Strona główna • Rosyjskie Skoki Narciarskie

Talent większy od Wasiljewa i Klimowa. 18-letni Sadriejew z medalem olimpijskim

Gdy był pięciolatkiem, jego o dwa lata starszy brat próbował skakać na nartach. Daniła strasznie męczyło samotne siedzenie w domu, poszedł więc pewnego dnia zobaczyć, co robi siedmioletni Mars Sadriejew. Zobaczył i... zachorował. Na skoki. W maju tego roku skończy 19 lat, jest jednym z najzdolniejszych skoczków na świecie posiadających status juniora i ma już w swoim dorobku olimpijski medal.


- To co czuję, jest niewytłumaczalne, to coś niesamowitego - mówi Danił Sadriejew, który na igrzyskach w Pekinie wywalczył srebrny medal podczas konkursu drużyn mieszanych, w rozmowie z portalem Tatar-inform.ru. - Minęło już trochę czasu od tego co zdarzyło się w poniedziałek, a ja wciąż czuję się jak bym był we śnie. Oddałem fajne skoki, wiatr mi trochę pomógł, ale bez niego też bym sobie jakoś poradził. Dobrze się czuję na skoczniach normalnych. Latem ustanowiłem rekord skoczni w Szczuczyńsku podczas Letniego Grand Prix (99,5 m), na ostatnim zgrupowaniu na tego typu obiekcie byłem w stanie uzyskać 111 metrów. 

- Po dużej skoczni niczego konkretnego sobie nie obiecuję - dodaje. - Chcę oddać dobre skoki i złapać szczęście za ogon. I powinno być dobrze. Co do dyskwalifikacji, które miały miejsce w poniedziałkowym konkursie, to mogę mówić tylko o sprzęcie naszego zespołu. Nasz team ma prawdziwego mistrza swojego rzemiosła, Wasilija Nikołajewicza Tomiłowa, dlatego nie mamy żadnych problemów ze sprzętem.

Sadriejew w międzynarodowych zawodach pokazuje się już od kilku lat, ale w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy jego kariera przyspieszyła niczym huragan. Już w grudniu 2020 roku zdobył w Niżnym Tagile swoje pierwsze punkty Pucharu Świata i zadebiutował podczas mistrzostw świata w lotach. Następnie przyszedł czas na dwa kolejne czempionaty. Najpierw juniorski w Lahti, podczas którego zdobył brązowy medal w drużynie i zajął 11. miejsce w konkursie indywidualnym, a potem ten dla seniorów w Oberstdorfie. Tam był w stanie wejść do trzydziestki na mniejszej skoczni i pomóc kolegom z drużyny wywalczyć siódmą pozycję w konkursie zespołowym.

Latem zanotował swoje pierwsze podium w zawodach najwyższej rangi. W Szczuczyńsku w Kazachstanie zajął trzecie miejsce w zawodach LGP. Od początku tej zimy jest już  stałym bywalcem serii finałowych zawodów Pucharu Świata. Będzie jednym ze zdecydowanych faworytów do medali podczas mistrzostw świata juniorów w Zakopanem, które już za pasem. Rosyjscy trenerzy mówią o nim, że ma dużo większy talent od Wasiljewa i Klimowa, najlepszych jak dotąd reprezentantów Rosji po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Sadriejew pochodzi z Leninogorska położonego w Tatarstanie. Fakt, że to własnie w tym regionie wykuł się taki talent jest w lokalnym środowisku uważany niemal za cud. Tamtejsze skocznie od pięciu lat nie nadają się do użytku, a i wcześniej nie uchodziły za specjalnie nowoczesne. Pracując ze swoim lokalnym trenerem, Danił wykonuje tylko trening fizyczny i ćwiczenia imitacyjne. - Sytuacja infrastrukturalna jest u nas fatalna - przyznaje młody skoczek. - Skakanie na naszych obiektach może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Osobiście byłbym szczęśliwy, gdyby zbudowano u nas skocznię chociażby dla początkujących dzieciaków. Ja trenuję tylko na naszych najnowocześniejszych skoczniach w Czajkowskim, Niżnym Tagile czy Soczi.

Żadnych nadziei na poprawę warunków w regionie nie robi sobie trener Sadriejewa, Nikołaj Gierasimow: - Zbyt wiele już doświadczyłem, nie wierzę w żadne zmiany. Nawet srebrny medal Daniła umknie uwadze lokalnych władz. Potrzebne są szczere chęci naszych urzędników. A tych nie ma i raczej nie będzie.