Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Niewykorzystana okazja na Holmenkollen. Stoch o straconej szansie w Oslo

- Trudno myśleć pozytywnie, kiedy zazwyczaj nic mi nie wychodzi. Miałem wszystko wyłożone na tacy, a znowu nie wykorzystałem szansy. Zepsułem drugi skok. Sam sobie nie potrafię tego wytłumaczyć - powiedział Kamil Stoch, który prowadził na półmetku niedzielnej rywalizacji na Holmenkollbakken. Polak po nieudanym występie w finale spadł na 15. lokatę.


- Rzeczywistość jest kiepska. Cały czas z tyłu głowy jest wojna. Ludzie cierpią, umierają i tracą domy oraz rodziny. Z drugiej strony dla nas życie toczy się dalej. W żaden sposób nie zmienię tego, co dzieje się w Ukrainie. Mogę wpłynąć tylko na to, co tutaj robię. Wziąłem sobie do serca słowa Igi Świątek. Warto się temu poświęcić, jeśli sportowe emocje mogą dać ludziom chociaż odrobinę zapomnienia i trochę radości - rozpoczął wypowiedź po finałowym konkursie Raw Air.

Stoch był wyraźnie przygnębiony przebiegiem zawodów w stolicy Norwegii. - Trudno myśleć pozytywnie, kiedy zazwyczaj nic mi nie wychodzi. Wielokrotnie w tym sezonie myślałem i czułem, że to już ten moment, kiedy pójdzie lekko i łatwo, a wtedy to się odwraca i pokazuje mi, że tak nie będzie.

34-latek potrzebował 130-metrowego lotu, by odnieść 40. pucharowe zwycięstwo w karierze. Skok na 118. metr dał mu dopiero 15. pozycję. - Miałem wszystko wyłożone na tacy. Było cieplutkie i pachniało przecudownie, a po prostu zrobiłem to, co ostatnio robię najlepiej, czyli zepsułem drugi skok i nie wykorzystałem tej szansy - rozkłada ręce.

Stoch po raz pierwszy tej zimy przystępował do serii finałowej jako lider. - Nie jestem gotowy do czegoś takiego, sam sobie nie potrafię tego wytłumaczyć. W którym momencie popełniam błędy? Podchodzę do obu skoków tak samo, robię to samo, staram się wykonać dwa identyczne skoki, a nie jestem w stanie. Czasem wychodzi w pierwszej serii, czasami w drugiej, a niekiedy tylko w kwalifikacjach. Czasami w ogóle nie wychodzi w danym dniu... - kontynuuje trzykrotny mistrz olimpijski, który przystąpi do mistrzostw świata w lotach narciarskich jako 19. skoczek klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Nie będę biadolił i robił z siebie ofiary. Nie będę mówił, że jestem biedny i jestem beznadziejny. Nie wychodzi... Wychodzi od czasu do czasu. Wyjdzie jeden skok, a drugi nie wychodzi. Chcesz, ale nie możesz. A im bardziej się chce, tym wychodzi gorzej. Podrygi starego człowieka - kończy zawodnik prowadzony przez Michala Doležala.

Z Kamilem Stochem - w Oslo - rozmawiał Dominik Formela