Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

“Latanie to nie to samo co skoki” - Pertile o szansach na loty narciarskie kobiet

Kolejny raz jak bumerang powraca temat równości między męskimi i żeńskimi skokami narciarskimi. O ile skoczkowie mogli emocjonować się dopiero co zakończonymi Mistrzostwami Świata w Lotach Narciarskich, o tyle w kwestii latania skoczkinie wciąż emocjonują się jedynie występami swoich kolegów. Możliwe jednak, że po kolejnych  planowanych na ten temat rozmowach kobiety w końcu będą mogły rozegrać zawody na skoczni mamuciej. 


Jedną z najmocniej zaangażowanych w problemy skoczkiń jest Maren Lundby. Norweska mistrzyni wielokrotnie wcześniej zajmowała już stanowisko w tej sprawie podkreślając, że wykluczenie kobiet z możliwości rywalizacji na największych obiektach jest niesprawiedliwe, a same kobiety fizycznie są do lotów przystosowane lepiej niż mężczyźni. Po niedzielnym konkursie drużynowym na MŚwL w Vikersund w rozmowie z NRK przyznała, że męczy ją już czekanie na wydanie pozytywnej decyzji. -  Konkurs drużynowy na nowo zmotywował mnie do tego, by kolejny raz wznowić dyskusję na temat rozpoczęcia rywalizacji w damskich lotach. Będzie to dla mnie naprawdę niezrozumiałe jeśli w przyszłym sezonie nadal nie będziemy miały takiej możliwości. Jeśli FIS wciąż będzie nam tego zabraniała, ja i tak poważnie myślę o oddaniu swojej próby - zapowiada. 

Głos w sprawie postanowił zabrać Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata. Jak sam przyznaje, on także nie może doczekać się rozpoczęcia rozmów na ten temat. -  Przede wszystkim musimy skupić się na tym jak poprawić sytuację żeńskich skoków narciarskich, nasze decyzje muszą być dla skoczkiń jak najlepsze - mówi w rozmowie z NRK. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że wciąż głównym aspektem rozmów jest analiza warunków panujących podczas lotów narciarskich i konfrontacja ich z fizycznymi możliwościami kobiet. - Dla mnie loty narciarskie to nie to samo co skoki. Narty i sprzęt są takie same, ale tak ważne elementy jak np. prędkość są już inne. Widzimy jaką prędkość podczas lądowania osiągają skoczkowie i musimy to ocenić - dodaje. 

Swoje stanowisko krótko i stanowczo przedstawił także Clas Brede Bråthen, menadżer norweskiej reprezentacji. - Zawodniczki mogą być przedskoczkiniami, ale to nie tak powinniśmy budować damskie skoki narciarskie. Maren i inne dziewczyny będą latać w przyszłym sezonie, wszystko inne jest całkowicie bez znaczenia. Większość tych, którzy tu rządzą musi to wreszcie zrozumieć - twierdzi. 

Norweska mistrzyni olimpijska jest wspierana także przez swoich kolegów z reprezentacji. - Dla skoczka nie ma niczego lepszego od uczucia, jakie niesie Cię na tych największych obiektach. Doskonale rozumiem, że sama chce to przeżyć - mówi Daniel Andre Tande, drużynowy brązowy medalista tegorocznych Mistrzostw Świata w Lotach. Wtóruje mu Halvor Egner Granerud, współtowarzysz niedzielnego sukcesu. - Dziewczyny nie powinny być brane pod uwagę jako przedskoczkinie, powinny mieć na mamutach swoje zawody.

Nie od dziś Międzynarodowa Federacja Narciarska ma wątpliwości odnośnie tego czy zmagania na największych obiektach będą dla skoczkiń bezpieczne. Temat dopuszczenia kobiet do lotów był dyskutowany już zeszłej wiosny, ostatecznie jednak norweski postulat nie został przyjęty przez działaczy FIS, przeciwni byli między innymi Polacy, Niemcy czy Austriacy. W odpowiedzi kilkanaście zawodniczek, w tym wspomniana na początku Lundby, rozpoczęło za pośrednictwem mediów społecznościowych akcję #LetTheWomenFly, w której podkreślały konieczność równego traktowania i apelowały do FIS o zmianę decyzji. Szansa na to ma pojawić się już tej wiosny.