Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Mika Kojonkoski rozliczył się z Chińczykami. "To cena za milczenie"

To było jedno z najbardziej szokujących i niespodziewanych rozstań w świecie skoków narciarskich w ostatnich latach. Nawet znając nieobliczalność Chińczyków. Na początku października ubiegłego roku budujący tamtejsze skoki od podstaw Mika Kojonkoski został telefonicznie odwołany z funkcji trenera skoczków i skoczkiń z Państwa Środka.


Kojonkoski utrzymuje, że głównym powodem zwolnienia miało być zbyt wyrozumiałe zdaniem chińskich decydentów podejście do sportowców. Krótko po rozstaniu fińskiego szkoleniowca z federacją gospodarzy tegorocznych igrzysk olimpijskich rozpoczęły się negocjacje dotyczące rozliczenia finansowego w związku z zerwanym kontraktem.

- Rozmowy trwały prawie do końca roku. Umowa jest taka, że ​​obie strony zobowiązują się do utrzymania tak zwanego pokoju - powiedział Kojonkoski. Oznacza to, że Fin otrzymał należne mu pieniądze, ale jednocześnie zobowiązał się do tego, że nie będzie dzielił się tym, co widział i czego doświadczył w Chinach. Taka jest cena zawartego porozumienia. - Prawdopodobnie chodzi o to, że nikogo nie mogę publicznie przedstawiać w złym świetle - dodał wybitny szkoleniowiec.

Jeśli Chińczycy uznają, że ich były trener naruszył umowę, będzie musiał zwrócić pieniądze. Kojonkoski przyznaje, że jest zadowolony z takiego obrotu spraw. Uważa, że w osiągnięciu satysfakcjonującego porozumienia pomogła mu wysoka pozycja zajmowana w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.