Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

"Czy kibice to zrozumieją?" Kolejny sceptyczny głos wobec inauguracji PŚ na igelicie

Negatywną opinię na temat inauguracji zimowego sezonu na igelicie w Wiśle wyrazili już m.in. Stefan Kraft, Johan Andre Forfang, Peter Prevc czy Markus Eisenbichler. Swoje obiekcje, choć nieco innej natury, ma także najlepszy spośród niemieckich skoczków młodego pokolenia - Constantin Schmid.


22-letni reprezentant klubu WSV Oberaudorf nie widzi problemu w tym, że przyjdzie mu rywalizować na letniej nawierzchni w zawodach zaliczonych do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nie jest jednak pewien, na ile takie nietypowe wydarzenie będzie czytelne dla kibiców: - Dobrze znamy ten układ, często trenowaliśmy w  w październiku i listopadzie na torze lodowym i igelicie. Zdarzało się też skakać w ten sposób podczas mistrzostw Niemiec. Nie mam z tym problemu. Natomiast dla kibiców może to być dziwna sytuacja. Jestem trochę sceptyczny, czy rzeczywiście będzie to właściwie postrzegane przez widzów, czy oni zrozumieją, że to już  początek Pucharu Świata.

Schmid zdaje sobie sprawę, że w przyszłości takie rozwiązanie może być częściej stosowane na skutek zmian klimatycznych: - Bardzo się martwię. Zmiany klimatyczne zagrażają naszej tożsamości i kulturze. Wciąż dobrze pamiętam, jak jako mały chłopiec  jeździłem na nartach z tatą w Hocheck i była to sprawa oczywista. Tymczasem teraz przygotowanie stoków narciarskich wiąże się często z dużym wysiłkiem. Byłoby tragicznie, gdyby ta część naszej tożsamości zniknęła. Dlatego mam nadzieję, że politycy i społeczeństwa mogą jeszcze zmienić tę sytuację. Każdy z nas może i musi wnieść swój wkład.

W lutym tego roku Schmid zadebiutował w igrzyskach olimpijskich. Wizyta w Pekinie miała jednak swój słodko-gorzki smak. Młody Niemiec razem z kolegami wywalczył brązowy medal w konkursie drużynowym, natomiast ogromne rozczarowanie przeżył podczas konkursu mikstów, gdy w skutek dyskwalifikacji Kathariny Althaus reprezentacja Niemiec zakończyła rywalizację na 9. pozycji: - Medal trzymam w mieszkaniu, stanowi moją codzienną motywację, gdy przechodzę obok niego. Zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Natomiast nigdy więcej nie chciałbym doświadczyć tego, czego doświadczyłem w czasie konkursu drużyn mieszanych. Do dziś jestem zły. Podczas ostatnich zawodów przed igrzyskami, w Willingen, była dobra okazja do tego, by wytyczyć zawodnikom pewne granice. Nie zostało to zrobione, a potem na największej imprezie został wywołany chaos. Nie obwiniałbym za to sportowców, zaniedbania miały miejsce po stronie działaczy odpowiedzialnych za kontrolę.

Sam Schmid szczyci się tym, że od siedmiu lat nie został ani razu ukarany za nieprzepisowy kombinezon. - Zostałem zdyskwalifikowany tylko raz w mojej karierze. To miało miejsce w 2015 roku podczas Alpen Cup. Byłem tak zirytowany, że wyciągnąłem z tego lekcję i zawsze się upewniam, czy mój kombinezon jest zgodny z przepisami.

Najlepszym sezonem ośmiokrotnego (!) medalisty mistrzostw świata juniorów była zima 2019/2020. Rywalizację w Pucharze Świata zakończył na 16. miejscu, a podczas zawodów w Rasnovie stanął nawet na najniższym stopniu podium. Kolejny sezon był już dużo mniej udany: - Za często patrzyłem wstecz. Chciałem potwierdzić dobre wyniki z sezonu 19/20 i zawsze się na nich opierałem. Po mistrzostwach w Oberstdorfie w końcu stało się dla mnie jasne, że nie tędy droga. Odpowiednio dostosowałem swój sposób myślenia do sytuacji i już w sezonie 2021/22 wyglądało to lepiej - wyjaśnił podopieczny Stefana Hoprngachera.