Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Nieudany debiut Polek na igrzyskach. Kruczek: "Będą gotowe w 2026"

Nie tak Nicole Konderla i Kinga Rajda wyobrażały sobie olimpijski debiut. Reprezentantki naszego kraju po króciutkich skokach zajęły miejsca pod koniec stawki i nie wystąpiły w rundzie finałowej. Rozczarowania takim przebiegiem wydarzeń w Zhangjiakou nie kryje Łukasz Kruczek, który prowadzi kobiecą kadrę narodową od 2019 roku.


Skijumping.pl: Kinga Rajda i Nicole Konderla ruszały w kierunku progu jedna po drugiej. Żadna nie doleciała nawet do 70. metra obiektu, którego rozmiar to 106 metrów. Pierwsze emocje po opuszczeniu wieży trenerskiej?

Łukasz Kruczek: Złość. Skakanie jedna po drugiej ma swoje dobre i złe strony. Jak warunki się zmieniają to obie mają szczęście, bądź pecha. Sport jest brutalny. Mimo wszystko częściej jest się przegranym, ale nawet dla pięciu procent zwycięstw warto.

Kolejno 35. i 36. miejsce to zawód? A może spodziewaliście się tego i oddaje to realny układ sił?

Liczyłem na więcej, szczególnie po dobrych treningach w Planicy. Trochę się nam posypało w Willingen, Kinga tam jeszcze dobrze zaczęła, ale później było już trudniej. Tutaj skocznia okazała się wymagająca, bo leci się bardzo nisko za progiem i to stwarza zawodniczkom dużo problemów. Na pewno igrzyska to całkiem inne zawody i nowe doświadczenia dla nich. Taka szkoła na przyszłość, ale tak jak na początku powiedziałem - liczyliśmy na lepsze skoki.

Wynik Rajdy to 69 metrów, natomiast Konderla wylądowała pięć metrów bliżej. Jak określić taki poziom? W sieci padają mocne słowa.

Tu się zgodzę. Metry krótkie, ale później wydłużono najazd, choć warunki się nie zmieniły. Pierwsze numery to zawsze test dla jury.

Kinga zalała się łzami przed telewizyjnymi kamerami, natomiast Nicole powtarza, iż w Chinach zbiera lekcje w roli debiutantki, a prawdziwym celem jest 2026 rok i igrzyska we Włoszech.

Kwestia doświadczenia. Kinga to zawodniczka, która nie tak dawno była w "10" Puchar Świata i regularnie punktowała. Nicole jeszcze kilka lat temu nie miała nart skokowych na nogach. 2026 rok to dla tych zawodniczek igrzyska, podczas których faktycznie będą w stu procentach gotowe.

Obie nie otrzymały nominacji olimpijskiej za chęci i ładny uśmiech. Latem prezentowały przyzwoity poziom, który pozwolił na wywalczenie kwalifikacji. Czego brakuje w skokach obu, by wejść choćby na tamten pułap?

Obie jako trudność wskazują bardzo niską fazę lotu za progiem. Nie czują wystarczającego podparcia pod nartami i to je usztywnia. Potrzebują trochę więcej pewności zaraz za progiem, by to wszystko zadziałało. Skakać umieją, nie mam wątpliwości.

Ursa Bogataj cztery lata temu była 30. w Pjongczangu, a dziś jest mistrzynią olimpijską. Niesamowity postęp zrobiły Irma Machinia czy Frida Westman.

Temat na długą dyskusję, ale myślę, że nie wszyscy wykazują się wystarczającym zaangażowaniem. W sporcie nie wystarczy być i się uśmiechać .Trzeba bardzo ciężko harować bez gwarancji sukcesu. Zawodnik czy trener? Bez znaczenia. Trzeba poświęć się wszystko - rodzinę, czas wolny, zabawę i tak dalej.

Nasze olimpijki mogą stanąć przed lustrem i z czystym sumieniem powiedzieć, że więcej nie dało się zrobić?

A to pytanie bardziej do nich, ale mogę powiedzieć jedno. Naprawdę walczyły. Uzyskały kwalifikację olimpijską, na końcu było ciężko, ale nie odpuszczały. Debiut nie był udany. Biorę winę na siebie.

Już w poniedziałek historyczny mikst olimpijski. Jak pozbierać ten duet w tak krótkim czasie? Na medal nie możemy liczyć, natomiast panie powalczą o stypendia sportowe.

Kwestia stypendium jest ważna, ale dla mnie drugoplanowa. Nastawienie nie jest złe. Potrzebują dobrego skoku. W niedzielę mamy kolejny trening na skoczni i będziemy starać się znaleźć rozwiązanie, które zadziała.

To prawda, że Kamila Karpiel, o czym powiedziano podczas olimpijskiego studia Eurosportu, ma zakaz wypowiadania się w telewizji w sprawie kadry narodowej?

Czynne zawodniczki i zawodnicy mają zakaz wyjazdów do studia telewizyjnego w okresach startowych, by mogli się skoncentrować i regenerować w trakcie sezonu. To decyzja zarządu PZN bodajże z grudnia. O innych zasadach mi nie wiadomo.

Dla skoczkiń bieżące igrzyska zakończą się już w poniedziałek. Od razu rusza nowy cykl czteroletni. W kontekście kadry narodowej - z Łukaszem Kruczkiem na czele sztabu szkoleniowego?

Całość musi być całkiem przebudowana. Zawodniczki muszą mieć zaangażowany i działający w jednym kierunku sztab szkoleniowy. Wystarczy jedna osoba bez wiary, czy to w sztabie, czy między zawodnikami, i mamy dramat dla całości. Chciałbym jako trener zdobyć jeszcze jeden medal olimpijski. Czy chciałbym zostać na czele sztabu? Tak, ale nie jest to ode mnie do końca zależne.

Z Łukaszem Kruczkiem rozmawiał Dominik Formela