Strona główna • Włoskie Skoki Narciarskie

Sukces Giovanniego Bresadoli - pierwsza taka sytuacja od 2014 roku

Podczas inauguracji Pucharu Świata w Wiśle reprezentant Włoch Giovanni Bresadola dwukrotnie zanotował zdobycz punktową. W sobotę finiszował jako 14, w niedzielę był 27. To pierwsza taka sytuacja od 2014 roku, by skoczek z Półwyspu Apenińskiego w czasie jednego pucharowego weekendu dwa razy awansował do czołowej trzydziestki konkursu. 


W grudniu 2014 roku starszy brat Giovanniego, Davide Bresadola, zajął najpierw dziewiąte, a dzień później dwudzieste dziewiąte miejsce w Lillehammer. Od tego czasu aż do minionego weekendu żaden z Włochów nie był w stanie dokonać takiej sztuki. Ale dobre występy młodszego Bresadoli nie są zaskoczeniem dla kogoś, kto obserwował jego poczynania w sezonie igelitowym.

Dla Włocha minione lato było bardzo pracowite. Podopieczny czeskiego trenera Davida Jiroutka startował w zawodach rangi FIS na kilku poziomach, począwszy od FIS Cup poprzez Puchar Kontynentalny na Letnim Grand Prix skończywszy. Co ciekawe we wszystkich typach zawodów był w stanie uplasować się w szerokiej czołówce. W konkursach najważniejszego cyklu zajął choćby ósme miejsce w Courchevel, uplasował się też na drugiej pozycji kwalifikacji w Klingenthal, ale kapryśna aura przeszkodziła mu w zdobyciu punktów podczas zawodów.

- To bardzo przyjemny zastrzyk pewności siebie - przyznaje Bresadola. - Także dlatego, że udało mi się znaleźć w pierwszej trzydziestce w niedzielę, pomimo dwóch skoków, które nie były dobre. Było w nich mnóstwo kwestii, które wymagają poprawy. Oznacza to, że w lecie zrobiliśmy duży krok naprzód, podnosząc przeciętny poziom moich skoków na wyższy pułap. Takie rozpoczęcie pomaga mi wyjąć kamień z plecaka, uwolnić głowę i czuć mniejszą presję, bo już coś wartościowego zrobiłem, zdobywając punkty. 

- Trudno po pierwszych zawodach wypowiadać się z wielkim przekonaniem o swojej formie, ale mimo że były to bardzo wcześnie rozegrane zawody, które odbyły się na igelicie, można uznać je za w pełni wartościowe konkursy Pucharu Świata, do których wszyscy starali się podejść na sto procent. Nie sądzę, żeby ktokolwiek traktował je w jakiś sposób ulgowo - uważa 21-letni skoczek z Włoch.

Bresadola i jego koledzy nie mają w tej chwili do dyspozycji żadnej skoczni w swoim kraju, mogą zatem trenować wyłącznie za granicą. Przypomnijmy, że niedawne mistrzostwa Włoch zostały rozegrane w Villach, w Austrii. W ostatnich dnia na dobre ruszyły prace na kompleksie Trampolino Dal Ben w Predazzo, który w 2026 roku stanie się areną zmagań olimpijczyków. Latem ze skoczni usunięto stary igelit, który zostanie wykorzystany na słowackich skoczniach.

Obecnie trwają prace nad zmianą profilu obiektów, skocznie zostaną wyposażone w nową wieże sędziowską oraz nowoczesny system oświetlenia. Całkowity koszt przebudowy wyniesie 36 milinów euro. To o 13 milionów więcej niż zakładał pierwotny budżet zaplanowany w ubiegłym roku. - Jest to być może najtrudniejszy okres do realizowania wielkich inwestycji, ale zobowiązanie olimpijskie musi zostać wypełnione - wyjaśnia burmistrz Predazzo Maria Bosin. Według portalu Fondoitalia.it przebudowa ma zakończyć się już w przyszłym roku.

Pierwszy poważny chrzest bojowy nowe skocznie mogą przejść w 2024 roku. Jak informuje Michał Chmielewski z TVP Sport, Włosi są zainteresowani organizacją w przyszłym sezonie imprezy FIS Games, w ramach której mają odbyć się zawody we wszystkich dyscyplinach uprawianych pod auspicjami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.