Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wiktor Szozda, czyli droga z Łabajowa do kadry młodzieżowej

Niespełna 16-letni Wiktor Szozda to kolejna z nowych twarzy w głównej kadrze młodzieżowej na sezon 2022/23. Wiślanin ostatni rok spędził w grupie rezerwowej, a letni sezon zaczął od przyzwoitego debiutu w cyklu FIS Cup poza granicami kraju.


Na początku lipca ubiegłego roku Szozda dostał szansę zebrania doświadczenia w Otepää, gdzie inaugurowano cykl FIS Cup 2021/22. 15-letni wówczas skoczek dwukrotnie zajął 24. miejsce. - Te zawody były dla mnie czymś zupełnie nowym, pierwszy FIS Cup w życiu. Droga do Estonii troszkę się dłużyła, ale sen i książka pomogły. Można powiedzieć, że wynik był zadowalający. Zdarzyła się też kontrola sprzętu. Byłem dość zaskoczony, że przy okazji debiutu - wspomina reprezentant Polski.

- Takie zawody najbardziej różnią się otoczeniem. Była to dla mnie nowa skocznia, nowi ludzi oraz inni zawodnicy. Kilku było nawet takich lepszych. Presja sama tworzy się w podświadomości - dodaje junior, który rywalizował wtedy między innymi z estońskimi olimpijczykami - Arttim Aigro czy Kevinem Maltsevem.

Później Szozda został wystawiony tylko do domowych zawodów FIS Cup na Średniej Krokwi. W styczniu finiszował dopiero 51. - Troszkę się pogubiłem. Najpierw na mistrzostwach Polski, a następnie na FIS Cupie w Zakopanem nie poszło. Straciłem odpowiednią pozycję najazdową. Stale szukałem odpowiedniej. Nie umiałem złapać sobie środka. Cały czas jednak pracuję, żeby było lepiej - zapewnia skoczek, który podczas letnich mistrzostw kraju nie awansował do czołowej "30", a zimą na Wielkiej Krokwi uplasował się na 22. pozycji.

- Największe rezerwy są poza skocznią. Głównie to mobilność i rozciąganie. Bez tego zadanie jest utrudnione. Pozycja, o której mówiłem, gubi się i nie można znaleźć optymalnego ustawienia - wyjaśnia w rozmowie ze Skijumping.pl.

Szozda ma już prawo startu w Pucharze Kontynentalnym, do tej pory niewykorzystane. - Myślę, że na wszystko przyjdzie czas i nie ma powodu, by się spieszyć - komentuje.

Co zaprowadziło Szozdę na rozbieg? - Skoki narciarskie zaproponował dziadek. Później, we współpracy z wiślańskim nadleśnictwem, powstała słynna "Łabajkówka K-10" i tak to się zaczęło - odpowiada.

Wiślanin w przeszłości testował już duży obiekt w Malince. - Zdarzyło się, latem i zimą. Również jako przedskoczek w Pucharze Świata, ale nie uważam, by towarzyszyły temu większe emocje. Podchodzę do tego bardziej treningowo i chcę wykonać kilka dodatkowych prób - zaznacza.

- Adam Małysz był bardzo dobrym skoczkiem, ale to już nie te czasy. Skoki bardzo się zmieniły przez ostatnie lata i teraz preferują inną technikę. Nie mam czegoś takiego, że czerpię inspirację od jednego zawodnika i staram się go naśladować. Podpatruję każdego i potem próbuję stosować różne rozwiązania - kończy, nawiązując do słynnego krajana.

Korespondencja z Cetniewa, Dominik Formela