Strona główna • Mistrzostwa Świata w Lotach

Marius Lindvik: Szalone uczucie. Cudowne. Wspaniałe

Konkurs indywidualny za nami. Na podium Norweg, Słoweniec i Austriak. Trzej medaliści podzielili się z nami wrażeniami zaraz po ceremonii medalowej.


Marius Lindvik, nowy mistrz świata w lotach:

- Jakie to uczucie zostać mistrzem świata w lotach?

- To szalone uczucie. Cudowne. Wspaniałe. Wygrać mistrzostwo w lotach na własnej skoczni, przed własną publicznością. Wyjątkowa sprawa, wyjątkowa rzecz. A ja właśnie tego dokonałem. Muszę jeszcze ochłonąć.  

- Złoto w Zhangjakou, złoto w Vikersund. Byłeś też drugi na Turnieju Czterech Skoczni. Jak Ty to robisz, że najważniejsze trofea padają Twoim łupem?

- Nie wiem. Być może to kwestia tego, że potrafię się naprawdę dobrze na czymś skoncentrować?

- Gdy budziłeś się dziś rano, wierzyłeś, że dzień może się tak skończyć?

- Nie byłem pewien. Wiedziałem, że Stefan Kraft jest świetnym lotnikiem. Wiedziałem, że musze dać z siebie wszystko.

- Co jest dla Ciebie cenniejsze? Złoty medal olimpijski, czy ten?

- Nie potrafię powiedzieć. Oba są tam samo cenne. 

- Czy uważasz, że Norwegia może jutro pokonać Słowenię?

- To będzie wielkie wyzwanie. Słoweńcy są w fantastycznej formie. Zawody zapowiadają się bardzo ciekawie.

Timi Zajc - wicemistrz świata w lotach (na maseczce miał napisane słowo "pokój" po angielsku i rosyjsku):

- Jak się czujesz z tym medalem na szyi?

- Fantastyczne uczucie. To był mój dzień. Oddałem naprawdę fantastyczne skoki. Konkurs był dla mnie bardzo udany, wczoraj przecież pobiłem swój rekord życiowy a dziś zdobyłem medal. 

- Czułeś przed startem, że możesz wywalczyć nie tylko jakiś medal, ale nawet srebrny?

- W ogóle o tym nie myślałem. Jedyne, o czym myślałem, to latać jak najdalej. To był mój cel na dziś i udało się. To oczywiście mój największy sukces w karierze. Cały sezon układa się dla mnie świetnie. Najpierw dwa medale w Pekinie a teraz ten i to indywidualny. Niewiarygodne.

- Jesteś gotów na kolejny medal - jutro?

- Oczywiście. Gotów i głodny. Wszyscy jesteśmy gotowi, musimy tylko latać naprawdę daleko i będzie wspaniale.

- Wasza drużyna prezentuje się tu fantastycznie. Co jest Waszym sekretem?

- Przykro mi, ale nie wolno mi tego zdradzić. Może spróbuj z trenerem...

Stefan Kraft - zdobywca brązowego medalu:

- Ten medal mógł wygrać tylko ten, kto nie popełni błędu. A ja niestety popełniłem jeden błąd w swoim drugim dzisiejszym skoku. Marius jest bardzo silny, jest jednym z najlepszych skoczków na świecie i gdy jest na takim poziomie, jest nie do pokonania.

- Na czym polegał ten błąd?

- W pierwszej serii jechałem z dziesiątej belki a w drugim z piętnastej. Różnica w prędkościach była tak spora, że nie zdążyłem się przygotować dobrze do odbicia. Potem już nie byłem tego w stanie naprawić.

- Jest jakieś rozczarowanie kolorem medalu, czy tylko radość z tego, że on jest?

- Zaraz po skoku było małe rozczarowanie, bo wiedziałem, że ten skok mógł być lepszy. Ale teraz już jest tylko radość. Brązowy medal zdobyty indywidualnie na imprezie mistrzowskiej - to zawsze jest powód do szczęścia. 

- Jak będziesz wspominał te mistrzostwa?

- Radośnie. Moja rodzina jest tu ze mną. Spory tłum fanów. Czekaliśmy na to, by znów móc wystąpić przed tak liczną publicznością. Wspaniała atmosfera. 

W Vikersund rozmawiał Marcin Hetnał