Strona główna • Inne dyscypliny zimowe

Wybitna alpejka zjechała ze skoczni na zjazdówkach

13 maja 2009 roku skoczni K-70 w Einsiedeln nadano imię Simona Ammanna. W uroczystości wzięła udział m.in. późniejsza wybitna narciarka alpejska, która dzień wcześniej obchodziła swoje 16. urodziny - Wendy Holdener. Swoją szesnastą wiosnę świętowała pod kompleksem tamtejszych skoczni m.in. w towarzystwie nowego patrona obiektu. W minionym tygodniu, po 13 latach od tego wydarzenia usiadła na rozbiegu areny i odepchnęła się od belki. 


- Z mojej imprezy urodzinowej pamiętam niewiele. W zasadzie tylko zdjęcia zrobione z Simonem. Od tego dnia wiele razy z daleka widziałam tę skocznię. Któregoś dnia pomyślałam, że będę chciała z niej skoczyć - mówiła Holdener, która jest jedną z najlepszych narciarek alpejskich ostatnich lat. W swoim dorobku ma między innymi pięć medali olimpijskich, trzy tytuły mistrzyni świata czy dwa miejsca na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. 

- Lubię te momenty podczas zjazdów w Pucharze Świata, kiedy mogę sobie poskakać. To jednak coś zupełnie innego. Tutaj narty są w torach i nie mogę nimi poruszyć, nie mogę skręcić ani zahamować. Przyznam szczerze, że bardzo się bałam przed wykonaniem mojej próby, serce zeszło mi do spodni. Przejście z maty na trawę też nie było łatwe - mówiła już po wszystkim. Holdener zdecydowała nie wybijać się z progu, a całą próbę zakończyć w jak najbardziej bezpieczny sposób.

Alpejka dodała też, że patron skoczni, z której dane jej było zjechać, od lat stanowi dla niej wzór. - Często zdarzało mi się trenować w siłowni w Einsiedeln razem ze skoczkami. Wiele się nauczyłam od Simona, dał mi sporo cennych wskazówek. To wzór do naśladowania, nie tylko z uwagi na cztery złote medale olimpijskie, ale całokształt jego osoby. Teraz jestem z siebie dumna, że zaliczyłam skocznię noszącą jego imię - przyznała Holdener.

Wyczyn narciarski alpejskiej można obejrzeć >>>TUTAJ<<<