Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Przyziemne cele Ammanna na igrzyska w Pekinie

Żaden inny szwajcarski przedstawiciel czy to dyscyplin letnich czy zimowych nie wystąpił nigdy siedmiokrotnie na igrzyskach olimpijskich. Simon Ammann będzie tym pierwszym. Do Chin przyleciał jako jeden z pierwszych skoczków narciarskich, pojawił się tam już w sobotę. Odpuścił pucharowy weekend w Willingen, by mieć więcej czasu na aklimatyzację w egzotycznych stronach.


Pierwsze wrażenia Szwajcaria z pobytu w wiosce olimpijskiej są pozytywne:- Nie są to bloki mieszkalne jak w Pjongczangu, nie jest to coś na kształt campusu uniwersyteckiego jak w Soczi. Ale podoba mi się ten układ domów. Jest w porządku - mówi czterokrotny mistrz olimpijski.

Ammann zdaje sobie sprawę, że do Chin raczej nie przyleciał po to, by poszerzyć swoją i tak już imponującą kolekcję olimpijskich medali. Jego oczekiwania są bardziej przyziemne. - Przyjechałem tutaj, żeby uzyskać swój najlepszy wynik w sezonie. Chcę zająć miejsce w czołowej "dwunastce". Stawianie sobie wyższych celów byłoby być może zbyt odważne - mówi podopieczny Ronny'ego Hornschucha, który w tym sezonie najlepiej spisał się w Oberstdorfie podczas konkursu inaugurującego Turniej Czterech Skoczni, w którym zajął 13. pozycję.

Ammann debiutował na igrzyskach w Nagano w 1998 roku jako szesnastolatek. Zajął wtedy 35. i 39. miejsce indywidualnie oraz szóste wraz z kolegami w konkursie drużynowym. Najmilej wspomina imprezy z 2002 i 2010 roku, kiedy wygrywał zarówno zawody na normalnej jak i na dużej skoczni. 

Krajowy komitet olimpijski wyznaczył swoim sportowców za cel wyrównanie wyniku sprzed czterech lat, czyli zdobycie przez Helwetów piętnastu medali. W kontekście ewentualnego krążka w skokach narciarskich przewija się nazwisko nie Ammanna, a Kiliana Peiera, brązowego medalisty mistrzostw świata sprzed trzech lat. 26-letni zawodnik powrócił w dobrej formie po przerwie spowodowanej ciężką kontuzją i plasuje się na 11. miejscu klasyfikacji Pucharu Świata. Podczas przedświątecznych zmagań w Engelbergu dwukrotnie zajął czwarte miejsce.

Peier do ewentualnych medalowych oczekiwań podchodzi z dużą rezerwą. Cieszy się z samego faktu możliwości rywalizowania na najważniejszej zimowej imprezie czterolecia, bowiem przed czterema laty, mimo wielu włożonych wysiłków, nie włączono go do kadry olimpijskiej. Podkreśla, że sam fakt, iż został skoczkiem narciarskim i będzie rywalizował podczas igrzysk to zasługa jego starszego kolegi z reprezentacji. - Oglądałem razem z rodzicami zawody na igrzyskach w 2002 roku. Odbijałem się z krzesła i udawałem, że sam skaczę. To wtedy od mojego ojca wyszła inicjatywa, bym spróbował skakać na nartach - przyznaje najlepszy obecnie szwajcarski skoczek.