Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Były trener Amerykanów prawą ręką Stoeckla. "To świetny ekspert"

W ostatnich dniach sierpnia oficjalnie wyjaśniła się zawodowa przyszłość Bine Norcica i dalsze losy reprezentacji Stanów Zjednoczonych, z którą słoweński trener zakończył współpracę po finale Pucharu Świata w Planicy. Były szkoleniowiec zawodników z Ameryki Północnej został asystentem Alexandra Stoeckla, a także będzie łącznikiem między ekipami z USA i Skandynawii, które ogłosiły nawiązanie czteroletniej współpracy.


Bine Norcic przez osiem ostatnich lat dowodził reprezentacją Stanów Zjednoczonych, wraz z którą trenowali Kanadyjczycy. Drużyna z Kraju Klonowego Liścia po sensacyjnym medalu olimpijskim w Pekinie postanowiła przejść na własną ścieżkę szkoleniową, a Słoweniec pożegnał się z Jankesami. Pod koniec sierpnia okazało się, że Amerykanie podjęli współpracę z Norwegami, a jednym z łączników będzie 41-latek, który od tego lata asystuje Alexandrowi Stoecklowi. Trenerem Deckera Deana i spółki został Tore Sneli.

Przeczytaj także: Amerykanie nawiązują współpracę z Norwegami. "Chcemy otworzyć skoki narciarskie na rynek USA"

- Moim zadaniem jest pomoc w szkoleniu norweskiej kadry narodowej, a jednocześnie będę odpowiadał za logistykę reprezentacji Norwegii oraz Stanów Zjednoczonych. Zorganizowałem obóz w Planicy, gdzie Norwegowie będą trenować po kilku latach przerwy. Od 5 do 10 września będziemy ćwiczyć w Słowenii, a wcześniej będę też na Letnim Pucharze Kontynentalnym w Lillehammer - mówi Norcic w rozmowie z siol.net.

- Dlaczego Amerykanie i Norwegowie zaczęli ze sobą współpracować? Dyskutowano o tym już w zeszłym roku. Wizją Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) jest, aby większe narody pomagały mniejszym. Aby pomoc była oficjalna - wyjaśnia.

- Dołączyłem do zespołu, który pracuje na najwyższym poziomie. Podpisałem roczny kontrakt jako obcokrajowiec, bo dłuższego nie mogę, ale od razu powiedziano mi, żebym nie myślał o okresie krótszym niż cztery lata, może dłuższym - kontynuuje o warunkach umowy ze Skandynawami.

Na czele norweskiej reprezentacji nieprzerwanie od 2011 roku stoi Alexander Stoeckl. Austriak po minionej zimie zadeklarował chęć kontynuowania pracy w tym kraju co najmniej do 2026 roku, a więc do igrzysk w Mediolanie.

- Alexander Stoeckl to świetny ekspert. Już wcześniej mieliśmy dobre relacje. Norwegowie uważają go za swojego. Powiedzieli mi, że byłoby dobrze, gdybym zaczął uczyć się ich języka. W każdym razie porozumiewamy się po angielsku, ale powoli osłuchuję się z ich językiem - kończy Norcic.