Strona główna • Fińskie Skoki Narciarskie

Fińska krajówka na Lahti i... niefortunna aukcja Aalto

Nieciekawie zdaje się kreślić sytuacja w kadrze narodowej Kraju Tysiąca Jezior. O ile po XXIV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie nie dyskutuje się szeroko o poczynaniach fińskich skoczków narciarskich (a w zasadzie skoczka, bo reprezentacja na imprezie była jednoosobowa), o tyle całkiem głośno o tamtejszych zawodnikach zrobiło się w minionym tygodniu. Wszystko to za sprawą internetowej aktywności Anttiego Aalto.


Fińskie skoki narciarskie od wielu sezonów zmagają się z kryzysem, a ich powrót do czasów świetności jakie przechodziły za Mattiego Nykänena, Mattiego Hautamäkiego czy Jannego Ahonena wydaje się już niemożliwy. Aktualnie reprezentacja Finlandii w Pucharze Narodów zajmuje dopiero 13. miejsce, plasując się za takimi drużynami jak  Bułgaria (12.), Francja (10.) czy Kazachstan (10.). Honoru fińskiej kadry narodowej bronił w Pekinie jej jedyny reprezentant Antti Aalto, dla którego były to drugie igrzyska w karierze. Zaprezentował się na nich solidnie - na skoczni normalnej uplasował się na miejscu 12., na dużym obiekcie był 17. W Pjongczangu na igrzyskach w 2018 roku Fin w żadnym z konkursów nie awansował nawet do serii finałowej.

Całkiem dobre wrażenie zatarło jednak ogłoszenie, które Aalto wstawił do sieci jeszcze w trakcie trwania imprezy czterolecia w Pekinie. W zeszłą środę skoczek postanowił wystawić na sprzedaż cały sprzęt, odzież i akcesoria olimpijskie, które otrzymał za darmo od Fińskiego Komitetu Olimpijskiego. Zawodnik wycenił wszystko na kwotę, bagatela, 2500 euro, zaoferował jednak możliwość negocjacji ceny dla zainteresowanych kupnem. Stan sprzętu ocenił na “doskonały”. Co ciekawe, Fin zastrzegł w ogłoszeniu, że sprzedaż dotyczy jedynie całego zestawu, w skład którego wchodziły odzież wierzchnia, cztery pary butów, szaliki i czapki. Całość była zapakowana w dwie spore walizki. Oferta widniała w internecie niespełna 24 godziny i ostatecznie została usunięta przez autora.

Do sprawy odniósł się Mika Lehtimäki z Fińskiego Komitetu Olimpijskiego. - Zawodnicy mają prawo zadecydowania o tym, co zrobią z podarowanym im sprzętem po zakończeniu zmagań. Mogą go zatrzymać, mogą go także zwrócić do nas, jeśli uznają, że ten nie jest im już potrzebny. Wtedy poddajemy go recyklingowi - wyjaśnia. Dodaje także, że o ile Antti Aalto nie złamał żadnych przepisów, o tyle samo zachowanie zawodnika, mające miejsce jeszcze w trakcie igrzysk, pozostawia wiele do życzenia. - Antti nie złamał zasad, jednak to, że olimpijski sprzęt jest wystawiany na sprzedaż jeszcze podczas trwania zmagań, nie wygląda korzystnie. To przede wszystkim kwestia szacunku do reprezentacji olimpijskiej - ocenia w rozmowie z is.fi.

Cała sytuacja spowodowała, że kondycja finansowa fińskich skoków kolejny raz odbiła się szerokim echem w sportowym środowisku. Przed dwoma laty dla TVP Sport wypowiadał się o niej Veli-Matti Lindström, srebrny drużynowy medalista olimpijski z Salt Lake City. - Finansowanie sportu w naszym kraju wygląda bardzo słabo. Żeby móc trenować trzeba pochodzić z bogatej rodziny, bądź mieć możliwość zarobku na skoczni, albo po prostu pójść do pracy - twierdził były skoczek.

Jak tłumaczy Aalto, ogłoszenie nie zostało zamieszczone w celach zarobkowych. Zawodnik twierdzi, iż chciał zrobić sobie przestrzeń na pozostałe ubrania i sprzęt, której na co dzień mu brakuje. Dodał także, że stara się żyć zgodnie z duchem zrównoważonej konsumpcji.

Szansę na poprawę wizerunku Fin dostanie już w najbliższy weekend, kiedy to Puchar Świata zawita właśnie do Finlandii. Początek zmagań w Lahti już w piątek. Gospodarzy będą reprezentować Andreas Alamommo, Kalle Heikkinen, Henri Kavilo, Niko Kytösaho, Eetu Meriläinen, Eetu Nousiainen, Arttu Pohjola, a także wspomniany Aalto.