Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Žiga Jelar - człowiek dwóch wielkich pasji

Gdy najlepsi skoczkowie rozpoczynali sezon Pucharu Świata, Žiga Jelar dochodził do siebie po zakażeniu koronawirusem, który wyjątkowo mocno sponiewierał jego organizm. Nie był wówczas pewien, czy w ogóle tej zimy będzie skakał na nartach. Zanotował jednak fantastyczną drugą część sezonu zwieńczoną zdobyciem Małej Kryształowej Kuli. Teraz po sezonie ma czas na swoją drugą wielką pasję. 


Gdy wpiszemy w wyszukiwarce na portalu Youtube.com hasło Žiga Jelar, pierwszych kilka odpowiedzi to wcale nie najlepsze skoki reprezentanta Słowenii. Na samej górze widnieją muzyczne dokonania 24-letniego zawodnika pochodzącego z Kranja.

- Wszystko zaczęło się bardzo wcześnie, gdy miałem około trzech lat - wspomina Jelar na łamach portalu Micna.slovenskenovice.si. - Miałem plastikowy akordeon, którym bawiłem się, aż uległ zniszczeniu. Wtedy rodzice postanowili kupić mi prawdziwy diatoniczny akordeon. Zapisałem się na zajęcia, potem poszedłem do szkoły muzycznej. 

- Mogę powiedzieć, że wszystko zaczęło się w tym samym czasie - dodaje skoczek. - W wieku pięciu lat poszedłem na swój pierwszy prawdziwy trening skoków narciarskich, a także na pierwszą lekcję gry na akordeonie. Skoki narciarskie miały jednak zawsze wyższy priorytet i tak zostało do dziś. Muzyka to bardziej forma relaksu. Zajmuję się tym, kiedy pozwala na to czas.

- Sam piszę teksty i muzykę. Nagrywanie natomiast nie jest takie proste, więc robię to, gdy mam przerwę od treningów. Gdybym miał się tym zajmować po południu, po treningu, byłoby tego wszystkiego za dużo. W sezonie tworzę niewiele. Wolę wziąć gitarę czy akordeon lub usiąść przy pianinie i grać piosenki dla relaksu - przyznaje podopieczny Roberta Hrgoty.

- Szczerze mówiąc, trenerzy na początku nie byli specjalnie zachwyceni moją drugą pasją, chyba nie do końca wiedzieli, jak ja do tego podchodzę - przyznaje Jelar. - Jednak po rozmowach i wyjaśnieniach zostało to ostatecznie dobrze przyjęte. Byłbym szalony, gdybym spędzał wiele godzin w studiu nagraniowym w trakcie sezonu. Trzeba ustalić sobie priorytety, relaks i przyjemność mają drugorzędne znaczenie. 

Drużynowy mistrz świata juniorów z 2017 roku miał bardzo trudną końcówkę ubiegłego roku. Najpierw z powodu przeziębienia musiał odpuścić finałowe zawody z cyklu Letniego Grand Prix 2021. Następnie dopadł go Covid. - Przez dziesięć dni gorączka utrzymywała się u mnie na poziomie 40 stopni, do tego kaszel, bóle głowy – wszystko to całkowicie mnie wyczerpało. Nastąpiła utrata wagi. Bardzo szybko się męczę, to oczywiste konsekwencje tej sytuacji. Przez trzy pierwsze dni po chorobie ledwo wchodziłem po schodach, wytrzymywałem kilka minut - żalił się w listopadzie słoweńskim mediom.

Zdążył jednak wrócić tej zimy na skocznie i zanotował świetną drugą część sezonu. Siedmiokrotnie zajmował miejsca na podium zawodów Pucharu Kontynentalnego, trzy razy był to najwyższy jego stopień. Stał się królem lotów narciarskich, zdobywając małą Kryształową Kulę. W Planicy zanotował swoją pierwszą pucharową wygraną w karierze.