Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Nicole Konderla zapukała do czołówki. "To szalone uczucie"

Niewiele zabrakło, by polska skoczkini zakończyła finałowe zawody Letniego Grand Prix 2022 w czołowej "10". Nicole Konderla po najlepszym okresie przygotowawczym w karierze czeka na inaugurację Pucharu Świata 2022/23 w Wiśle. W ostatnim czasie powody do optymizmu dał nie tylko konkurs w Klingenthal.


Olimpijka z Pekinu w niedzielę wyrównała najlepszy wynik w Letnim Grand Prix, plasując się na piętnastej pozycji. Apetyty miały prawo być większe, ponieważ nasza rodaczka na półmetku była dziesiąta. - Na progu wygląda to powtarzalnie, ale troszeczkę przesadziłam w powietrzu. Podeszłam do tego zbyt agresywnie. Potem przeraziłam się ilością powietrza i musiałam odpuścić. Gdybym zachowała chłodną głowę, wówczas mógł być to daleki skok, ale generalnie było pozytywnie - komentuje finał Grand Prix i niespokojny lot w drugiej serii konkursowej na Sparkasse Vogtland Arenie.

Konderla sygnalizowała solidną dyspozycję już przed zawodami, kończąc serię próbną na ósmej lokacie. - To cały czas jest szalone uczucie, bo minione lata to była walka o awans do konkursu i szok przy wskoczeniu do drugiej serii. Cały czas koncentruję się na tym, by oddawać dobre skoki. Mam świadomość, że pnę się coraz wyżej, ale koncentracja pozostaje przy skokach - zapewnia.

20-latce zdarzają się słabsze próby, ale nie skutkują one przedwczesnym końcem rywalizacji. - Zwłaszcza było to widać w piątkowych kwalifikacjach. W treningu byłam czternasta przy dobrej próbie, a kwalifikacje zepsułam, natomiast nadal dawało to "30". Nie jest to tak dramatyczna różnica, jak przed rokiem - porównuje.

Konkurs kobiet w Klingenthal nie był porywającym widowiskiem. Punkt konstrukcyjny przekraczano tylko pięć razy. - Nie patrzę na to. Nie ja ustalam długość najazdu i warunki. Moim zadaniem jest oddanie dwóch udanych skoków i tyle - komentuje Konderla, która w trzech startach w Grand Prix zgromadziła 45 "oczek".

Tegoroczne lato było najlepsze spośród dotychczasowych w wykonaniu naszej reprezentantki. - Cieszę się. Fajnie je przepracowałam, choć zdrowie czasami kazało mi odpuścić. Ostatnio rzadziej trenowałam na skoczni. Po zimie rehabilitowałam kolano, które dręczyło mnie pod koniec poprzedniego sezonu. A potem, kiedy poprawiłam skoki i latałam dalej, pojawił się dość mocny problem z piszczelami. Borykam się z tym cały czas, ale sytuacja jest pod kontrolą - opisuje swoją sytuację Konderla.

W sierpniu Polka błyszczała w cyklu FIS Cup. W Szczyrku dwukrotnie stanęła na najniższym stopniu podium, a w Einsiedeln wygrała dwa konkursy w trakcie jednego dnia. - Te starty w cyklu FIS Cup na pewno dodały mi pewności siebie i pokazały, gdzie jestem - mówi.

Konderla nie miała szansy pokazania się w mikście ze względu na absencję Kingi Rady. W Klingenthal towarzyszyli jej dwaj trenerzy i fizjoterapeutka. - Dla mnie też była to niecodzienna sytuacja. Chyba po raz pierwszy byłam sama na zagranicznych zawodach. Zawsze byłyśmy we dwie - wspomina.

- Nie stawiam sobie celów wynikowych na ten sezon. Chcę się tym cieszyć, jak tego lata. Rywalizacja dawała mi frajdę. Nawet, jeśli nie do końca wychodziło - kończy Konderla na miesiąc przed inauguracją Pucharu Świata na obiekcie im. Adama Małysza w Wiśle.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela