Strona główna • Skocznie Narciarskie

Kradzież na skoczni w Karpaczu symbolem rozkładu dolnośląskich skoków

Skocznia Orlinek w Karpaczu, na której na początku tego stulecia Adam Małysz zdobywał tytuł mistrza Polski a Manuel Fettner tytuł wicemistrza  świata juniorów od ponad dekady stoi nieużywana. Co więcej nie widać przed nią jasnych perspektyw. Swego rodzaju "komentarzem" do rozkładu skoków w Karpaczu i na całym Dolnym Śląsku może być sytuacja, o której wczoraj poinformowała jeleniogórska policja.


Początki Orlinka sięgają wczesnych lat 30. Po wojnie przeszedł diametralną modernizację, a spory wkład w ową przebudowę miała legenda polskich skoków – Stanisław “Dziadek” Marusarz. Pierwsza poważna modernizacja skoczni miała miejsce w 1965 r., a obecny wygląd nadała jej przebudowa z lat 1978-79, kiedy to drewnianą wieżę zniszczoną kilka lat wcześniej wskutek wichury zastąpiła metalowa. Poważna renowacja, której głównym celem było przesunięcie punktu konstrukcyjnego na 85 metr miała miejsce w latach 1999-2000. Odbyła się z myślą o zaplanowanych na 2001 rok mistrzostwach świata juniorów.

Ostatnie oficjalne zawody rozegrano w Karpaczu w 2010 roku. Była to Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży. W kategorii junior A triumfował wówczas Jakub Kot przed swoim bratem Maciejem i Dawidem Kubackim. Najlepszym juniorem B okazał się Grzegorz Miętus, który wyprzedził Klemensa Murańkę i Aleksandra Zniszczoła. Następnie skocznia popadła w marazm.

Optymizmem w odniesieniu do Orlinka powiało dopiero jesienią 2015 roku. Dzięki staraniom dyrektora Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, Marcina Przychodnego region Dolnego Śląska otrzymał prawa organizacji Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, w ramach której na skoczni w Karpaczu rozegrane miały zostać zawody w skokach i kombinacji norweskiej. Reaktywacja Orlinka nie doszła jednak do skutku. Z uwagi na wysokie temperatury panujące w polskich Sudetach zawody w skokach zostały przeniesione do Harrachova.

Kolejna próba wskrzeszenia skoczni miała mieć miejsce w sezonie 2016/17. Na tę właśnie zimę zaplanowano rozegranie w Karpaczu, Lubawce i Harrachovie międzynarodowego turnieju trzech skoczni juniorów. Ale ani w omawianym sezonie, ani w żadnym z kolejnych nikt z Orlinka nie skoczył. Dość ponurym symbolem rozkładu dolnośląskich skoków jest zdarzenie, do którego doszło wczoraj na terenie obiektu. 27-latek, którego po kilku godzinach zatrzymali policjanci, dokonał kradzieży kilku metalowych elementów obiektu.

– Jak ustalili mundurowi mężczyzna pod osłoną nocy dopuścił się w Karpaczu kradzieży. Jego łupem padły elementy metalowe z terenu skoczni narciarskiej. Były to stalowe kraty pomostowe oraz metalowa furtka. Wartość poniesionych straty oszacowano na blisko 15 tysięcy złotych – czytamy w policyjnym komunikacie. - Teraz za kradzież odpowie on przed sądem, a grozić mu może nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Obecnie policjanci wyjaśniają szczegółowo wszystkie okoliczności tego zdarzenia - informuje policja

W ubiegłym roku informowaliśmy obszernie o planach reaktywacji ośrodka skoków narciarskich w pobliskiej Lubawce. Projekt rozwoju skoków zakładał nie tylko odrestaurowanie skoczni na Kruczej Skale o punkcie konstrukcyjnym K-85, ale także otwarcie małych obiektów dla dzieci, rekrutację młodych adeptów i wyedukowanie instruktorów. Pojawiły się wstępne gwarancje finansowe ze strony samorządu. Niestety, plan storpedowała część radnych, twierdząc, że bardziej wartościową inwestycją będzie nowy wyciąg narciarski. Przypomnijmy, że skocznia HS-94 została gruntownie zmodernizowana w 2016 roku, jednak od tego czasu nie oddano na niej ani jednego skoku.