Strona główna • Bułgarskie Skoki Narciarskie

"Nie potrafi się skoncentrować". Mentalne problemy Zografskiego

Przed kilkoma miesiącami Władimir Zografski zapowiadał, że po igrzyskach w Pekinie zastanowi się nad tym, co dalej z jego karierą. Sympatycy bułgarskiego rodzynka mogą być jednak spokojni. Podopieczny trenera Matjaza Zupana nie ma zamiaru kończyć ze skokami, czeka go jednak sporo pracy mentalnej, bez której może być ciężko o poprawę dotychczasowych wyników. 


Obecny sezon to dla blisko 29-letniego Zografskiego, podobnie jak dwa poprzednie, pasmo najczęściej przegrywanych trudnych batalii o wejście do finałowej trzydziestki konkursów Pucharu Świata. Tej zimy punktował zaledwie trzykrotnie, w Niżnym Tagile był 25., a w Bischofshofen 12. i 24. Na tym tle 22. i 38. pozycji, jakie przywiózł z Pekinu nie można określić mianem jakiejś dużej porażki. Bułgar wyjeżdżał jednak z Chin z dużym uczuciem niedosytu. Miał jeszcze w pamięci 14. miejsce, jakie uzyskał przed czterem laty w Pjongczangu, a apetyt jak wiadomo rośnie w miarę jedzenia.

- Nie jestem zadowolony - powiedział po sobotnim konkursie na dużej skoczni. - Tak naprawdę technicznie mój skok był dobry, powiedziałbym, że wykonałem w tym zakresie dobrze swoją pracę. Niestety przy moich prędkościach najazdowych nie mam żadnych szans rywalizować z najlepszymi. Niektórzy śmieją się ze mnie, że wygląda to tak, jakbym startował z rozbiegu o cztery belki niższego. Próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale nic nie działało - wyjaśnił Zografski.

I rzeczywiście w konkursie na dużej skoczni bułgarski skoczek miał drugą najniższą prędkość na progu. Wolniej od niego jechał tylko Jewhen Marusiak z Ukrainy, który zajął ostatnie miejsce. Teraz przed mistrzem świata juniorów z 2011 roku końcówka Pucharu Świata i mistrzostwa w lotach. Potem przygotowania do kolejnej zimy, gdyż bułgarski jedynak nie myśli o zakończeniu kariery.

- Wciąż jestem młody w świecie skoków narciarskich. Teraz jest taka tendencja, by skakać do czterdziestego roku życia. Kto wie, może pojadę jeszcze na trzy olimpiady - śmieje się skoczek. - Oczywiście najpierw chcę się skupić na przyszłym sezonie i nie wybiegam tak daleko w przyszłość. 

- Wynik na normalnej skoczni nie był zły, ale też nie taki, jakiego się spodziewaliśmy - ocenia trener Bułgara, Matjaz Zupan. - Władimir chyba za bardzo się napalił, co nie uchroniło go przed popełnieniem pewnych błędów. A w sporcie tak jest – jeśli za mocno wciśniesz gaz i weźmiesz na barki ciężar nadmiernych oczekiwań, skoki po prostu nie wychodzą. Ostatecznie i tak był to jego drugi najlepszy wynik w tym sezonie. Ale to napięcie przełożyło się na dużą skocznię. Zografski mógł osiągnąć coś więcej, ale jego umysł był po prostu gdzie indziej.

- Jego siła i technika są na takim poziomie, na jakim powinny być. Bardziej wierzy w siebie, w zeszłym sezonie rozpoczęliśmy współpracę z psychologiem - specjalistą ze Słowenii. Vladi musi jednak nauczyć się przenosić swoje skoki treningowe na zawody. To główny powód, dla którego brakuje nam dobrych wyników. Podczas treningów jest o wiele bardziej stabilny niż 2-3-4 lata temu. Jest wówczas bardzo skoncentrowany, ale nie widzimy tej koncentracji podczas zawodów. Ciągle myślimy o tym, co możemy z tym zrobić - przekazuje Zupan.