnie niepokoi coś innego.
    Jak słyszę wypowiedzi Zniszczoła o tym, że "nie myśli o PŚ", albo Tajnera o Murańce, że "mówi mu, że to co najlepsze to jeszcze przed nim, a Klemens się denerwuje to słysząc", mam takie wrażenie, że ci zawodnicy nie potrafią wziąć odpowiedzialności na swoje barki. To zupełne przeciwieństwo Kamila. On się nie boi wziąć odpowiedzialności na swoje barki.
    To mnie najbardziej niepokoi, skoro widać, że ktoś boi się odpowiedzialności, liderowania, to nic z tego nie będzie.

  • Paweł39 weteran

    Zniszczoł miał taki okres kiedy był w mega gazie, tylko nie dano mu szansy wtedy. To był koniec sezonu chyba 2015 kiey szalał w Rosji na PK, do Planicy zamiast jego oczywiście musial pojechac w znacznie słabszej formie Stefanek. Mial spore szanse Zniszczoł wtedy na mega skakanie w Planicy a na mamutach raczej niezle sobie radzil. Ale oczywiście nie dano mu szansy i pojechał pupil i lubieniec PZN. A Stefanek jak wiemy swiata nie zawolował i przepadl w kwalifikacjach.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl