Strona główna • Igrzyska Olimpijskie

Dla kogo igrzyska w 2030 roku? Wyścig wychodzi na ostatnią prostą

Gospodarz zimowych igrzysk w 2030 roku po raz pierwszy wybierany jest według nowej procedury, w której to MKOl nie ustala sztywnego terminu wyboru któregoś z kandydatów, a oficjalną nominację przyznać ma wtedy, gdy uzna, że któryś z pretendentów jest gotowy do tego, by otrzymać to zaszczytne miano.


Niemniej, jak usłyszeć można od miast ubiegających się o przyznanie praw organizacji największej zimowej imprezy sportowej, decyzja zapadnie w pierwszej połowie 2023 roku. Czterem kandydatom pozostało więc już zaledwie kilka miesięcy, by przekonać działaczy MKOl do swojej wizji. Amerykańskie media spekulują, że może dojść do bezprecedensowej w historii zimowego olimpizmu decyzji.

Kiedy cztery i pół roku temu MKOl miał do dyspozycji dwóch bardzo mocnych kandydatów do przeprowadzenia letnich igrzysk, zdecydował się przyznać Paryżowi prawa organizacji imprezy w 2024, a Los Angeles w 2028 roku. Przypomnijmy, że nowa procedura wyłaniania gospodarza imprezy sprawiła, że nie wiedząc jeszcze kto zorganizuje igrzyska zimowe za osiem lat, znamy już miasto, które przeprowadzi letnią odsłonę imprezy w 2032 roku. Będzie to australijskie Brisbane. 

Pod koniec kwietnia działacze MKOl wizytowali obiekty w Salt Lake City, wczoraj rozpoczęli wizytę w Vancouver. Niedługo przyjdzie kolej na Sapporo. Kolejna miała być Barcelona, tam jednak pojawiły się komplikacje w postaci braku porozumienia między Katalonią a Aragonią co do rozlokowania poszczególnych olimpijskich obiektów i wizytę przełożono. Dodatkowo o przyszłości hiszpańskiej kandydatury będzie decydowało referendum. Głosowania nie przewidują inni kandydaci. Burmistrz Sapporo oznajmił, że wystarczają mu sondażowe wyniki badania opinii publicznej, które wskazują na poparcie społeczne w okolicach 60 procent. 

Jeśli chodzi o konkursy skoków narciarskich, to amerykańska, kanadyjska i japońska kandydatura nie mają wątpliwości, gdzie takowe zostałyby przeprowadzone. Byłoby to kolejno: Park City, Whistler i Sapporo. Wszystkie te obiekty gościły już w przeszłości olimpijczyków. Co do Hiszpanii, to pewnym jest, że nawet w przypadku otrzymania organizacji imprezy przez iberyjski kraj, na co szanse zdaje się mieć zdecydowanie najmniejsze, nie zostaną tam zbudowane skocznie narciarskie. Co jakiś czas wraca temat organizacji zawodów w skokach na kompleksie Igman w partnerskim Sarajewie, który od lat popada w ruinę. Inne opcje wymieniane przez hiszpańską prasę to Courchevel, Innsbruck i Predazzo.